W tej notce usprawiedliwiam Janusza Korwin-Mikke, łagodzę wszelkie spory z nim, podsumowuję jego życie polityczne, tłumaczę dlaczego w tym co robił, nie miał innego wyjścia. Wyjaśniam też, że to czego dokonał, jest nie do zniszczenia.
JKM słynie z tego, że zawsze podcina gałąź, na której sam siedzi. On ciągle w swoich partiach dąży do wycinania co groźniejszych konkurentów, a to prowadzi do uwiądu, albo rozłamu, bo co zdolniejsi od niego odchodzą, bo przegrywają z nim w grze na intrygi. To dawniej zawsze skutkowało bycie pod progiem wyborczym – i tak to się toczyło ponad dwadzieścia lat. Miał krótki epizod, gdy było posłem, a potem utrzymywał się ciągle jako prezes, ale do parlamentu wejść nie zdołał przez długie lata. Wszedł dopiero, gdy została skonstruowana organizacja odporna na jego intrygi: Konfederacja.
------------------------------
------------------------------
Korwin całe swoje polityczne życie borykał się z próbami obalenia go jako prezesa. Nawet jak nikt go nie chciał obalać, to sobie takich tworzył. Korwin jest usuwany ze swoich partii od samego początku jego działalności politycznej i dzieje się to wielokrotnie, systematycznie. Jest już stary, więc w zasadzie można podsumować jego życie tak: to ciągła walka z innymi wolnościowcami, by się utrzymać na pozycji prezesa. Nie ma takich statystyk, ale strzelam w ciemno, że Korwin to rekordzista świata w liczbie rozłamów we własnej partii, które wygrywał. Pozornie dwa razy przegrał, skutecznie udało się go z partii wywalić, co skutkowało tym, że z nową partią pokonał starą, więc i tak w sumie wygrał. Korwin to wieczny prezes.
To zwalczanie przeciwników wewnątrz partii jest nie do usunięcia, tak być musi, inaczej się nie da. Intrygi muszą być, walka o władzę każdy polityk musi toczyć na każdym szczeblu politycznym. Walcząc o władzę, trzeba to robić na wszystkich poziomach. Kaczyński też dokładnie tak samo robi. Tusk też. Polityka to bagno. Nie powinniście widzieć, jak robi się kiełbasę i politykę.
Tylko że Tusk z Kaczyńskim obracają się w dużo szerszym zakresie ideowym, a Korwin znalazł sobie najmniej popularną niszę. Oni są socjaldemokratami, a Korwin jest liberałem. Oni budują i wspierają socjalizm, a Korwin wolny rynek. A wszelkiej maści komuchów, socjalistów, etatystów czy zamordystów jest wielokroć więcej niż leseferystów. Socjaliści dużo łatwiej zyskują poklask ludu niż wolnościowcy.
Więc jak Kaczyński czy Tusk wygryzają swoich przeciwników (na przykład Dorna, czy Rokitę) to oni jednorazowo niszczą małą część swoich zasobów, a jak robi to Korwin, to niszczy połowę swoich. Nawet jak się to zrozumie, to i tak nic się na to nie poradzi, bo instynkt polityczny jest silniejszy.
Niedawno na pozycji prezesa partii KORWiN nastąpiła zmiana: Janusz Korwin-Mikke z powodu podeszłego wieku ustąpił i zastąpił go Sławomir Mentzen. Korwin stał się dożywotnim prezesem honorowym. Skończyła się era Korwina. Ale nadzieja, że nowy prezes skończy z tym podcinaniem gałęzi, na której siedzi, jest złudna. Mentzen już robi to samo co Korwin, już wycina swoich politycznych konkurentów wewnątrz partii. Już trzech posłów, którzy są jego najgroźniejszymi rywalami nazywa wężami i chce im odebrać jedynki na listach. Bo tak musi robić każdy polityk. Bo jak nie robi, to nie jest politykiem. Pies, który nie szczeka na listonosza, nie będzie szczekał na bandytów.
Jeśli chcemy zapobiec szkodliwym skutkom wewnętrznych walk politycznych w gronie wolnościowców, to nie ma innego wyjścia jak doprowadzić do tego, żeby liberalizm był bardziej popularny niż socjalizm. Wtedy te walki wewnętrzne będą mniej szkodliwe, bo się rozpłyną w większej masie.
Ale zanim wolny rynek zacznie być popularny, mamy drugie rozwiązanie: skonstruować partię wyjątkowo odporną na intrygi. Konfederacja tak została stworzona – nie wiem czy świadomie, czy nie. Na początku się cieszyłem, że wolnościowcy są silni w Konfederacji – mają blokującą przewagę. Teraz widzę, że to był błąd. Najlepiej by było, gdyby Konfederacja składała się z co najmniej trzech równorzędnych ugrupowań, tak by nikt nie miał przewagi. Bo zgoda nie nastąpi nigdy – wewnętrzne tarcia i intrygi będą zawsze. No i tak się stało: powstała partia Wolnościowcy i już nikt nie ma przewagi. To bardzo duże wzmocnienie Konfederacji.
Ale wszelka walka oczywiście nie przeszkadza się lubić i szanować. To jest nasz rycerski ideał: lubię i szanuję przeciwnika, ale go tak walnę mieczem, że padnie. Im lepszy, im bardziej szanowany, dostojny i popularny, tym większa chwała z pokonania go. A potem mu oczywiście podam rękę. Instynktu nie wyeliminujemy, ale możemy go ucywilizować. Korwin ma wielu przeciwników, których wyrolował, ale gdy emocje opadły, czas zaleczył rany, to wszyscy go lubią.
Konfederacja jest odporna na intrygi. Jest to partia, którą rządzi Rada Liderów, która praktycznie jest nie do zastąpienia, wyeliminowania czy wymiany. Ta partia dostaje dotacje i ustala listy wyborcze. Ale sama nie ma żadnego zaplecza organizacyjnego, to jest tylko władza bez członków. Działaczy i kandydatów na listy zapewniają partie wchodzące w skład Konfederacji: partia KORWiN, partia Wolnościowcy, partia Korona, Ruch Narodowy i Kierowcy. Wszelkie intrygi i starcia między tymi partiami, i wewnątrz tych partyj, mogą się śmiało odbywać, mogą realizować się instynkty polityków, a to i tak nie szkodzi całości, bo nad nimi jest Rada Liderów, której decyzje są i tak wynikiem głosowania. A mądrość tej radzie daje to, że składa się tylko z dwunastu członków. Ta liczba to siła Konfederacji. Bo to jest liczba powodująca, że takie ciało polityczne jest najbardziej skuteczne, potrafi najlepiej podejmować decyzje. Nie na darmo Chrystus wybrał sobie tylko dwunastu apostołów. To jest najlepsza liczebność realizująca mądrość zbiorową. A z badań nad biurokracją wiadomo, że ta liczba nie powinna przekraczać 21.
Więc nie ma się co przejmować wszelkimi intrygami. Sławomir Mentzen nie zrealizuje własnych ambicji, nie wywali konkurentów z list, ale swoimi wolnościowymi poglądami i wypowiedziami zdobędzie duży elektorat. Może nawet zostanie ministrem, premierem czy prezydentem – i wtedy jego instynkt zwalczania konkurencji zadziała z sensem. Konfederacja przetrwa wszystkie burze. To prężna, dobra, mądra partia, będąca jednocześnie koalicją innych partyj. To jedyna w Polsce siła wolnorynkowa, liberalna, kapitalistyczna, wolnościowa, leseferystyczna. To jedyna siła sprzeciwiająca się wszechogarniającej socjaldemokracji, która Polskę niszczy. To jedyna organizacja, która potrafi skorzystać ze wszystkiego mądrego co zrobił Korwin, z jego poglądów, ideologii, publicystyki, ale też jedyna, która okiełznała jego ego, jego instynkt walki, jego destrukcyjny charakter organizacyjny. Więc wszystkim dobrze radzę: jeśli chcecie w Polsce wolnego rynku, to głosujcie na Konfederację, a w jej ramach na kandydatów z partii Wolnościowcy.
PS. Notki powiązane:
------------------------------
------------------------------
Tagi: gps65, Konfederacja, Wolnościowcy, Korwin, Mikke, JKM, polityka
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka