Państwa rzadko bankrutują w sensie ekonomicznym – ale nawet jak tak się dzieje, to nie znikają. Państwa najczęściej znikają na skutek przegranych wojen albo zaborów – ale zawsze na ich miejsce przychodzą inne państwa, które wygrały. Czasem, bardzo rzadko, władzę, która opanuje jakiś teren, nie nazywa się państwem, bo nie uznają jej inne państwa. Niemniej władza polityczna jest wszędzie, państwa opanowały prawie wszystkie zamieszkałe przez ludzi tereny.
Tak się zawsze działo, bo terroryzm się opłacał. Od kiedy człowiek osiadł na roli, to do mieszkańców jakiegoś terenu zawsze przyszedł jakiś terrorysta, by z nich zdzierać haracz, grożąc użyciem przemocy. Tak się działo, bo ten bandyta mógł zarabiać na tych sterroryzowanych mieszkańcach – oni utrzymywali i siebie i jego. Zyski ściągnięte z haraczy przewyższały koszty związane z groźbami użycia siły i utrzymaniem funkcjonariuszy aparatu przemocy. Ta opłacalność sprowadza się do proporcji między tymi, którzy służą poborowi haraczy, a tymi, którzy je płacą. Płacących jest dużo więcej niż poborców, funkcjonariuszy i całej biurokracji to obsługującej. A ci poborcy są silniejsi, bo są lepiej zorganizowani i mają lepszą broń. To jest istota wszystkich państw – słabsza większość jest terroryzowana przez silniejszą mniejszość.
------------------------------
Terrorystyczne państwa <- poprzednia część serii
następna część serii -> Wzrost wydajności pracy zlikwiduje państwa
------------------------------
Oczywiste jest, że gdyby poziom rozwoju technologicznego był tak duży, że ci wszyscy pracownicy aparatu przemocy za pensje, które dostają, byliby w stanie wypracować więcej niż ten haracz od mieszkańców, to taki terrorystyczny biznes by zbankrutował. Jeśli dałoby się stworzyć organizację, która zrobi wszystko to, co robi państwo utrzymujące się z terroryzmu, ale utrzyma się z normalnych, rynkowych, dobrowolnych opłat za swoje usługi, to państwo przestanie mieć rację bytu i zbankrutuje.
Więc w istocie kluczowe pytanie to nie: „czy to możliwe, by technologia się tak rozwinęła, by to stało się możliwe, by terroryzm przestał być opłacalny?”, ale właściwe pytanie brzmi: „kiedy to się stanie, jak bardzo musi wzrosnąć wydajność pracy, by terroryzm przestał się opłacać?”. Jeśli uznamy, że rozwój technologii narasta, to znaczy, że i wydajność pracy rośnie. No to ten moment kiedyś musi nadejść. Z obserwacji dotychczasowego rozwoju można wnioskować, że jest on wykładniczy. Więc ten moment musi nadejść szybko.
Przekroczenie tej bariery to nie będzie żadna rewolucja. Tego nie zauważymy. Ten zanik państwa na skutek obniżania się opłacalności terroryzmu jest powolny, to ewolucja. To już się dzieje.
Podobnie myślą komuniści czy marksiści, czyli radykalni socjaliści. Uważają, że na skutek buntu ludzi przeciwko kapitalizmowi, państwa zaczną obumierać i na końcu nastanie komunizm – ideał, w którym nie będzie wyzysku i własności prywatnej, każdy dostanie to, czego potrzebuje, a każdy odda to, co ma w nadmiarze.
Tylko że to, co przewidują komuniści, wymaga drastycznych przemian społecznych – konieczne jest przekształcenie mentalności ludzi tak, by zmienić prawa ekonomii. Potrzeba do tego „nowego człowieka” – i to komuniści próbują robić. To robi cała lewica. Temu służy „polityczna poprawność” i wszelkie rewolucje obyczajowe.
A to, o czym ja piszę, ten ewolucyjny wzrost wydajności pracy, nie wymaga zmiany ludzkiej natury, charakteru, mentalności, nie wymaga zmian praw ekonomii. To o czym piszę stanie się na skutek już istniejących praw ekonomii, które wynikają z już istniejącej natury człowieka. Naszą dominującą cechą naturalną jest lenistwo i ono pokona terroryzm, o czym pisałem w poprzedniej notce.
To komunistyczne obumieranie państw, to są całkowicie inne prognozy, niż to o czym ja piszę. Błąd marksistów polega na tym, że nieprawidłowo rozpoznają to, czym jest państwo. Oni je utożsamiają z kapitalistycznymi instytucjami. Dla nich państwo to fabryki, giełdy, banki, pieniądze. Ten błąd widać nie tylko w teorii, ale i w praktyce – by zniszczyć te instytucje, to ich państwo musi wzmóc terror.
A tymczasem państwo to nie kapitalizm, ale właśnie ten terror. Wszystkie te instytucje, które komuniści uważają za złe, szkodliwe, powodujące rzekomy wyzysk, mogą śmiało istnieć bez państwa, a państwo może istnieć bez nich.
Państwo to terrorystyczny aparat mający terytorialny monopol na inicjowanie aktów przemocy, a nie banki, szkoły, spółki, huty, kopalnie, elektrownie, telewizje czy szpitale. Ja nie twierdzę, że zbankrutują firmy, ale że zbankrutuje terroryzm. Państwa być może nie zanikną, nie obumrą – ja tylko prorokuję, że przestaną się posługiwać terrorem, co całkowicie zmieni ich charakter. W istocie marksiści, zamiast o obumieraniu państw, powinni pisać: „jak będą obumierać kapitalistyczne instytucje” albo konkretniej: „jak przy pomocy terytorialnego monopolu na terror zniszczymy kapitalizm”.
Marksizm diagnozuje ten ucisk państwa jako ucisk biznesu, jako ucisk przedsiębiorców, kapitalistów, biznesmenów, pracodawców. A to błędna diagnoza. Bo jeśli biznes uciska, to tylko dlatego, że działa w symbiozie z terrorystą, czyli państwem. Komuniści, by likwidować ten urojony ucisk biznesu, wzmacniają ucisk państwa – czyli w rezultacie rozbudowują terroryzm. Zła diagnoza (wszystko jedno czy wynikająca z cynizmu i wyrachowania, czy z głupoty) powoduje odwrotne efekty do deklarowanych – ucisk rośnie.
Ideolodzy próbujący zmieniać ludzi mogą ich zmienić tylko na gorsze. To, co ja prognozuję, to wygrywanie kultury z naturą, czyli zmienianie ludzi na lepszych nie poprzez ideologię, ale poprzez rozwój technologii. To bankructwo państw nie stanie się na skutek żadnej indoktrynacji i próby przekonywania ludzi, ale na skutek postępu technologicznego, któremu żadna ideologia nie jest potrzebna. To nie to, co ja piszę, zmieni świat – ja tylko piszę, jak świat się zmieni na skutek rozwoju technologii. Marksiści muszą pisać swoje manifesty i przekonywać masy, by zrealizować to, co wieszczą. A to, co ja przewiduję, stanie się niezależnie od tego, czy ktokolwiek to przeczyta i czy w to uwierzy.
Państwo zbankrutuje, bo wszystkie usługi, które świadczy, będzie dużo taniej i lepiej świadczył prywatny podmiot pobierając za to nie przymusowe, ale dobrowolne opłaty. Wraz z zanikiem państwa nic nie stracimy — nadal będziemy mieszkańcami kraju, który będzie trwał, nie zbankrutuje, ale po prostu zamiast być pod przymusową opieką terrorysty, który za swoje kiepskie usługi wymusza haracz pod groźbą kary, będziemy te wszystkie usługi mogli dobrowolnie kupić od wielu firm specjalizujących się w danej dziedzinie. Większość kupimy na zasadzie dobrowolnego ubezpieczenia.
Osobno sobie kupię, w osobnych firmach, usługi edukacyjne, ubezpieczeniowe, ochroniarskie, militarne, prawnicze, kulturalne etc... Wszystkie usługi, które są jednorazowo bardzo drogie, ale są rzadkie i wynikają ze zdarzeń losowych, kupię, płacąc regularną, niską, dobrowolną składkę ubezpieczeniową.
A jeśli będę potrzebował opiekuna, takiego, jakim dziś jest państwo, to sobie go po prostu wynajmę — będzie takich wielu do wyboru. Już tacy są — nazywają się doradcy prawni, finansowi czy osobiści trenerzy. Oni po prostu zastąpią zbankrutowane państwo. Nawet najbiedniejszych będzie na to stać, bo dziś stać ich na wielokroć droższe państwo.
Terrorysta zawsze zawyża opłaty, dlatego państwo zawsze pobiera więcej niż prywatny przedsiębiorca. Jeśli mogę kogoś zmusić do zapłaty za moją usługę, to zawsze wezmę więcej niż gdybym musiał pertraktować i usługobiorca musiałby się dobrowolnie zgodzić na moją propozycję i na dodatek miałby takich usługodawców więcej do wyboru. Więc jeśli ludzi dziś stać na służbę zdrowia czy edukację, którą trzeba opłacać pod przymusem, to będzie nas też stać na to samo, ale prywatne i konkurencyjne. Rozwój technologii powoduje, że ta dobrowolna usługa będzie wielokroć tańsza niż ta przymusowa, bo wolny pracownik będzie miał wielokroć większą wydajność niż niewolnik i mniej będzie kosztować jego obsługa. A ludzie z natury, z lenistwa, wybierają to, co tańsze i lepsze. Dotyczy to też terrorysty, który więcej zarobi na dobrowolnym pracowniku czy obywatelu niż na niewolniku, którego zmusza do opłat.
Grzegorz GPS Świderski
t.me/gps65
PS. Notki powiązane
------------------------------
Lenistwo pokona terroryzm <- poprzednia notka
następna notka -> Demokracja płynna w partii politycznej
------------------------------
Tagi: gps65, natura, kultura, cywilizacja, terroryzm, państwo, technologia, wydajność pracy
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo