GPS GPS
477
BLOG

Węże mnie wypluły

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 14
Ja je­stem wę­żem. Z dwó­ch po­wo­dów: po pierw­sze je­stem zwo­len­ni­kiem ukra­iń­skiej mi­to­lo­gii Wy­spy Wę­żo­wej i w peł­ni po­pie­ram ha­sło: „rus­skij wo­jen­nyj ko­ra­bl, idi na­chuj!”, a po dru­gie je­stem li­ber­ta­ria­ni­nem, a na­szym sym­bo­lem je­st grze­chot­nik z na­pi­sem: nie dep­cz po mnie.

  Więc się ucie­szy­łem, że po­wsta­ła par­tia wę­ży i pró­bo­wa­łem przy­łą­czyć się do ni­ch. Nie­ste­ty wę­że mnie wy­plu­ły.

  Na gru­pie te­le­gra­mo­wej tej par­tii, na­zwa­nej: „Hy­de Park”, czy­li ta­kiej, że moż­na pi­sać o czym się chce i jak się chce, by­le za­cho­wać ele­men­tar­ne za­sa­dy kul­tu­ry, a za­tem z wol­no­ścią sło­wa do kwa­dra­tu, zo­sta­łem wul­gar­nie za­ata­ko­wa­ny przez ja­kichś dwó­ch gru­biań­ski­ch osob­ni­ków. Uzna­li, że je­stem szpie­giem za­przy­jaź­nio­nej par­tii, choć w niej ni­gdy nie by­łem. A ja po pro­stu grzecz­nie i me­ry­to­rycz­nie ar­gu­men­to­wa­łem, że nie war­to to­czyć we­wnętrz­ny­ch spo­rów, że na­le­ży dą­żyć do zgo­dy, że waż­na je­st trans­pa­rent­no­ść, że le­piej na plot­ka­ch się nie opie­rać. Ża­den mo­de­ra­tor nie przy­wo­łał ich do po­rząd­ku za nie­grzecz­ne ata­ki ad per­so­nam. Rów­nież ża­den uczest­nik gru­py ich nie skar­cił za ele­men­tar­ny brak do­bre­go wy­cho­wa­nia.

  Ar­gu­men­to­wa­łem, że de­cy­zja o przy­ję­ciu no­we­go po­sła przez no­we­go pre­ze­sa do ko­ali­cyj­nej par­tii je­st do­bra i słusz­na. To nie je­st mój po­gląd, bo to świe­ża spra­wa – w dys­ku­sji chcia­łem go tyl­ko so­bie wy­ro­bić, więc po­da­wa­łem ar­gu­men­ty „za”. Nie uda­ło mi się w za­mian do­stać uza­sad­nie­nia „prze­ciw”. Za­mia­st ar­gu­men­tów do­sta­łem tyl­ko te­zę, że o tym po­śle krą­żą plot­ki, że to roz­bi­ja­cz i oskar­że­nie mnie, że je­stem kre­tem brat­niej par­tii i mnie wy­wa­lo­no bez ostrze­że­nia. Na­wet nie wiem za co – nikt mnie o tym do dziś nie po­in­for­mo­wał. Syn­drom ob­lę­żo­nej twier­dzy do­pro­wa­dził tam wszyst­ki­ch do pa­ra­noi.

  Pro­si­łem o kon­kret­ne i pre­cy­zyj­ne in­for­ma­cje, a do­sta­wa­łem tyl­ko ja­kieś emo­cjo­nal­ne, opar­te na po­mó­wie­nia­ch, nie­do­mó­wie­nia­ch, plot­ka­ch czy do­mnie­ma­nia­ch, ama­tor­skie ana­li­zy po­li­tycz­ne, z któ­ry­ch wy­ni­ka­ło, że pre­zes za­przy­jaź­nio­nej par­tii dą­ży bez­względ­nie do po­zba­wie­nia wę­ży je­dy­nek na li­sta­ch wy­bor­czy­ch, na któ­re do­sta­li gwa­ran­cję na pi­śmie. Mo­że to praw­da, a mo­że nie. Waż­ne, by ja­sno wy­spe­cy­fi­ko­wać ar­gu­men­ty, wie­dzieć, z cze­go to wy­ni­ka, ja­kie o tym świad­czą fak­ty, ja­kie je­st uza­sad­nie­nie. Nie uda­ło mi się ty­ch fak­tów usta­lić. Głów­nie dla­te­go, że za­sła­nia­no się ta­jem­ni­cą. I na do­da­tek żą­da­no trzy­ma­nia w ta­jem­ni­cy te­go, co i tak wy­pły­nę­ło. Więc pod­sta­wą do za­rzu­tów wo­bec pre­ze­sa so­jusz­ni­czej par­tii są tyl­ko plot­ki.

  W ugru­po­wa­niu to­czy się wal­ka o je­dyn­ki na li­sta­ch. No­wy pre­zes sprzy­mie­rzo­nej par­tii chce prze­wró­cić do gó­ry no­ga­mi do­tych­cza­so­we usta­le­nia w kwe­stii ty­ch je­dy­nek. Ale nie da się uzy­skać in­for­ma­cji o żad­ny­ch kon­kre­ta­ch w tej spra­wie. Uchwa­ły ko­ali­cyj­ne­go cia­ła de­cy­zyj­ne­go są taj­ne. Więc nie wia­do­mo kto kon­kret­nie do­stał je­dyn­kę i w ja­kim okrę­gu. Pre­zes bliźniaczej partii pro­po­nu­je pra­wy­bo­ry, a wę­że za­rzu­ca­ją mu spi­sek, ale nie są w sta­nie po­dać żad­ny­ch kon­kre­tów – ko­go chce za­stą­pić kim i gdzie. To zna­czy oni tam we­wnątrz mo­że to wie­dzą, ale to ta­jem­ni­ca. Szu­ka­ją po­mo­cy na ze­wną­trz, zbie­ra­ją zwo­len­ni­ków, ale kon­kret­ny­ch in­for­ma­cji po­dać nie chcą, wo­lą two­rzyć emo­cjo­nal­ną at­mos­fe­rę wal­ki ze spi­skiem prze­ciw nim. Sta­wia­ją tyl­ko ja­kieś dziw­ne te­zy, a uza­sad­nie­niem je­st to, że do­bry psy­cho­log to wi­dzi, a dla ty­ch, któ­rzy skoń­czy­li kur­sy po­li­to­lo­gii, je­st to oczy­wi­ste. Są emo­cje, lo­gi­ki nie ma.

  Efek­tem mo­ich ko­men­ta­rzy, py­tań, roz­wa­żań, by­ło to, że po cham­skim ata­ku ad per­so­nam na mnie, mo­de­ra­to­rzy­ca te­go fo­rum uzna­ła, że to mo­ja wi­na, bo te pro­sta­ki się roz­sier­dzi­ły i mnie bez ostrze­że­nia, bez py­ta­nia, bez żad­ny­ch prób wy­ja­śnień, znie­nac­ka, z gru­py wy­wa­li­ła. Nie da się więc do­kład­nie i pre­cy­zyj­nie dowiedzieć, o co cho­dzi w spo­ra­ch par­tyj­ny­ch. Nie da się ty­ch spo­rów ła­go­dzić, bo się nie da ich wy­ja­śnić. Nie moż­na się po­wo­ły­wać na kon­kre­ty, bo są po­uf­ne. Nie można dyskutować, bo się wyleci.

  Ja za­zwy­czaj z mo­ich dys­ku­sji, w któ­ry­ch pi­szę ja­kieś mo­je głęb­sze prze­my­śle­nia, ro­bię po­tem not­kę blo­go­wą. We wro­gim śro­do­wi­sku, na przy­kład na fejs­burzycy, gdzie mo­gę w każ­dym mo­men­cie bez po­wo­du być wy­wa­lo­ny, a mój ko­men­ta­rz mo­że znie­nac­ka znik­nąć, ro­bię tak, że naj­pierw pi­szę ko­men­ta­rz na bo­ku, za­pi­su­ję to, a po­tem umiesz­czam na fejs­burzycy. Ale bę­dąc w śro­do­wi­sku z po­zo­ru przy­ja­znym, za­po­mnia­łem o tym i nie­ste­ty nie mam ko­pii ty­ch mo­im roz­wa­żań, któ­re po­czy­ni­łem na Hy­de Par­ku wę­ży.

  Więc po­pro­si­łem mo­de­ra­to­rzy­cę tego forum, by od­da­ła mi mo­je ko­men­ta­rze. Od­mó­wi­ła i na­pi­sa­ła, że dzia­ła z po­le­ca­nia za­rzą­du. To je­st już po­waż­na spra­wa. Ta nie­spra­wie­dli­wo­ść i nie­zdol­no­ść sto­so­wa­nia ele­men­tar­ny­ch za­sad to nie kwe­stia ja­kichś cha­mów to nie dzia­ła­nie nie­kom­pe­tent­nej mo­de­ra­to­rzy­cy, ale sa­my­ch wę­ży. No to ewi­dent­nie coś je­st z ni­mi nie tak. Cha­mów je­st peł­no, nie­kom­pe­ten­cja je­st po­wszech­na, więc to się mo­że zda­rzyć wszę­dzie. Ale je­śli przy­wód­cy to świa­do­mie fir­mu­ją, je­śli w spo­rze ar­gu­men­ta­cji z cham­stwem wy­bie­ra­ją cham­stwo, je­śli ak­cep­tu­ją to, że wy­wa­lo­ne­mu na­wet nie oznaj­mia się, za co zo­stał wy­wa­lo­ny, to zna­czy, że to oni są pro­ble­mem.

  Te spo­ry wę­ży z pre­ze­sem brat­niej par­tii nie są czar­no-bia­łe, to nie tyl­ko on dą­ży do wy­wa­le­nia wę­ży, ale oni też bruż­dżą. Na swo­jej gru­pie ze­bra­li kla­kie­rów, któ­rzy ma­ją im laj­ko­wać we­wnętrz­ne bru­dy, któ­re wy­wle­ka­ją na fo­rum pu­blicz­ne. Ci kla­kie­rzy nie ma­ją lo­gicz­nie dys­ku­to­wać, nie ma­ją ana­li­zo­wać, nie mu­szą wie­dzieć wszyst­kie­go, wy­star­czą im plot­ki, po­mó­wie­nia czy in­sy­nu­acje. Ma­ją pi­sać krót­kie tłi­te­ro­we ko­men­ta­rze utwier­dza­ją­ce ich w prze­ko­na­niu jak bar­dzo wę­że są krzyw­dzo­ne i ja­kim to strasz­nym ma­ni­pu­la­to­rem je­st pre­zes za­przy­jaź­nio­nej par­tii.

  Two­rzą to­wa­rzy­stwo wza­jem­nej ad­o­ra­cji, któ­re wy­mie­nia się płyt­ki­mi tre­ścia­mi, luź­ny­mi uwa­ga­mi bez więk­sze­go zna­cze­nia. Polemiki są niemile widziane. Tkwią w ob­lę­żo­nej twier­dzy. Jak ktoś wda się w szcze­gó­ło­wą ana­li­zę, to zo­sta­nie stam­tąd wy­plu­ty. Mo­że pre­zes brat­niej par­tii to cy­nicz­ny gra­cz, ale dru­ga stro­na lep­sza nie je­st. Ta ich oba­wa przed ar­gu­men­ta­mi, peł­ną in­for­ma­cją i trans­pa­rent­no­ścią, świad­czy na ich nie­ko­rzy­ść. Ta­jem­ni­ca ich nisz­czy.

  Na mo­je proś­by o jaw­ne, pu­blicz­ne in­for­ma­cje do­sta­łem od­po­wie­dź, bym za­dzwo­nił, a się do­wiem. Do­wiem się ta­jem­nic z za­ka­zem ich ujaw­nia­nia. To bez sen­su. Do­wiem się w roz­mo­wie na ży­wo, więc to po­tem prze­krę­cę i się zro­dzi na­stęp­na plot­ka, bo to prze­cież je­st głu­chy te­le­fon. A ja bym chciał do­stać in­for­ma­cje na pi­śmie, któ­re moż­na pu­blicz­nie ujaw­nić bez prze­ina­cza­nia. Nie chcę znać ta­jem­nic, bo wte­dy bym stał się czyn­nym ele­men­tem me­cha­ni­zmu skłó­ca­nia i bruż­dże­nia.

  Tak na­pi­sa­łem wę­żom po tym, jak mnie wy­plu­li: stra­ci­łem do was za­ufa­nie. Je­śli na­wet w tak bła­hy­ch spra­wa­ch, jak fo­rum dys­ku­syj­ne „Hy­de Park”, na któ­rym wol­no pi­sać, co się chce, nie umie­cie za­cho­wać ele­men­tar­ny­ch za­sad, wy­wa­la­jąc mnie, na­wet nie in­for­mu­jąc, za co i nie da­jąc szan­sy na obro­nę przed do­no­sa­mi i oskar­że­nia­mi, je­śli od­ma­wia­cie mi pra­wa do mo­jej wła­sno­ści in­te­lek­tu­al­nej, da­je­cie wia­rę ja­kimś cha­mom, je­śli nie umie­cie spra­wy zba­dać do­kład­nie, choć wszyst­kie da­ne ma­cie na ta­cy, są do­stęp­ne na gru­pie, tyl­ko ope­ru­je­cie plot­ka­mi, po­mó­wie­nia­mi i re­la­cja­mi pro­sta­ków ewi­dent­nie wro­go na­sta­wio­ny­ch, bę­dą­cy­ch stro­ną spo­ru, je­śli nie po­tra­fi­cie wy­zna­czyć obiek­tyw­ne­go ar­bi­tra, tyl­ko ro­bi­cie ja­kieś są­dy kap­tu­ro­we, to wszyst­ko to zna­czy, że i w po­waż­niej­szy­ch spra­wa­ch je­ste­ście w sta­nie wy­ro­lo­wać lu­dzi. Z ta­kim po­dej­ściem i men­tal­no­ścią nie ma się co dzi­wić, że i o je­dyn­ki na li­sta­ch się kłó­ci­cie, bo nie trzy­ma­cie się żad­ny­ch ele­men­tar­ny­ch za­sad współ­ży­cia mię­dzy ludź­mi i je­ste­ście w sta­nie do­ko­ny­wać do­wol­ny­ch świń­stw, by osią­gnąć swo­je. Ta sy­tu­acja to do­bit­ny do­wód te­go, w ja­kim ba­gnie ży­je­cie – i to wy je two­rzy­cie.

  Każ­da sza­nu­ją­ca się fir­ma, gdy się do­wie o ja­kimś kon­flik­cie pra­cow­ni­ka czy klien­ta, zwią­za­nym z tą fir­mą, za­czy­na wszel­kie roz­mo­wy z po­szko­do­wa­nym od prze­pro­sin i proś­by, by opi­sał swój punkt wi­dze­nia. Wę­że tej kul­tu­ry nie zna­ją. Mo­de­ra­to­rzy­ca na wszel­kie proś­by po­szko­do­wa­ne­go o od­da­nie je­go wła­sno­ści in­te­lek­tu­al­nej od­po­wia­da, że nie ma­my pań­skie­go płasz­cza i co nam pan zro­bi­sz. A na py­ta­nie o przy­czy­ny wy­wa­le­nia mil­czy. A na bez­po­śred­nie proś­by po­szko­do­wa­ne­go do wę­ży, dwó­ch nie od­po­wia­da, choć je­st po­twier­dze­nie, że je czy­ta­ją, a tyl­ko je­den wąż wy­ja­śnia, że nie wie do­kład­nie, ale chy­ba cho­dzi o niepła­ce­nie skła­dak, trol­lo­wa­nie i pod­wa­ża­nie sen­su pi­sa­nia szcze­gó­ło­we­go pro­gra­mu, ale sam ofia­ry nie py­ta i o wy­ja­śnie­nia nie pro­si. Po­wta­rza plot­ki. Czy­li na­dal nie zro­zu­miał, że to plot­ki ich nisz­czą.

  No, mo­że mo­de­ra­to­rzy­ca kła­mie, że ro­bi to po kon­sul­ta­cja­ch z za­rzą­dem. To tym go­rzej dla za­rzą­du, że ta­ką wy­na­jął. A prze­cież moż­na bar­dzo pro­sto od­po­wie­dzieć: „prze­pra­szam, nie mam cza­su, nie wiem, o co cho­dzi, po­sta­ram się to wy­ja­śnić al­bo ko­muś to zle­cę”. Al­bo: „zle­ci­łem se­kre­tar­ce, by za­dba­ła o od­da­nie ci two­ich ko­men­ta­rzy i pro­szę, byś nam wię­cej nie za­wra­cał gło­wy. Zaj­mie to ty­dzień, bo ona je­st nie­roz­gar­nię­ta”. Al­bo: „je­steś trol­lem, nie pła­ci­sz skła­dek, pod­wa­ża­sz na­sz pro­gram, spier­da­laj!”. Sa­mi so­bie par­tię za­ło­ży­li, a nie po­tra­fią się nią za­opie­ko­wać.

  Na początku ­lat 90-ty­ch poprzedniego wieku by­łem sze­re­go­wym człon­kiem par­tii li­be­ral­nej. Nie uda­ło mi się nic zdzia­łać, bo po roz­ła­mie znie­chę­ci­łem się do głu­pot, któ­re wy­pra­wia­li przy­wód­cy. Ów­cze­sny pre­zes wy­grał roz­łam, bo kil­ka dni i no­cy oku­po­wał swój ga­bi­net bez si­ka­na w to­a­le­cie – krą­ży­ły plot­ki, że ­si­kał do sło­ika i dla­te­go wy­grał. Po­tem by­ły ko­lej­ne roz­ła­my, a plo­tek jesz­cze wię­cej. Kil­ka lat te­mu współ­two­rzy­łem ugru­po­wa­nie li­ber­ta­rian, któ­re za­ni­kło, bo człon­ko­wie nie mie­li za­pa­łu do po­li­ty­ki – wo­le­li za­jąć się biz­ne­sem. Mo­ja trze­cia pró­ba zdzia­ła­nia cze­goś w kwe­stii wol­no­ści w Pol­sce też się nie po­wio­dła, bo mnie wę­że już na sa­mym wstę­pie wy­pluły. Ale się nie pod­da­ję – bę­dę pró­bo­wać da­lej. Tyl­ko chy­ba le­piej dzia­łać nie­za­leż­nie, bo par­tie to cho­ler­ne ba­gno. Do­brze, że te pie­kiel­ne two­ry nie­dłu­go zban­kru­tu­ją ra­zem z pań­stwa­mi.

  Ta not­ka to efekt mo­je­go szan­ta­żu wo­bec wę­ży. Na­pi­sa­łem, że nie chcę mieć z ni­mi nic wspól­ne­go, nie bę­dę o tym pi­sał, pój­dę so­bie i już ni­gdy o mnie nie usły­szą. Ale pro­szę o od­da­nie mo­ich ko­men­ta­rzy – bo tam za­war­łem cen­ne dla mnie ana­li­zy. Je­śli mi nie od­da­dzą, to opi­szę ca­łą sy­tu­ację na blo­gu. Nie od­da­li. No to opi­sa­łem. A to prze­cież ża­den pro­blem od­dać te ko­men­ta­rze – to 5 mi­nut ro­bo­ty. Wi­dać utknę­ły w ba­gnie. Al­bo je prze­czy­ta­li i uzna­li, że one ich bar­dziej kom­pro­mi­tu­ją niż ta not­ka. Ta­kie plot­ki bę­dę roz­po­wszech­niał.

  Ta not­ka to wy­wle­ka­nie we­wnętrz­ny­ch bru­dów na ze­wną­trz. Do te­go nie­uchron­nie pro­wa­dzą plot­ki, nie­do­mó­wie­nia i nie­zdol­no­ść do ja­sne­go sta­wia­nia spraw. To brak sen­sow­nej ko­mu­ni­ka­cji. Gdy­bym do­stał od ni­ch ja­kie­kol­wiek ja­sne i kon­kret­ne sta­no­wi­sko, to by spra­wy nie by­ło. Ale nie po­tra­fią kla­row­nie od­po­wie­dzieć na mo­je py­ta­nia i proś­by. Kazali moderatorzycy wyrzucić ofiarę chamstwa, a po co, za co, pomyślą za miesiąc, albo i nie.

  W kwe­stii wal­ki o je­dyn­ki pew­nie dzia­ła­ją te sa­me me­cha­ni­zmy. Nie po­trze­ba żad­ny­ch kre­tów, szpie­gów, mą­ci­cie­li czy trol­li. Atmosfera oblężonej twierdzy, plotki, tajemnice, cyniczne gierki, chamstwo, niechęć do logicznej argumentacji, emocje, wystarczają, by się sami pogrążali w niekończących się sporach. To ich ko­ali­cyj­ne cia­ło de­cy­zyj­ne mo­gło­by ich wszel­kie spo­ry uciąć jed­nym oświad­cze­niem ja­sno i kla­row­nie ogła­sza­ją­cym de­cy­zję co do je­dy­nek – ogło­sić pra­wy­bo­ry, przy­dzie­lić je­dyn­ki po­słom, ode­brać te je­dyn­ki, co­kol­wiek. Ale cia­ło mil­czy. Cia­ło dzia­ła w ta­jem­ni­cy, cia­ło wal­czy na plot­ki, cia­ło po­li­ty­ku­je. I tak to się to­czy od po­nad 30 lat… a Pol­ska sta­je się co­raz bar­dziej so­cja­li­stycz­na.

  Cza­sem war­to wej­ść do sta­da szym­pan­sów, by po­znać ich in­stynk­ty i to, ja­kie me­cha­ni­zmy spa­ja­ją i roz­bi­ja­ją ich sta­da. Żad­ne kur­sy bio­lo­gii te­go nie za­stą­pią.

  A po­za tym są­dzę, że Fe­de­ra­cję Ro­syj­ską na­le­ży zni­sz­czyć.

Grzegorz GPS Świderski
t.me/gps65

PS. Notki powiązane

------------------------------

Ukryte podatki to zawsze strata <- poprzednia notka

następna notka ->  Jestem załamany i zdruzgotany

------------------------------

Tagi: gps65, Konfederacja, Wolnościowcy, bagno

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj14 Obserwuj notkę
GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta AI. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka