Od początku cywilizacji o godzinie 12:00 było południe. Od kiedy wprowadzono strefy czasowe, to południe w niektórych miejscach wypada o 13:00, w innych o 12:47, a w jeszcze innych o 11:23. Więc to zaburzyło naturalny rytm życie mierzony czasem astronomicznym. Mam propozycję powrotu do tej naturalnej tradycji — czyli powrót do określania pory dnia w mierze słonecznej. Strefy czasowe wprowadzono dlatego, że w takim czasie nie da się mierzyć czasu w podróży, albo w komunikacji na dużą odległość.
Jeśli sprzedawca w Białymstoku otwiera sklep o godzinie 08:00 czasu słonecznego, dokładnie 2 godziny po wschodzie słońca, i weźmie ulotkę swojej hurtowni w Szczecinie i zobaczy, że też się otwierają o 08:00 czasu słonecznego, też dokładnie 2 godziny po wschodzie słońca, i do nich zadzwoni, to się okaże, że oni mają jeszcze pół godziny do otwarcia i nikt nie odbierze. Dlatego operowanie czasem słonecznym stało się niewystarczające i dlatego wprowadzono strefy czasowe.
Zamiast tych stref proponuję operowanie dwoma czasami naraz. Wtedy taki sprzedawca w Białymstoku, wiedząc, że otwarcie jego sklepu to 07:00 czasu uniwersalnego (08:00 czasu słonecznego, 2 godziny po wschodzie) i widząc, że hurtownia w Szczecinie otwiera się o 07:30 czasu uniwersalnego (też dokładnie 2 godziny po wschodzie o 08:00 lokalnego czasu słonecznego), zadzwoni pół godziny później i kogoś zastanie.
Z powodu tego, że ludziom sprawia trudność przeliczanie czasu i operowanie dwiema miarami naraz, wprowadzono strefy czasowe. Zgadzam z tym, że to było słuszne w 1884 roku — bo wtedy liczenie było trudne, a zegary drogie. Dziś to słuszne już nie jest — z powodu dwóch udoskonaleń technicznych, które są powszechne, a których nie było wtedy: komórki i GPS. Dziś nie musimy niczego przeliczać i niczego rozumieć! Komórka mająca GPS pokaże nam dokładnie dwa czasy: uniwersalny i słoneczny. A na wszelkich ulotkach, rozkładach jazdy etc. byłoby wyraźnie napisane, o jaki czas chodzi.
Dodatkowo dziś zegary są wielokroć tańsze niż wtedy, więc nie jest problemem mieć dwa zegary. Dodatkowo nie jest problemem to, by wyprodukować nowe zegary, które łatwo i czytelnie pokażą obie miary — w zegarach stacjonarnych wystarczy odpowiednio zmodyfikować cyferblat, a zegary poruszające się muszą jeszcze umieć poznać długość geograficzną, co w dobie powszechności GPS jest łatwe i tanie.
Wystarczy tylko wbić ludziom do głowy — bezmyślnie, bez zrozumienia sensu — do czego służą oba czasy: uniwersalny do sytuacji w kontekście podróży, komunikacji na duże odległości czy nieokreślonego położenia, a słoneczny w kontekście pór dnia w konkretnym miejscu.
Dokładnie tak samo trudno było, gdy wprowadzano strefy czasowe: trzeba było przekonać wszystkich ludzi na świecie, by poprzestawiali sobie zegarki tak, by były niezgodne z czasem słonecznym, którym od tysiącleci operowali. Zrozumienie sensu tej konieczności przekraczało możliwości intelektualne 90% ludzi. Obie koncepcje — i ta ze strefami czasowymi i moja z podwójnym czasem — są niezrozumiałe dla większości ludzi na świecie. Niemniej nawet jak tego nie rozumieją, to mogą to stosować w praktyce. Tak jak mogą oglądać telewizor, nie rozumiejąc, jak on działa.
Wprowadzenie stref czasowych w 1884 było większą rewolucją niż to, co ja proponuję. Moja propozycja jest w połowie kontrrewolucją, bo jest powrotem do tradycyjnego czasu słonecznego, a w drugiej połowie jest drobnym ulepszeniem, poprawką, dotychczasowego systemu, bo jest modyfikacją stref czasowych — zamianą 24-ech stref na jedną — czyli to jest uproszczenie. Nazwałbym to: "kontrrewolucyjnym uproszczeniem systemu"!
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Jesienne prawo człowieka do survivalu <- poprzednia notka
następna notka -> Spalić książki Ziemkiewicza
Tagi: gps65, strefy czasowe, czas uniwersalny, czas astronomiczny
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości