Co to jest sprawiedliwość? Zgodnie z klasyczną definicją jest to oddanie każdemu tego, co mu się należy. Oddanie – czyli wcześniej zostało mu to zabrane. A zatem był stan sprawiedliwości, został naruszony i trzeba go przywrócić. No to co to jest ten idealny, utopijny stan sprawiedliwości, w którym niczego nikomu nie trzeba oddawać, bo nikt nikomu nic nie zabrał? To proste! To stan, w którym nie ma między ludźmi konfliktów, w którym nikt nikomu nie szkodzi, nikt do nikogo nie ma pretensji czy roszczeń.
Ten idealny stan sprawiedliwości to nie jest jakiś raj, w którym istnieje tylko dobro, a zło tego dobra nie narusza. Zło może istnieć, ale nikt do nikogo o to zło nie ma pretensji, bo te złe czyny nikomu nie szkodzą. Widać więc, że ideał dobra to co innego niż ideał sprawiedliwości. Więc słusznie to są różne słowa niebędące synonimami, to są inne pojęcia.
Wystarczy pretensja kogokolwiek o cokolwiek, by stan sprawiedliwości naruszyć. I nie ma tu znaczenia moralność. Nawet pretensja bezsensowna, niesłuszna, głupia, niemoralna powinna być rozstrzygnięta. Pojawia się spór i trzeba go rozwiązać. Trzeba przywrócić stan sprawiedliwości – uznając tę pretensję lub ją odrzucając. Potrzeba do tego jakiegoś społecznego mechanizmu.
No ale każdy spór można rozwiązać na wiele sposobów – można uznać, że rację ma jedna strona, albo druga. Gdy się jednej stronie przyzna rację, to można jej zasądzić różne odszkodowania, a temu kto racji nie miał różne kary. Realizacji sprawiedliwości jest wiele – to zależy od kultury i cywilizacji. Ludzie w swych dziejach na wiele różnych sposobów realizowali sprawiedliwość. Nie istnieje obiektywna sprawiedliwość – jest ona zależna od cywilizacji.
Nie wnikam teraz w to, jaki system sprawiedliwości jest lepszy, jaki gorszy, jaki słuszny, jaki nie, a jaki najlepszy i najsłuszniejszy. Mniejsza z tym. Ważne jest to, że niezależnie od konkretnego systemu, w każdym z nich ideałem, stanem najlepszym, najsłuszniejszym, jest w stan, w którym nie ma między ludźmi żadnych konfliktów. Wtedy w pełni realizowane są wszystkie możliwe systemy sprawiedliwości, bo nie trzeba ich uruchamiać.
No i tu dochodzimy do roli państwa. Gdy prymitywna kultura zmienia się w cywilizację, gdy łowcy-zbieracze zajmują się rolnictwem, to realizatorem sprawiedliwości staje się państwo. Państwo definiuje konkretny system sprawiedliwości i zgodnie z nim rozwiązuje wszelkie spory. Większość teoretyków uważa, że państwo to przede wszystkim sposób stanowienia i egzekwowania prawa, które służy sprawiedliwości. Tak wygląda to z pozoru, w teorii, w propagandzie. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna.
Teoretycy tak definiując państwo zapominają, a częściej świadomie pomijają to, że państwo, które stanowi i egzekwuje prawa, jest terytorialnym monopolem na działania siłowe na spójnym, dużym obszarze. Istotą wszelkich współczesnych państw jest właśnie ten monopol na przemoc. Władza polityczna, to monopol na przemoc, a nie prawo. Państwo w praktyce to terytorialnie monopolistyczny aparat przemocy, a sensowne prawo i jego egzekucja nie jest konieczne dla istnienia państwa. Przemoc można realizować arbitralnymi rozporządzeniami. Zniewalać lud można głupim i mętnym prawem. A nawet tak się to robi lepiej, bo bzdurne, głupie, sprzeczne i mętne prawo pozwala w istocie rządzić arbitralnymi decyzjami władzy. Państwo nie musi operować sprawiedliwością.
Ten monopol na przemoc jest niepotrzebny, gdy chodzi o realizację sprawiedliwości – a więc zbędne jest państwo. Publiczne prawo realizujące jakąś doktrynę sprawiedliwości można stanowić i realizować bez państwa. Państwa realne, te, które istnieją, nie są po to, by rozwiązywać konflikty przy pomocy prawa, ale po to, by wymuszać haracze na zagarniętym przez siebie obszarze. Prawo państwowe to narzędzie terrorysty, który podbił jakiś teren. Prawo jemu przynosi korzyści, a nie ludności, z której haracz jest zdzierany. To tylko mieszkańcy potrzebują uczciwego, sprawiedliwego, sensownego prawa, a nie państwa. Prawo mogą egzekwować konkurencyjne aparaty przemocy – monopol państwa jest tu zbędny.
Więc w kwestiach sprawiedliwości filozofowie sobie, a politycy sobie. Sprawiedliwość sobie, a prawo sobie. Państwo nigdy nie służyło sprawiedliwości i nadal nie służy. Państwo jest po to, by zbierać haracz z mieszkańców jakiegoś terenu. Czasem realizuje jakieś elementy sprawiedliwości, gdy poddani się ze sobą spierają, by łatwiej ich było sterroryzować do płacenia haraczy. Bo łatwiej zbierać haracz, gdy mieszkańcy są spokojni, potulni, pogodzeni z losem niż gdy się buntują i jest chaos. Ale między obywatelami a państwem sprawiedliwości nigdy nie było i nie będzie – bo nie może być sprawiedliwości między posiadającym monopol na przemoc, a jego ofiarą, która mu płaci haracz.
Prawo w praktyce to jest realizacja niesprawiedliwości i nie ma sensu rozważać jakichś wypaczeń, błędów, wynaturzeń czy korupcji – prawo celowo służy państwu, a nie sprawiedliwości – po to zostało stworzone. Nikt dobrowolnie by nie zapłacił za stworzenie takiego prawa, jakie obowiązuje. Nieliczni za to płacą, ale nie po to by było sprawiedliwie, ale by zwiększyć swoje zyski. Ten, kto dostaje, nie bierze forsy po to, by zarobić, bo on i tak zarabia (po to prawo zrobił), ale po to, by zarobić jeszcze więcej. Korupcja to tylko dołączenie do państwowej mafii prywatnych podmiotów, tak by jeszcze lepiej grabić mieszkańców, ale i bez tych prywatnych podmiotów chodzi tylko o haracz, a nie sprawiedliwość, więc korupcja nic w zasadzie nie zmienia w istocie sprawy.
W praktyce państwo generuje więcej konfliktów niż rozwiązuje. Państwo tworzy niezliczoną liczbę przestępstw bez ofiar. Tworzy prawo, które reguluje kwestie, w których nie ma żadnych konfliktów, gdzie nikt nie ma do nikogo o nic pretensji, nie ma żądań ani roszczeń. Tym jest obowiązek szkolny, obowiązek ubezpieczeń społecznych, niezliczona liczba licencji czy koncesji, państwowa służba zdrowia i wszelkie inne instytucje wtryniające się w najdrobniejsze ludzkie sprawy.
Nie ma żadnego konfliktu między tym, kto chce się ubezpieczyć na starość, inwestując w nieruchomości, a tym, kto chce oszczędzać w funduszu inwestującym w akcje czy obligacje. Nie ma żadnego sporu między tym, kto chce uczyć swoje dzieci według programu nauczania przedwojennego polskiego, obecnego polskiego, fińskiego czy aborygeńskiego. A państwo jednemu utrudnia jedno, a wymusza inne. Państwo wywołuje konflikt z tym obywatelem, który chce się zabezpieczyć na starość, nie inwestując w pokoleniową piramidę finansową czy nie chce uczyć dzieci zgodnie z programem edukacyjnym ministra Czarnka. Bez państwa tych konfliktów by nie było.
Państwo zawsze oddala nas od stanu idealnej sprawiedliwości, niezależnie od tego, jaką przyjmiemy konkretną doktrynę tej sprawiedliwości. Państwo to zawsze destruktor sprawiedliwości, bo zawsze powoduje sztuczne konflikty. Najwięcej konfliktów jest między obywatelem a państwem – i wszystkie one są realizowane na korzyść państwa – niezależnie od konkretnej doktryny sprawiedliwości, którą samo to państwo realizuje. Nie ma się wiec co zastanawiać, czym jest sprawiedliwość – czymkolwiek by była, państwo ją niszczy i realizuje wszelkie możliwe niesprawiedliwości.
Grzegorz GPS Świderski
------------------------------
Państwo się nie opłaca <- poprzednia notka
następna notka -> Co ma się rozpaść nie zaginie
------------------------------
Tagi: gps65, cywilizacja, państwo, aparat przemocy, monopol, sprawiedliwość, haracz
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka