Są na świecie partie polityczne, które popierają i postulują demokrację bezpośrednią. W Polsce jest nawet partia, która się nazywa: „Demokracja bezpośrednia”. Dla nich ideałem jest ustrój Szwajcarii z częstymi referendami na szczeblu kantonów i z rzadszymi referendami na szczeblu całej konfederacji szwajcarskiej. Demokracja bezpośrednia jest uznawana przez wielu ortodoksyjnych demokratów za najdoskonalszą formę ustrojową. Ale w praktyce rzadko jest to stosowane.
We wszystkich demokratycznych państwach świata mamy demokrację przedstawicielską – czyli najpierw ogół ludności wybiera raz na jakiś czas reprezentantów tworzących legislaturę, a potem oni głosują nad wszystkimi ustawami w parlamentach. A zatem mamy ciała pośrednie i mamy ich kadencyjność. Referenda są bardzo rzadkie. Mamy wiele rodzajów demokracji – różnią się one ordynacją czy kodeksem wyborczym, czyli mechanizmem wybierania przedstawicieli. Są stosowane ordynacje większościowe, proporcjonalne i mieszane.
Mamy te ordynacje i ciała pośrednie z powodów technicznych, a nie merytorycznych. Po prostu nie da się tak zorganizować legislatury, by nad każdą ustawą głosował ogół ludności — z dwóch najważniejszych powodów:
- Takie referendum dla milionów ludzi jest drogie w zorganizowaniu, a gdy ich miałoby być kilka dziennie, to będzie to kosztować wielokroć więcej niż cały budżet państwa.
- Referendum to też koszty dla głosujących – muszą się zapoznać z projektem poddanym pod głosowanie i wziąć udział w debacie tego dotyczącej, a to zajmuje czas. Na to nie mają czasu nawet obecni posłowie i dlatego muszą istnieć komisje sejmowe.
Kwestie techniczne spowodowały to, że w USA nawet wybory prezydenckie nie są bezpośrednie, ale odbywają się poprzez elektorów. Dziś już to nie jest potrzebne, ostało się na mocy tradycji, ale dwieście lat temu było konieczne z powodów trudności zorganizowania powszechnych wyborów.
Te problemy rozwiązuje demokracja płynna, która łączy oba sposoby tworzenia prawa – nad każdą ustawą głosuje ogół ludności, ale każdy może sobie w dowolnym momencie wybrać reprezentanta, który za niego wykona legislacyjną pracę. I w dowolnym momencie można wymienić reprezentanta na innego. W ten sposób odpada kadencyjność, a pośredniość wytworzy się naturalnie najlepsza. Odpowiednikiem posła będzie ten, kto nikomu nie oddał swojego głosu, a będzie reprezentantem tylu osób, ile jest pod wszystkimi, którzy jemu oddali głos. Być może takich posłów będzie dziesięciu, a może setki — żadna liczba, w tym 460, nie będzie preferowana. Na dodatek każdy poseł będzie miał taką siłę głosów, ile realnie za nim stoi ludzi. Będzie więc bardziej demokratycznie.
Technicznie już jest możliwa realizacja demokracji płynnej – od kiedy mamy komputery połączone w sieć i jest to powszechne – każdy człowiek ma łatwy i tani dostęp do komputera, smartfona czy tableta działających w Internacie. Potrzeba do tego tylko stosownej aplikacji. Już takie są.
Demokrację płynną można zastosować nie tylko w państwie, ale w każdej organizacji. To może zastąpić wszelkie statutowe ciała decyzyjne w dowolnej organizacji. Proponuję to zastosować w partii politycznej.
Będzie to polegać na tym, że każdy członek partii, których może być tysiące, może zgłosić dowolną sprawę, która będzie dyskutowana i głosowana i każdy może zagłosować nad każdą sprawą. To może być jakaś uchwała, oświadczenie, punkt programu, wybór kandydata na listach wyborczych, decyzja o koalicji czy jej zerwaniu, oddelegowanie ministra czy premiera i w ogóle wszystko, o czym decyduje partia.
Ale co najważniejsze: każdy członek może scedować swój głos w dowolnej sprawie, temacie, czy grupie spraw, czasowo na kogoś innego. To powoduje, że w pewnych sprawach będzie demokracja bezpośrednia (na przykład przy decydowaniu o kolejności na listach wyborczych), bo wszyscy będą głosować, w pewnych będzie przedstawicielska (na przykład tak powstanie sztab wyborczy), bo wszyscy scedują swe głosy na jakąś małą, kilkuset, czy kilkudziesięcioosobową grupę, a w jeszcze innych będzie monarchia (na przykład rzecznik prasowy), bo wszyscy oddadzą swój głos jednej osobie. No i oczywiście w każdym momencie tak ustalone struktury będą mogły się przekształcić w coś innego. Z punktu widzenia użytkownika systemu ma on takie rodzaje decyzji: albo zgłosić coś pod głosowanie, albo oddać na coś głos na tak lub nie, w imieniu wszystkich, którzy na niego scedowali głos, albo wycofać swoje scedowanie swojej grupy na kogoś, albo scedować swoją grupę komuś.
Na dodatek to wszystko będzie transparentne, bo da się łatwo robić zestawienia tego, jak się rozkładają głosy w każdym głosowaniu i kto, jaką ma popularność. Będą to dokładne dane, a nie sondażowe.
To spowoduje zwiększenia zaangażowania członków w to, co się dzieje w partii, ale pozwoli też, by w partii uczestniczyły osoby słabo angażujące się, bo nie chcą lub nie mogą i się to na dodatek zmienia w czasie – czasem bardziej mogą, a czasem mniej. Takie osoby się zazwyczaj do partii po prostu nie zapisują, choć ją popierają.
Moim zdaniem mechanizm demokracji płynnej byłby świetny do budowania struktur partii — w sposób naturalny wykrywałby liderów na dowolnym szczeblu oraz pozwalałby każdemu się zaangażować niezależnie od tego, jak bardzo może czy chce.
Tu jest w dużym skrócie po polsku wytłumaczenie, czym jest demokracja bezpośrednia: Demokracja płynna. A tu bardziej precyzyjne wytłumaczenie po angielsku: Liquid democracy
W następnych częściach tej serii będę pisał o dalszych zaletach demokracji płynnej. Przy krytyce proszę zwracać uwagę na to, czy to krytyka ogólnie demokracji, czy tego konkretnego sposobu w porównaniu do innych metod demokratycznej władzy. Jak ktoś mi napisze, że demokracja płynna jest niemożliwa w Polsce, bo nie mamy tak rozwiniętej kultury demokratycznej, jak w Szwajcarii, to niech najpierw oceni, czy w Szwajcarii taka forma by się sprawdziła. A jak ktoś uzna, że w PiS-ie czy PO by to nie przeszło, czy się nie sprawdziło, to niech najpierw oceni, czy jakaś nowa hipotetyczna partia mająca identyczny program i hasła, ale mająca statut z demokracją płynną, nie byłaby lepsze.
następna część serii -> Demokracja płynna zamiast klubów
Grzegorz GPS Świderski
t.me/gps65
------------------------------
Czy zanik państw musi być komunistyczny? <- poprzednia notka
następna notka -> W jakiej perspektywie ma sens futurologia?
------------------------------
Tagi: gps65, demokracja, bezpośrednia, przedstawicielska, płynna, legislatura, wybory, ordynacja, kodeks wyborczy
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka