W licznych moich notkach podaję argumenty uzasadniające to, że państwa nieuchronnie się rozpadną z powodu wzrostu wydajności pracy wynikającego z rozwoju technologicznego. Czasem dostaję ripostę, że to źle, bo po upadku państw nie będzie komu pilnować porządku i w wyniku licznych wojen znów utworzą się państwa, ale gorsze niż obecne.
Tak odpowiadający nie biorą pod uwagę tego, że rozpad państw nastąpi dzięki temu, że wojny się coraz mniej opłacają. Nie opłaca się kraść i zabijać, aparat terroru więcej traci, niż zyskuje, więc i wojny się nie opłacają. Państwa powstały w wyniku wojen i trwają dzięki wojnom. Gdy upadną, to nie będą mogły znów rozkwitnąć dzięki temu, co się nie opłaca, co je doprowadziło do ruiny. To tak jakby na tezę: "wozy konne już się nie opłacają, zastąpią je pojazdy silnikowe", ripostować: "a jak to się urzeczywistni i powstaną autostrady, to dopiero pojawi się pole do poruszania się końskimi wozami, więc wszystkie drogi zakorkują furmanki".
------------------------------
Jak w Polsce odrodzi się cywilizacja <- poprzednia część serii
następna część serii -> Siła i dominacja
------------------------------
Nie jest prawdą to, że ludzie będą zawsze chcieć kraść, że zawsze znajdą okazje do grabieży, że to jest nasza nieusuwalna cecha tkwiąca w naszych genach. Ludzie nie są łakomi na cudze, ale łakomi na wszelkie dobra, bez względu na to, czyje są. Zabierają cudze, gdy się to bardziej opłaca niż samemu to zrobić. Niemniej, gdy zrobienie samemu będzie tańsze, łatwiejsze i szybsze, to nikt cudzego zabierać nie będzie. Wzrost wydajności pracy powoduje, że dobrowolna współpraca jest coraz bardziej opłacalna niż grabież. Dlatego państwa upadną. Po tym upadku nikt nie wróci do grabienia, więc i wielkoskalowych wojen nie będzie. Będą tylko potyczki między rzezimieszkami nieumiejącymi liczyć zysków i strat.
Wojna już nawet zwycięzcy się nie opłaca. USA do wojny w Iraku musiały dużo dopłacić. ZSRR rozpadł się z powodu wojny w Afganistanie. Rosja wkrótce całkowicie zbankrutuje i się rozpadnie z powodu wojny na Ukrainie.
Na wojach wszyscy tracą, nawet zwycięzcy. Wojny się toczą tylko dlatego, że państwa przez tysiąclecia nagromadziły duży kapitał, który mogą jeszcze długo tracić. Więc mogą bawić się w wojny, na których tracą. Bo tak się nauczyły, bo tak powstały, bo to jest ich główne cel i sens.
Powinniśmy to zrozumieć i nie czekać, aż państwa wyprztykają się z dobrobytu, prowadząc wojny, ale powinniśmy ten proces uwiądu państw przyspieszyć i pokojowo zagospodarować to, co państwa nieuchronnie stracą w wyniku wojen. Upadek państw jest nieuchronny, ale to, jak szybko się to odbędzie, jest zależne od nas wszystkich. Jeśli wierzycie w terroryzm, to ten terroryzm was zniszczy. Ład bezpaństwowy i tak zapanuje, nawet na zgliszczach waszej ukochanej statolatrii.
Nie jest też tak, że, nawet jeśli wojny się przestaną opłacać i przegranym, i wygranym, to i tak będą, bo się opłacają producentom broni. Handel bronią rzeczywiście opłaca się temu, kto ją produkuje, ale dużo więcej na tym traci ten, kto tą broń niszczy, oraz ten, który jest nią niszczony — sumarycznie to zawsze strata.
Broń to w istocie półprodukty, bo nikt nie potrzebuje czołgu czy myśliwca dla nich samych, to są środki do realizacji innych celów. Nie da się zarabiać na półproduktach, których użycie się nie opłaca. Producent zarobi tylko wtedy, gdy znajdzie klienta, a klient kupi tylko to, co mu się opłaca. Na tym polega handel. Handel jest możliwy tylko i wyłącznie wtedy, gdy obie strony odnoszą z niego korzyść.
Sporadycznie handel może wiązać się z oszustwem, z tym że jedna strona skorzystała, a druga straciła, ale to nie jest możliwe w większej skali, w dłuższej perspektywie. Handel, by trwać, musi wywoływać efekt synergiczny, musi się opłacać obu stronom transakcji. Więc nie ma możliwości, by komuś w nieskończoność sprzedawać coś, co mu nie przyniesie zysku, na czym będzie tylko tracił. Jednego czy kilku frajerów można tak oszukiwać, ale nie można tak oszukać wszystkich.
To, czy grabież się opłaca, zależy od wydajności pracy. Jeśli w minutę zrobię to, co kradnie się w godzinę, to będę wolał to zrobić niż to ukraść. Wydajność pracy ciągle rośnie i nigdy nie przestanie. A wydajność kradzieży nie rośnie, jest to coraz droższe. Czołgi, myśliwce, rakiety są cholernie drogie. Potencjałem technologicznym, który w nich tkwi, da się stworzyć wielokroć więcej, niż ta broń jest w stanie zniszczyć.
Zawsze ktoś może sobie pomyśleć, że kradzież się mu opłaci. Tego nigdy nie wyeliminujemy. Tylko że tak liczyć może tylko jakiś obszczymurek, drobny złodziejaszek. Grabież się nie opłaca na większą skalę, więc nie opłaca się organizować większej grupy grabieżczej. Taka większa grupa już musi liczyć dokładnie, muszą mieć księgowość. Wszyscy piraci zawsze mieli księgowego, który liczył, ile udało się zagrabić kosztem jakich uszkodzeń statku i strat w ludziach. Kwestie takie jak zysk, amortyzacja, koszty, przychody, rentowność, płynność etc. są dla pojedynczych ludzi nieprzydatne, nie muszą tego liczyć, mogą to czuć intuicyjnie. Większa organizacja, a szczególnie państwo, musi mieć wszystko wyliczone. Już dziś z tych wyliczeń wychodzi, że grabież, a zatem zabranie jakichś fizycznych dóbr przy użyciu przemocy, się nie opłaca. Jak jeden człowiek sprzedaje, to może sprzedać ze stratą. Niemniej jak firma sprzedaje, to nie może tego robić w dłuższej perspektywie — w końcu musi zbankrutować. I dlatego państwa nieuchronnie się rozpadną.
Grzegorz GPS Świderski
t.me/KanalBlogeraGPS
PS. Notki powiązane:
------------------------------
Prywatny socjalizm <- poprzednia notka
następna notka -> Tajne spiski w Konfederacji
------------------------------
Tagi: gps65, socjalizm, wolny rynek, folwarki socjalne
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo