W Polsce jest wiele miast nad rzekami. Mamy dwie duże rzeki płynące przez całą Polskę: Wisłę i Odrę. Mamy wiele ich dopływów. Mamy też wiele kanałów i śluz. Żegluga śródlądowa w Polsce jest możliwa, ale nie jest rozwijana. Szlaki wodne są wielokroć mniej rozwinięte niż w Holandii, Niemczech czy Francji. Jeśli chcemy rozwijać transport wodny, to dlaczego Elbląg jest w tym wszystkim najważniejszy? Co czyni go wyjątkowym?
Z Bałtyku do Elbląga prowadzą dwie drogi wodne: trasa biegnąca całkowicie na terenie Polski przez Szkarpawę oraz trasa przez Cieśninę Piławską należącą do Rosji. Przez obie te trasy nie dopłyną do Elbląga barki z większym zanurzeniem niż dwa metry – więc są to równoważne alternatywy. Z Gdańska dużo bliżej jest przez polską drogę. Przez Cieśninę Piławską jest bliżej tylko z Kłajpedy – bliżej o około 15%. Przekop podobnie skraca tę drogę.
Więc jeśli Rosjanie odcinają nam drogę przez Cieśninę Piławską i pozostaje nam tylko droga przez Szkarpawę, to z Gdańska nie ma to znaczenia, a z Kłajpedy trzeba zrobić trasę o 15% dłuższą. Więc zamknięcie Cieśniny Piławskiej przez Rosję nic nie zmienia w kwestii transportu od strony Bałtyku do Elbląga z zachodu, a troszkę wydłuża drogę ze wschodu. Więc to nie są duże restrykcje, to w istocie drobiazg. Więc cała ta narracja jakoby Rosja uniemożliwiała rozwój Elbląga to blaga.
Przekop Mierzei Wiślanej i pogłębiony tor wodny do Elbląga pozwoli z Bałtyku wpływać barkom o zanurzeniu dwa razy większym – do czterech metrów. Będzie to kosztować ponad dwa i pół miliarda złotych i skończy się za kilka lat. To pozwoli tylko i wyłącznie wpływać do Elbląga kiedyś w nieokreślonej przyszłości dwa razy większym barkom, bo mniejsze zawsze mogły wpływać bez względu na restrykcje rosyjskie. Ale za te dwa i pół miliarda złotych można by zapewnić możliwość pływania tymi mniejszymi barkami (do dwóch metrów zanurzenia) po całej Wiśle i wielu innych polskich rzekach – w czym Elbląg by nadal uczestniczył. Za tę kwotę można by bardzo rozwinąć transport wodami śródlądowymi w Polsce – na poziomie porównywalnym z Holandią.
Za te dwa i pół miliarda można by też wybudować kilka małych portów, pozwalających wpływać statkom do czterech metrów zanurzenia, na Martwej Wiśle czy w innych okolicach Gdańska, lub wokół Gdyni czy Szczecina, gdzie już jest odpowiednia infrastruktura lądowa i wodna. To ma sens tylko wtedy, gdy małe porty morskie w ogóle się opłacają.
Więc mamy na jednej szali możliwość rozwoju w Polsce setek kilometrów dróg śródlądowych i rozwój wielu miast i portów rzecznych dla barek do dwóch metrów zanurzenia, albo budowę kilku małych portów morskich dla statków o zanurzeniu do czterech metrów w pobliżu Gdańska, Gdyni czy Szczecina, a z drugiej strony wagi mamy możliwość wpływania do Elbląga dwa razy większych barek, niż do tej pory mogły wpływać – na oba przedsięwzięcia należy wyłożyć kwoty tego samego rzędu, waga się mniej więcej równoważy. Dlaczego więc wybrano to drugie rozwiązanie? W czym ono jest lepsze? Dlaczego dla rozwoju Elbląga warto poświęcić rozwój wielu innych miejsc i rozwój polskich szlaków śródlądowych? Dlaczego Elbląg nie mógłby się nadal rozwijać w ramach transportu barkami do dwóch metrów zanurzenia?
A jeśli warto robić to wszystko, to dlaczego rozpoczęto od Elbląga, który może się zacząć rozwijać dopiero za kilka lat po skończeniu całości bardzo drogiej inwestycji, a te wszystkie inne inwestycje mogłyby zacząć zarabiać w trakcie, etapami? Proszę o merytoryczne odpowiedzi.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
PS2: Tu porządna analiza wyjaśniająca, dlaczego przekop się nie opłaca: PRZEKOP MIERZEI - przePiS na KATASTROFĘ.
------------------------------
Przekop to pisowski miś! <- poprzednia notka
następna notka -> Byłem na przekopie!
------------------------------
Tagi: gps65, przekop, żegluga śródlądowa, rzeki, Elbląg.
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka