Niedawno Rada Liderów Konfederacji anulowała własną uchwałę dotyczącą przydziału jedynek na listach wyborczych tego ugrupowania. W związku z tym prawybory na te jedynki w 20 okręgach przydzielonych partii Nowa Nadzieja odbędą się w styczniu 2023 roku. Posłowie, którzy odeszli z tej partii i utworzyli partię Wolnościowcy, już od dawna ogłaszają, że nie wezmą udziału w tych prawyborach.
To oznacza realny rozłam w Konfederacji. Rada Liderów mogła tego uniknąć zatwierdzając swoje dawne ustalenia. Niestety wybrała rozwiązanie prowadzące do rozpadu. Ale to jeszcze nie oznacza całkowitej katastrofy. Jeśli trzech posłów, czyli Artur Dziambor, Jakub Kulesza i Dobromir Sośnierz nie wystartują w prawyborach, to nie znajdą się na pierwszych miejscach na listach wyborczych Konfederacji. A to znaczy, że ich szanse na reelekcje maleją. Przy okazji oznacza to, że Konfederacja straci trochę głosów, bo oni są lokomotywami wyborczymi. Tak na oko to strata pół procenta głosów.
------------------------------
Jestem załamany i zdruzgotany <- poprzednia część serii
następna część serii -> Tajemnica niszczy Konfederację!
------------------------------
Ale wielokroć więcej głosów Konfederacja straci, jeśli oni z niej wyjdą i uda im się przed wyborami zebrać podpisy pod własnymi listami. Wtedy staną się poważną konkurencją dla Konfederacji, będą jej aktywnie odbierać elektorat w trakcie kampanii wyborczej. To oznacza nawet do 3% głosów odebranych. Skutkiem będzie to, że Konfederacja dostanie 4,9% głosów, a Wolnościowcy 2,9%. Nikt nie wejdzie do Sejmu, a Wolnościowcy nawet dotacji nie dostaną. A jeśli osobnych list wyborczych nie będzie, to Konfederacja dostanie 8% głosów, co da im 50 posłów – wejdą wszystkie jedynki z list i kilka dwójek. W tym z dwójek może wejść tych trzech posłów. Więc im się bardziej opłaca pozostać w Konfederacji i kandydować nawet z drugich miejsc na listach, niż wyjść i kandydować osobno.
To, co napisałem, to jest prosta kalkulacja. Nawet przy najbardziej optymistycznym przypadku, gdy obu ugrupowaniom uda się zdobyć po 5,1% głosów, to w sumie dostaną w ten sposób góra kilkunastu posłów. A startując razem, przy 10,2%, dostaną ponad stu posłów. Więc podział się ewidentnie nie opłaca. A jak Konfederacja nie przekroczy 5% to i tak nie ma o czym gadać.
Niestety to, co się dzieje, jest wynikiem braku transparentności w działaniach Konfederacji. Oni prowadzą tam gierki polityczne, które są powszechne w polityce – we wszystkich partiach się tak dzieje. Oni się nawzajem wygryzają, stosując plotki, pomówienia i insynuacje, bo się otaczają wszechogarniającą tajemnicą. Mają kilka ciał decyzyjnych, których decyzje są tajne. A proces dochodzenia do tych decyzji jest jeszcze bardziej tajny, tak, że sami decydenci nie wiedzą, jak się odbywa i kto, jakie ma zdanie, poparcie, wpływy. Oni nie toczą jawnych, otwartych dyskusji. Kto przedstawia argumenty przeciwne zdaniom przywódców frakcji, tego uznają za szpiega frakcji przeciwnej i go tępią – doświadczyłem tego osobiście. To nasila podziały, których w istocie nie ma. Ideowo tam się wszyscy bardzo ze sobą zgadzają. Ale toczą bzdurne gierki personalne. W zasadzie to jest rak, który toczy całą polityczną Polskę.
W partiach mających poparcie powyżej 20% takie gierki nie są bardzo szkodliwe. Bo to nie jest wielki problem stracić 3% poparcia, wywalając kilku posłów czy znanych działaczy. Dla Kaczyńskiego nie było wielkim problemem pozbycie się Dorna. Dla Tuska nie stanowiło problemu wygryzienie Rokity. Ale w partiach małych, to ma znaczenie kolosalne. Dlatego szczególnie dla małych ugrupowań transparentność jest tak ważna. Tajemnica niszczy Konfederację.
Prawybory na jedynki to dobry pomysł, by taką transparentność wprowadzić. Wtedy wszyscy pretendenci na kandydatów w każdym okręgu się ujawnią i będą musieli jawnie ogłosić argumenty za swoją kandydaturą. Konkurenci jawnie postawią sobie nawzajem zarzuty. Nie będzie gierek kuluarowych – wszystkie spory wypłyną na wierzch i będą mogły być publicznie dyskutowane. Skończą się plotki i pomówienia – każdy będzie mógł publicznie je wyjaśnić i poddać ocenie. Wszelkie insynuacje będzie można sprostować. Na każde pytanie będzie trzeba publicznie odpowiedzieć.
Tylko takie prawybory muszą być odpowiednio zorganizowane. Diabeł tkwi w szczegółach. Przede wszystkim powinny być we wszystkich 41 okręgach wyborczych. No i czynne, i bierne prawo głosu powinni mieć tylko członkowie partii wchodzących w skład koalicji oraz osoby, których poprą wprost, jawnie, imiennie przywódcy partii. Każdy obywatel Polski powinien mieć prawo głosu w partyjnych prawyborach i mieć prawo do bycia kandydatem, ale pod warunkiem, że dostanie pisemne poparcie na przykład trzech członków wszelkich ciał decyzyjnych wszystkich partii tworzących porozumienie wyborcze. No i oczywiście powinien wpłacić drobną opłatę rzędu 20 zł, ale na rzecz całej koalicji, a nie jednej partii. Lista wyborców powinna być jawna. To byłoby najbardziej transparentne i sprawiedliwe rozwiązanie. A co będzie naprawdę, to zobaczymy. Konfederację jeszcze da się uratować. Mam na to nową nadzieję.
A poza tym sądzę, że Federację Rosyjską należy zniszczyć.
Grzegorz GPS Świderski
t.me/KanalBlogeraGPS
PS. Notki powiązane:
------------------------------
Stworzenie przerasta stwórcę <- poprzednia notka
następna notka -> Jak doprowadziłem sztuczną inteligencję do zawieszenia się
------------------------------
Tagi: gps65, Konfederacja, prawybory
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka