Brydż to sport. To świetny sport umysłowy, lepszy od szachów. Brydż sportowy bardzo różni się od towarzyskiego, choć zasady licytacji, rozgrywki i punktacji są takie same. W tej notce wytłumaczę różnicę między brydżem towarzyskim a sportowym, wyjaśnię, dlaczego brydż traktowany tylko towarzysko nie ma sensu i wyjaśnię, dlaczego wymyślona przeze mnie gra betelek jest do celów rozrywkowych, zabawowych, towarzyskich i integracyjnych lepsza od brydża.
Gra zespołowa
Istotną, najważniejszą, kluczową, nieusuwalną cechą brydża jest to, że jest grą zespołową, a nie indywidualną. Nie może w brydża grać jedna osoba przeciw drugiej, w niej gra para przeciw parze. Mamy więc dwie dwuosobowe drużyny. Jako indywidualny człowiek mam jednego partnera, współpracownika, kooperanta, z którym wspólnie walczymy przeciw dwóm oponentom, przeciwnikom, wrogom. Jednakże tak jest tylko w brydżu towarzyskim, bo w brydżu sportowym w istocie najmniejszą możliwą drużyną, która gra w turnieju jest grupa czteroosobowa. Wynika to z tego, że brydż jest grą losową.
To, która para w danej rozgrywce wygra, zależy oczywiście od umiejętności graczy, ale ważniejszy jest układ kart, który się dostanie. Dlatego istotą brydża sportowego nie jest to, by wygrać w pojedynczym rozdaniu, ale by jedna para z naszej drużyny rozegrała dany układ kart lepiej, niż para z drużyny przeciwnej rozegra identyczny układ. I wtedy brydż staje się całkowicie niezależny od układu kart i staje się tylko i wyłącznie grą umiejętności. W uproszczeniu brydż towarzyski jest grą losową, a brydż sportowy jest grą umiejętności.
Losowość w grze
Oczywiście im więcej rozdań rozegramy, tym czynnik losowości zanika tak jak w pokerze. Z gorszą kartą przegramy, a z lepszą wygramy, ale gdy to zrobimy wiele razy, to grając lepiej, mając więcej umiejętności, lepiej wykorzystamy i złą, i dobrą kartę. W pokerze dodatkowo dochodzi czynnik psychologiczny. Wygrywamy nie tylko dlatego, że lepiej wykorzystamy kartę, lepiej liczymy prawdopodobieństwo, mamy większe umiejętności szacowania ryzyka, ale przede wszystkim dlatego, że mamy lepsze zdolności wyczucia po zachowaniu karty przeciwnika oraz mamy lepsze umiejętności zmylenia przeciwnika naszym zachowaniem.
Sztuczna inteligencja gra w karty
Dlatego, póki sztuczna inteligencja nie ma ciała, nie ma wyrazu twarzy, nie może gestykulować, nie ma tembru głosu, nie może pokazać emocji mową ciała, to granie z nią w pokera ma sens tylko jako gra opierająca się na statystyce i rachunku prawdopodobieństwa wymagających sprawnego liczenia. Dlatego już ogrywa człowieka w dużej liczbie rozdań. Niemniej to nie sprawia takie frajdy jak gra z żywym człowiekiem, bo w istocie w pokerze chodzi nie tylko o karty, obliczenia i prawdopodobieństwa, ale o psychologiczne starcie się z identyczną pod względem naturalnego behawioryzmu istotą.
Poker kury z lisem nie ma sensu. W pokerze liczy się zdolność do blefowania, a tą mają inną drapieżniki, a inną roślinożercy. Z tych samych powodów w wielu sportach dzieli się ludzi na kobiety i mężczyzn, bo współzawodnictwo kobiety z mężczyzną traci sens ze względu na ich biologiczne różnice – w tym nie tylko różnice fizyczne, ale i psychiczne. A różnice psychiczne między człowiekiem a sztuczną inteligencją są i będą jeszcze większe. Dlatego sztuczna inteligencja nigdy nie wyeliminuje sportu. Ludzie nadal grają w szachy, mimo że programy szachowe już całkowicie gromią największych arcymistrzów. Bo ciekawiej jest pograć z człowiekiem niż z maszyną.
Nielegalne sygnały w brydżu
Jednakże to, że sztuczna inteligencja nie może dawać sygnałów poprzez mowę ciała, jest idealną cechą do grania w brydża, bo w nim zakazane jest dawanie nielegalnych sygnałów partnerowi, z którym gramy. W bryżu ważne jest to, by jak najlepiej wylicytować i rozegrać kontrakt kartami pary, a zatem kluczowe jest to, by wykryć, co partner ma w karcie. W brydżu partnerzy mówią sobie, jakie mają karty i to jest kluczowe w licytacji, bo im więcej sobie przekażą informacji, tym bardziej optymalny kontrakt wylicytują. No ale to nie mogą być dowolne informacje. Nie mogę po prostu pokazać partnerowi kart – to jest zabronione. Więc nie mogę dawać żadnych sygnałów te karty pokazujących. Jedyny możliwy, legalny, zgodny z zasadami gry sposób, to wypowiadanie brydżowych odzywek. Niemniej mogę je wypowiedzieć na wiele sposobów, a każdy z tych sposobów może nieść dodatkowe informacje. To w brydżu jest zabronione. No ale mowa ciała człowieka jest tak bogata, tak wiele elementów zawiera, że nie da się wyeliminować tego, że przy jej pomocy przekażę dużo więcej informacji, niż przekazuję samą treścią wypowiedzi.
Dlatego w brydżu sportowym stosuje się zasłonki, tak by partnerzy się nie widzieli. To nadal mało, bo nielegalne sygnały można nawet przekazywać czasem namysłu przed odzywką. Dlatego musi być sędzia. Dlatego gracze muszą przed rozdaniem zadeklarować jakim systemem licytacyjnym grają, a jak grają jakimś własnym, nieznanym, niestandardowym, to muszą go wszystkim dokładnie wytłumaczyć, tak by potem, po grze, sędzie i przeciwnicy mogli przeanalizować całą grę, by móc ewentualnie orzec, że było duże prawdopodobieństwo, że gracze stosowali nielegalną sygnalizację. Sędzia nie analizuje mowy ciała graczy, tembru głosu i czasu namysłu, ale przebieg licytacji i konwencję licytacyjną i na tej podstawie orzeka, że nastąpiło nielegalne przekazanie informacji, bo na przykład w rozgrywce nastąpi zagranie świadczące o tym, że gracz coś wiedział, a nie mógł tego wiedzieć.
Brydż towarzyski
To wszystko powoduje, że brydż towarzyski traci sens. Bo przecież nie będziemy sobie w domu na stole, na plaży, czy w knajpie, stawiać zasłonek, by się nie widzieć, nie będziemy analizować czy ktoś mową ciała stosuje nielegalne sygnały, a nawet jak będziemy, to potrzebujemy i tak sędziego, by nie doszło do kłótni. A przecież chcemy sobie pograć dla relaksu, a nie kłócić się.
Możemy w brydżu próbować stosować psychologiczne techniki pokerowe polegające na blefowaniu, ale to nie może być blefowanie wyrazem twarzy, bo takie coś zawsze można uznać za nielegalny sygnał. Dlatego kompletnie nie ma sensu grać w brydża towarzyskiego na pieniądze, bo wtedy jest większa pokusa, by umówić się co do przekazywania sobie nielegalnych sygnałów. A nawet jeśli sami będziemy krystalicznie uczciwi, to nigdy nie będziemy mieć pewności, że tacy są nasi przeciwnicy. Gdy przegramy dużo pieniędzy, to nawet jeśli im bezgranicznie ufamy, to zawsze może to spowodować pojawienie się cienia podejrzeń, że wygrali, bo sobie nielegalnie przekazywali sygnały, a to jest towarzysko zawsze złe. Gramy przecież dla rozrywki, by się z przeciwnikami lubić, dobrze czuć, a nie się skłócać.
Brydż towarzyski jest kompletnie bez sensu nawet dla ludzi, którzy nie rozumieją tych aspektów, które wyżej wyjaśniłem, którzy przyszli pogadać i podokładać karty, a element współzawodnictwa ich nie obchodzi. Jeśli w grę nie da się grać na pieniądze, to granie bez pieniędzy też traci sens. Bo jeśli bardzo łatwo jest oszukiwać, tak, by to było w praktyce nie do wykrycia, nie do rozsądzenia bez sędziego, to bardzo łatwo jest oskarżyć o oszustwo i się nie da z tego wybronić. Wszelkie gry, w których oszustwa są nie do wykrycia, a oskarżenia o oszustwa nie do obrony, są bez sensu.
Brydż towarzyski ma sens tylko jako trening do brydża sportowego, taki, że godzimy się na gadanie w trakcie i nawet godzimy się na nielegalne sygnały, czy nawet pokazywanie sobie kart, po to, by precyzyjnie teoretycznie rozkminić każde rozdanie. Jednakże nie ma kompletnie sensu grać towarzysko na poważnie, a już na pewno nie ma bez sensu grać na pieniądze, bo to można tylko i wyłącznie robić po to, by skroić frajerów. To wynika z istoty zasad brydża, z jego kluczowego sensu, jakim jest granie w parach, a nie jest jakimś efektem ubocznym, który można próbować wyeliminować jakimiś dodatkowymi zasadami.
Wyczuwanie karty po zachowaniu
Jeśli wyczuwamy przeciwników po jakimś specyficznym zachowaniu, wyrazie twarzy, ruchach rąk, tembrze głosu i to się sprawdza, po tym poznajemy ich karty, to zawsze możemy podejrzewać, że wyczuwamy nielegalny sygnał, nawet jeśli tak nie jest. To całkowicie podważa sens tej gry. I nie ma znaczenia, że zagramy nawet z dziećmi, które są za głupie, by w ogóle wymyślić sygnalizację, bo zawsze temu dziecku może ktoś powiedzieć, że dorosły stosuje nielegalne sygnały i pomyśli o nim jak o oszuście, co podważa wszelką towarzyskość.
Gry towarzyskie
Gry towarzyskie, to są RPG czy inne planszówki, gdzie liczy się opowieść, wyobraźnia i zabawa. W grach towarzyskich właśnie mowa ciała, wyobraźnia i wszelkie niewerbalne sygnały są najciekawsze. Nie może być tak, że im ktoś bardziej się emocjonuje, gestykuluje, naśladuje głosem innych, bawi się, tym jest bardziej podejrzany jako oszust, bo być może przekazuje nielegalne sygnały.
Rozmowy w trakcie gry
Gry towarzyskie to nie tylko współzawodnictwo, zabawa, rozwiązywania zadań, ciekawa zagadka czy wyobraźnia, ale to też, a czasem przede wszystkim, pretekst do spotkania się i pogadania. Gra, w której każde słowo może sprawić podejrzenie o nielegalny sygnał, powoduje, że sami się ograniczamy w rozmowach. W brydżu często jest tak, że gracz skupiony na myśleniu, bo mu zależy na wygraniu, ucisza innych, by nie gadali, nie przeszkadzali, a jak go nie słuchają, to wprost powołuje się na zasady gry zabraniające nielegalnych sygnałów — i kłótnia gotowa. A to bez sensu — jak chcemy pogadać, to powinniśmy to robić, bo po to się spotykamy z innymi. Myśleć to możemy w pojedynkę, a gdy się z innymi spotykamy, to po to, by gadać.
Betelek
Dlatego wymyśliłem grę w betla. W nim nie ma par, które muszą sobie przekazywać jakiekolwiek sygnały. Mamy trzech indywidualnych graczy i każdy gra na własne konto. Tak to obmyśliłem, by w ogóle zminimalizować wszelką nielegalność — zasady gry są takie, że bardzo łatwo jest każdemu sprawdzić i skontrolować czy inni się do nich stosują.
W betlu można sobie pokazywać karty, bo można tym pokazywaniem handlować. Więc przed pokazywaniem nie strzegą mnie zasady, ale interes. To, że można wszelkimi odzywkami, zagraniami czy kartami handlować powoduje, że można, a nawet należy, dużo gadać, bo to jest zawsze element handlowych targów. Wszelkie historie, jakie opowiadamy w trakcie gry, można uznać za jej element, bo możemy robić to po to, by szukać chwilowych sojuszników.
Ponieważ są trzy osoby, to nigdy nie utrwali się stały sojusz. Może być tak, że jak ktoś bardzo wyprzedzi innych w punktacji, to oni zawrą koalicję, będą sobie zawsze pokazywać karty, a jemu nie i go zawsze dogonią. Niemniej, gdy się zrównają, to sojusz straci sens i się może odwrócić. Dlatego w betla mogą grać słabi gracze z dobrymi i mieć nadal szanse. Wygra nie ten, kto najlepiej pozna zasady i potrafi logicznie myśleć, ale ten, kto odpowiednio manipuluje sojuszami.
Dodatkowo betelek jest tak pomyślany, że z każdą kartą, czy to niską, czy wysoką, można coś zalicytować i wygrać kontrakt. Nie wyeliminowałem całkowicie losowości, tak jak to robi brydż sportowy, ale ją zminimalizowałem do granic możliwości. Betelek to gra umiejętności, ale nie tylko logicznych, matematycznych czy statystycznych jak brydż, nie tylko psychologiczna jak poker, ale też gra handlowa i przygodowa jak RPG i na maksa towarzyska. Tu opisałem wszystkie zasady: Betelek
A tu tabelka z punktacją do betla:
Grzegorz GPS Świderski
t.me/KanalBlogeraGPS
PS. Notki powiązane:
------------------------------
USA to wariat z brzytwą <- poprzednia notka
następna notka -> Co to jest kontrola nad sztuczną inteligencją?
------------------------------
Tagi: gps65, brydż, betelek, gry towarzyskie
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie