Najbardziej popularnym węzłem jest zwykły supeł - tylko nie ma prawie żadnych zastosowań. Zamiast supła lepsza jest ósemka - tak samo mocno się zaciska, ale ma dwie cechy przewyższające supeł: łatwo ją odwiązać po silnym zaciśnięciu i mniej osłabia linę. Osłabia w sensie alpinistycznym - gdy przywiążemy do liny jakiś ciężar przewyższający jej wytrzymałość, zawiesimy na wysokości i zrzucimy ciężar w dół, to się urwie w najsłabszym miejscu. Takim miejscem jest zawsze węzeł - gdy na linie będzie supeł i ósemka, to częściej urwie się na suple.
Ale nie o supły mi chodzi. Chciałbym opowiedzieć o węźle cumowniczym. Myślę, że jego zalety są ciekawe nie tylko dla żeglarzy. Zawsze gdy coś chcemy przywiązać warto stosować ten węzeł - np. jakiś zastępczy hol do samochodu, hamak do drzewa itp… Ogólnie węzeł cumowniczy jest po to, by przywiązać coś do czegoś liną - jakieś dwa obiekty - np. łódkę do kei. Rodzaj węzła zależy od tego jakie to są obiekty i jaki cel ma ich przywiązanie. Węzeł cumowniczy ma najwięcej zastosowań, nie tylko w żeglarstwie, ale oczywiście czasami lepsze są inne węzły.
Jakie zatem ma zalety węzeł cumowniczy? Ma następujące:
- nie zaciska się jak szubienica,
- nie rozwiąże się samoistnie, gdy lina silnie pracuje - gdy siły działają w różnych kierunkach i gdy zmieniają swą intensywność,
- daje się go łatwo odwiązać na pracującej, silnie napiętej linie,
- węzeł jest prosty do zawiązania i zapamiętania,
- mało osłabia linę w miejscu zawiązania (w sensie alpinistycznym, jak ta ósemka).
Każdy żeglarz uczy się węzła cumowniczego na samym początku szkolenia - jest to najważniejszy i najbardziej popularny węzeł. Ale często co innego teoria, a co innego praktyka. Uczymy się w szkole wielu rzeczy, których potem nigdy w życiu nie spotykamy w praktyce. Ale w praktyce żeglarskiej węzeł cumowniczy stosujemy bardzo często. Gdy się jest na łodzi, to zawsze trzeba ten węzeł zawiązać - wtedy gdy się kończy pływanie. Każda łódka - czy to wiosłowa, czy żaglowa, czy motorówka, duża czy mała - musi być przycumowana.
I w tym momencie chciałbym przystąpić do tego co mnie zainspirowało by o węźle cumowniczym zrobić wpis na blogu. Zauważyłem bardzo dziwne zjawisko na Mazurach w wielu miejscach - tak wielu, że mnie to zastanowiło i dało do myślenia. Najgorsze jest to, że myślę, myślę i nie mogę wymyśleć o co chodzi. Dlaczego tak się dzieje?! O co chodzi? Jak to wytłumaczyć?
Zauważyłem, że żeglarze mazurscy bardzo rzadko stosują węzeł cumowniczy do cumowania łódek! Mimo jego wszechstronnych zalet przywiązują łódki sposobami, które mają same wady! Gdyby co druga łódka była przycumowana cumowniczym, a pozostałe jakoś inaczej, to nie widziałbym problemu - co drugi się zapomniał, zagapił, upił, zwariował, nie chce mu się - normalka. Ale tak na moje oko tylko jakieś 10% łódek jest przycumowanych jakąś odmianą węzła cumowniczego - reszta to są jakieś obkrętki, które nawet węzłem nie można nazwać! To nie są nawet wyblinki!
Tak mnie to zjawisko zadziwiło, że zrobiłem kilka zdjęć w Mikołajkach, ale widzę to wszędzie:
Dlaczego takie cumowanie jest do dupy? Bo się łatwo odwiązuje samoczynnie, pod wpływem wiatru i fali! Kilka razy osobiście łapałem takie odwiązane łodzie. Takie obkrętki wysmykują się nie tylko gdy jest silny wiatr i duża fala, ale też na flaucie, gdy przepłynie obok motorówka i zrobi kilka większych fal, albo gdy ktoś wejdzie na łódkę i się ona zakołysze. Te obkrętki nie spełniają najważniejszej cechy cumowania: tak zacumować, by się samo nie odcumowało.
A prawidłowy węzeł cumowniczy wiąże się tak:
Grzegorz GPS Świderski
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości