My, sarmatolibertarianie, w pełni akceptujemy naszą polską kulturę związaną ze zwierzętami domowymi i hodowlanymi. Szanujemy to, że w Polsce starannie odróżnia się gatunki zwierząt w zależności od tego, jakie funkcje pełnią w naszych gospodarstwach domowych.
Jedne zwierzęta zjadamy, a innych nie. Psy i koty są u nas szczególnymi gatunkami, które tradycyjnie wykorzystujemy do polowań i zabawy. Traktujemy je jak członków naszej rodziny, często jak przyjaciół. Przez tysiące lat były one hodowane, selekcjonowane i tresowane tak, by nam pomagać i nas bawić. Dlatego ich nie zjadamy.
Jednakże szanujemy też nasze tradycje moralne, które nie pozwalają zwierząt, w tym i psów, i kotów, traktować jako podmioty moralności. W pełni akceptujemy to, co w tych kwestiach jest wyrażone w Katechizmie Kościoła Katolickiego:
"2415 Siódme przykazanie domaga się poszanowania integralności stworzenia. Zwierzęta, jak również rośliny i byty nieożywione, są z natury przeznaczone dla dobra wspólnego ludzkości w przeszłości, obecnie i w przyszłości. Korzystanie z bogactw naturalnych, roślinnych i zwierzęcych świata nie może być oderwane od poszanowania wymagań moralnych. Panowanie nad bytami nieożywionymi i istotami żywymi, jakiego Bóg udzielił człowiekowi, nie jest absolutne; określa je troska o jakość życia bliźniego, także przyszłych pokoleń; domaga się ono religijnego szacunku dla integralności stworzenia.
2416 Zwierzęta są stworzeniami Bożymi. Bóg otacza je swoją opatrznościową troską. Przez samo swoje istnienie błogosławią Go i oddają Mu chwałę. Także ludzie są zobowiązani do życzliwości wobec nich. Warto przypomnieć, z jaką delikatnością traktowali zwierzęta tacy święci, jak św. Franciszek z Asyżu czy św. Filip Nereusz.
2417 Bóg powierzył zwierzęta panowaniu człowieka, którego stworzył na swój obraz. Jest więc uprawnione wykorzystywanie zwierząt jako pokarmu i do wytwarzania odzieży. Można je oswajać, by towarzyszyły człowiekowi w jego pracach i rozrywkach. Doświadczenia medyczne i naukowe na zwierzętach, są praktykami moralnie dopuszczalnymi, byle tylko mieściły się w rozsądnych granicach i przyczyniały się do leczenia i ratowania życia ludzkiego.
2418 Sprzeczne z godnością ludzką jest niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom lub ich zabijanie. Równie niegodziwe jest wydawanie na nie pieniędzy, które mogłyby w pierwszej kolejności ulżyć ludzkiej biedzie. Można kochać zwierzęta; nie powinny one jednak być przedmiotem uczuć należnych jedynie osobom."
My, sarmatolibertarianie, oprócz naszej tradycyjnej kultury i moralności, szanujemy też wolność i różnorodność. Dlatego godzimy się na to, by obok nas, razem z nami, żyli też ludzie wyznający inne zasady moralne i kultury kulinarne.
Uważamy, że należy pokojowo współżyć też z protestantami, którzy w sposób szczególny traktują konie, tak jak Polacy traktują psy, z żydami, którzy mają swoje zasady koszerności niepozwalające jeść niektórych gatunków zwierząt, które są w tradycyjnej diecie Polaków, czy z Tatarami wyznającymi islam i mającymi jeszcze inne zwyczaje żywieniowe.
My wszyscy, Polacy wyższego szczebla, Sarmaci, Koroniarze, Tatarzy, Szkoci, Białorusini, Żydzi, Ukraińcy i wszyscy inni mieszkańcy dawnej Rzeczpospolitej narodów niższego szczebla, oraz imigranci przybywający w pokoju, mający różne tradycje żywieniowe i różne kulturowe zasady dotyczące tego, jakie gatunki zwierząt można jeść, a jakie nie, mamy pełne prawo pokojowo żyć obok siebie i nie ingerować w menu sąsiadów.
Dlatego uważamy, że państwo nie powinno mieć prawa wtryniać się w nasze menu i regulować prawem wymuszanym policyjną pałą to, co wolno, a czego nie wolno jeść, to, jakie gatunki wolno, a jakich nie wolno hodować, to, jak wykorzystujemy zwierzęta i które z nich zjadamy, a które traktujemy jak przyjaciół. Każdy ma prawo kultywować swoje tradycje, mimo że pewne są dominujące.
W Rzeczpospolitej nie ma tradycji jedzenia zwierząt domowych, towarzyskich, służących do polowań i rozrywki, takich jak psy czy koty, żadne narody i religie, które tworzyły Rzeczpospolitą, nigdy nie wytworzyły tradycji kulinarnych, które pozwalają jeść psy lub koty. Dlatego nie ma żadnej potrzeby, by to w dzisiejszej Polsce było zakazane i by to regulować w prawie.
Nawet w Azji tradycje zjadania zwierząt towarzyskich są marginalne.
W Korei Południowej praktyka spożywania psów znana jest jako "boshintang" lub "gukbap" i jest kwestią kontrowersyjną. Wiele osób jest przeciwnych temu zwyczajowi, ale wciąż istnieją restauracje serwujące potrawy z mięsa psów. Większość Chińczyków nie je psów i traktuje je jako zwierzęta towarzyszące, istnieją pewne regiony, w których jedzenie psów było praktykowane w przeszłości. Jednak w ostatnich latach wzrosło społeczne przeciwdziałanie temu zwyczajowi. W niektórych obszarach Azji Południowo-Wschodniej, takich jak Wietnam, Laos czy Kambodża, bywa dokumentowane jedzenie psów, choć nie jest to powszechna praktyka.
Dokładnie tak samo jest w Polsce z jedzeniem koni. W niektórych restauracjach koninę można zjeść, ale to margines.
Nie ma więc żadnych powodów, by ten margines marginesu, jakichś trzech na krzyż ludzi, Chińczyka, Koreańczyka i Wietnamczyka, którzy zechcą w Polsce zjeść psa, szykanować, karać, kontrolować i zabraniać im tego. Wolność w kwestiach kulinarnych jest wielokroć ważniejsza niż te bardzo nieliczne wyjątki, które są wbrew naszym tradycjom.
Grzegorz GPS Świderski
t.me/KanalBlogeraGPS
PS. Notki powiązane:
___________________
Który z nich to baba? Obydwaj! <- poprzednia notka </p>
następna notka -> PiS, PO, PSL i SLD jedzą psy!
___________________
Tagi: gps65, tradycje, kulinaria, psy, koty
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo