Pojęcie "Imperium Zła" rozpropagował amerykański prezydent Ronald Reagan nazywając tak Związek Sowiecki. Posłużył się takim hasłem, bo sam był przywódcą imperium, więc musiał jakoś odróżnić jedno imperium od drugiego. Nam się to dobrze kojarzy, bo dzięki temu Polska wyrwała się spod wpływów sowietów.
Każde imperium ze swojego punktu widzenia jest dobre, a złe są wszystkie pozostałe imperia, bo one wszystkie walczą o tę samą planetę, więc z natury są sobie wrogie. Ale "Imperium Zła" to pleonazm, czyli masło maślane. Imperium już samo w sobie jest złe. Czy istniało kiedykolwiek w dziejach ludzkości jakieś dobre imperium? To pytanie retoryczne. Nie istniało.
Co do tego, że Imperium Mongolskie było złe, nikt nie ma wątpliwości, nawet Rosjanie. Źli byli też Aztekowie czy Majowie, zły był Egipt, złe było Imperium Macedońskie. Złe są Chiny. Ale nawet Imperium Rzymskie, po którym dziedziczymy, było niemoralne, bo niewolnictwo i wojny napastnicze były jego nierozłącznym elementem.
W istocie imperium jest złe, bo to bardzo duże państwo, a już samo państwo jest złe. Więc imperium to ogrom zła. Żyjemy w świecie opanowanym przez państwa, a więc przez wszechogarniające zło.
Imperium
Istotą tego zła, które immanentnie tkwi w imperium i państwie, jest to, że jest to organizacja inicjująca akty przemocy by istnieć i się rozwijać. Imperium monopolizuje przemoc terytorialnie - w sposób nieuchronny dąży do ekspansji - gdy tylko ma na kogo napadać, kogo grabić i zniewalać. To się skończy tylko wtedy, gdy jakieś imperium opanuje cały glob. Albo gdy nie będzie w ogóle żadnych imperiów, czyli większych państw.
Wszelkie podziały wewnątrz imperium mają też swe źródło w istocie imperializmu jaką jest inicjowanie przemocy. Stronnictwa wewnętrzne dążą do tego przy przejąć imperialny aparat przemocy i się nim posługiwać. Wszelkie podziały silnie polaryzujące społeczności są zawsze wynikiem rozgrywek politycznych. To jest zawsze wojna na śmierć i życie.
Nigdy tego nie zlikwidujemy, jeśli nie rozpoznamy istoty zła. Zniszczymy jakieś jedno konkretne imperium, bo uznamy, że tylko ono jest złe, to na jego miejsce wejdą inne imperia i będą tak samo bombardować, mordować i grabić. Będą dążyć do ekspansji.
Istotą tego zła jest istnieje bardzo dużej organizacji mającej terytorialny monopol na inicjowanie przemocy. Trzeba dążyć do likwidacji wszelkich takich organizacji.
Przemoc
Przemocy nie zlikwidujemy, bo zawsze trzeba będzie ją stosować w obronie przed inną przemocą. Organizacji stosujących przemoc nie zlikwidujemy, bo one zawsze muszą być, by się bronić przed innymi organizacjami stosującymi przemoc. Ale już terytorialny monopol na przemoc zlikwidować się da. Wielkość takich organizacji zlikwidować się da. Inicjowanie przemocy można bardzo ograniczyć.
Rozbić imperium
Teraz najgorsze imperium, które nam zagraża najbardziej, to Federacja Rosyjska. To nie jest imperium zła - to imperium największego zła. Inne imperia są tylko relatywnie lepsze, ale też są złe. Zmiana władz czy ustroju Rosji nic nie da, póki to jest imperium. By to zlikwidować, trzeba tę organizację rozbić na wiele mniejszych. A potem tak samo trzeba porozbijać wszystkie inne imperia.
Możemy to zacząć od siebie - nie sprzyjać i nie budować żadnego imperium (na przykład Unii Europejskiej). Możemy dążyć do decentralizacji na każdym szczeblu, do prawa do secesji na dowolnym poziomie, do wspierania dążenia do niepodległości przez wszelkie, nawet najmniejsze grupy ludzi, którzy chcą się sami rządzić.
Jeśli w jakiejś społeczności nastąpi silna polaryzacja, to powinno się podzielić na dwa osobne państwa. Albo na tyle, ile jest partii. Nie ma żadnych powodów, by system emerytalny, edukacyjny czy służba zdrowia to był jeden wielki monopol. Każda partia powinna móc sobie stworzyć prywatnie wszystkie takie systemy, tak by każdy jej wyborca miał dokładnie to co proponują, a nie jakieś kompromisy czy średnie zmieniane co cztery lata.
Utopia
To może i utopia, ale taka sama jak dobro jako takie, które też jest utopią. By ta utopia się zrealizowała, wystarczy przestać wierzyć w zabobony głoszące, że secesja to zło, że decentralizacja osłabia, że wolność to anarchia, że monopole terytorialne są dobre, że totalizm jest niezbędny, że państwo może posiadać tylko i wyłącznie naród i że naród musi mieć jedno państwo.
W istocie jest tak, że naród może śmiało mieć wiele państw i będzie się wielokroć lepiej rozwijał. Niemcy najwyższy poziom cywilizacyjny czy kulturowy osiągnęły, gdy były podzielone na liczne księstewka. Gdy się zjednoczyły, wywołały dwie najbardziej zbrodnicze wojny w dziejach ludzkości.
Kiedyś powszechnie występowało niewolnictwo w postaci handlu ludźmi. Większość ludzi to akceptowała, uznawała za dobre, bo było powszechne. Tak samo jak powszechność była fałszywym uzasadnieniem niewolnictwa prywatnego, tak i fałszywym uzasadnieniem konieczności i niezbędności dużego aparatu przemocy, który ma terytorialny monopol, jest jego obecna powszechność. Udało się zlikwidować niewolnictwo prywatne, choć było powszechne, a abolicjonizm był utopią, to i te państwowe niewolnictwo zlikwidujemy.
Rosjanie
Rosjanin to niewolnik z natury, to parobek nieznający własności prywatnej, to ktoś, kto musi mieć swojego pana - na wolności nie potrafi żyć. Odziedziczył to po niewoli mongolskiej. Rozbicie dzielnicowe wcale tego Rosjanom nie odbiera. Jak się Rosja rozpadnie na tysiąc państewek, to nadal lokalny pan będzie mógł mieszkańców po rusku ciemiężyć, zapewniając im ich ruski porządek. Więc tym, którzy tego chcą, nic się nie zmieni.
Ale gdy im się ich pan znudzi albo gdy będzie ich za bardzo ciemiężył, to, zamiast robić krwawą rewolucję na pół świata, będą mogli uciec do sąsiedniej wsi, dzielnicy, miasta czy okręgu, do lepszego pana. Lepiej będzie miał taki rusek, gdy wystarczy mu uciekać kilka czy kilkanaście kilometrów do obszaru z tą samą kulturą i językiem, niż tysiące kilometrów do kraju o odmiennej cywilizacji, gdzie takich dobrze po rusku ciemiężących panów jak w Rosji na pewno nie ma. Dziś takie migracje są milionkroć łatwiejsze niż dawniej.
Deterytorializacja
Ale my, libertarianie, idziemy dalej. Postulujemy nie tylko decentralizację, tak by państwa były małe i było ich dużo, ale też deterytorializację - tak by państwa nie musiały być spójne terytorialnie, by mogły składać się z wielu eksklaw i enklaw - jak w dawnej Polsce ordynacje rodowe. Wtedy taki ruski chłop pańszczyźniany nie będzie nawet kilka kilometrów musiał uciekać - po prostu siedząc w domu na własnej ziemi, wymieni sobie pana, na takiego, który będzie go lepiej ciemiężył, tak jak w wolnym świecie zmieniamy sobie pracodawców, nie zmieniając miejsca zamieszkania.
Każda wojna jest terytorialna. Wojna to ruchy wojsk po terytorium, to ustalanie terenów opanowanych przez daną stronę. Wojna to głównie logistyka terytorialna. Wojna jest możliwa tylko wtedy, gdy rządzący jednym spójnym terenem napada na rządzącego innym spójnym terenem. Gdy oni będą rządzić terenami wzajemnie zmieszanymi, mającymi liczne enklawy i eksklawy, to woja terytorialna straci sens - wtedy pozostanie tylko konkurencja gospodarcza.
Wielkie korporacje biznesowe nie mają swoich spójnych terytoriów - ich siedziby, fabryki i tereny są rozsiane po całym świecie w drobnych kawałkach, dlatego nikt jeszcze nie upowszechnił hasła „Korporacja Zła”, tak jak znamy pojęcie „Imperium Zła”. Dlatego jeszcze nigdy wielkie korporacje nie zaczęły bombardować swoich siedzib i mordować sobie pracowników na dużą skalę. Nie chodzi o to, że nie chcą, że nie mają do tego środków, że nie są do tego zdolne - po prostu fizycznie nie mogą. Jedna korporacja fizycznie nie może wchłonąć drugiej poprzez zbombardowanie jej siedzib, terenów i wymordowanie jej pracowników. A jedno państwo może tymi metodami przejąć inne w całości lub części.
ZSRR
Przegrana wojna ZSRR w Afganistanie, sankcje Zachodu, plus wyścig zbrojeń z USA spowodowały rozpad ZSRR, mimo że wcześniej żadne ruchy odśrodkowe nie były wyraźnie widoczne. Pojawiły się, gdy poczuły słabość ZSRR. To samo może powtórzyć się teraz.
Rosja wojnę z Ukrainą przegrywa, sankcje są bardziej dotkliwe niż te z czasów ZSRR, a wyścig zbrojeń Rosję dobije. Jeśli Niemcy dotrzymają słowa i przeznaczą 2% swojego PKB na armię, to Rosja tego nie wytrzyma. Dodatkowo wiszą im nad głową Chiny, które nawet jeśli wejdą w sojusz z Rosją, to tylko po to, by przejąć Syberię, czyli rozpad Rosji się i tak dokona. Lepiej by się to dokonało szybciej, bo niepodległej Syberii bez sankcji, będącej w NATO, sprzedającej wszystkie bogactwa na Zachód, już tak łatwo przejąć się nie da. Te wszystkie uwarunkowania mogą stworzyć ruchy odśrodkowe w Rosji.
Optymizm
To co napisałem to bardzo optymistyczny scenariusz. Tak optymistyczny, że utopijny, jak ogólnie pojęte dobro.
Ale ten mój optymizm idzie jeszcze dalej. Jeśli Rosja zostanie rozbita na wiele małych państewek niespójnych terytorialnie i okaże się, że żadne z nich nie będzie nikomu zagrażać, a jednocześnie ich koalicja będzie tak silna, że i im nikt nie zagrozi, to skończą się sankcje gospodarcze i rozpocznie się gwałtowny rozwój ekonomiczny, technologiczny i cywilizacyjny w naszym regionie.
Wtedy wielu zrozumie, że ustrój Szwajcarii jest najlepszy - czyli szeroki sojusz militarny połączony z dużym rozdrobnieniem na niepodległe kantony. Wtedy imperialny projekt Unii Europejskiej też upadnie. To może Chiny i USA się podzielą? To już całkowicie skończy erę wojen światowych i cała energia ludzkości z wyścigu zbrojeń zostanie przeniesiona na podbój kosmosu.
Kolano funkcji wykładniczej
To się musi stać do 2045 roku, bo wtedy dojdziemy do kolana wykładniczej funkcji postępu technicznego (kolano to miejsce, w którym styczna do wykresu funkcji osiąga nachylenie 45 stopni - w przypadku funkcji wykładniczej to miejsce, w którym jej wykres zmienia się z poziomego w pionowy), czyli gwałtownego wybuchu postępu technologii w każdej dziedzinie - w tym w sztucznej inteligencji. Ten rok wynika z analizy wszystkich dziedzin rozwoju technologicznego, które można modelować liczbowo. Lepiej by ten wybuch nastąpił w stanie, gdy na Ziemi będzie setki tysięcy niepodległych, porównywalnych siłą militarną, rozproszonych bytów politycznych współpracujących ze sobą niż kilka wielkich walczących o dominację imperiów.
Rosja nie może dotrwać w całości do tego kolana, bo jak dotrwa, to zagłada ludzkości nastąpi prawie na pewno. Wtedy jedyna nadzieja w tym, że kolano wystąpi szybciej w wykładniczym rozwoju broni defensywnej, a nie broni ofensywnej – ale to będzie przypadek. Więc póki mamy na to wpływ, dążmy do decentralizacji wszelkich imperiów i państw, w tym tych, w których żyjemy. Na broń wpływu nie mamy, bo każdy wynalazek, każda innowacja, służy wszelkim rodzajom broni i ofensywnej, i defensywnej - a wystarczy by jeden rodzaj dotrwał do swojego kolana nawet miesiąc wcześniej, by pokonał wszystkie inne.
Teraz mamy bardzo rozbudowane środki przenoszenia ładunków termojądrowych, ale mamy też bardzo skuteczne systemy tarczy antyrakietowej rozwijanie przez Amerykanów. Dojście do kolana spowoduje, że oba systemy będą bardzo łatwo i tanio dostępne dla każdego i będą sto razy silniejsze niż obecne. Lepiej będzie, gdy te tarcze będą tysiąckroć bardziej skuteczne niż rakiety, które będą odstrzelane. Lepiej będzie, gdy nie będzie wtedy wielkich imperiów. Ale już dziś musicie to zrozumieć. Już dziś musimy w pierwszej kolejności zlikwidować Federację Rosyjską.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
------------------------------
My, preppersi, działkowcy, survivalowcy, partyzanci, Polacy! <- poprzednia notka
następna notka -> Jak przetrwać III wojnę światową? Poznajcie nieoczywistą odpowiedź...
------------------------------
Tagi: gps65, imperium, imperializm, państwo, władza, wojny, libertarianizm
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka