Ponieważ jestem dość młody, mam 44 lata, a interesuję się kwestią wolności, to postanowiłem uczestniczyć w konkursie ogłoszonym przez Salon24.pl, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz WOŚP (której nie popieram, co uzasadniam tu: "Wielka Orkiestra Światecznej Pomocy ma zły cel") na temat: "Czym jest dla mnie wolność? Czy wolność ma swoje granice?". Jedyną moją wadą jest to, że nie zamierzam uczestniczyć w corocznym festiwalu "Woodstock", bo wolę w tym czasie zażywać wolność żeglując po jeziorach mazurskich.
W najszerszym znaczeniu
wolność to mobilność. Najważniejszym i koniecznym atrybutem wszelkich wolności jakie sobie możemy wyobrazić to swoboda przemieszczania się w przestrzeni. Dlatego ptak jest symbolem wolności ("
wolny jak ptak"), bo może przemieszczać się w trzech wymiarach przestrzennych. Regulowanie szybkości i kierunku przemieszczania jest ważną cechą mobilności. Dlatego dużo wolności dają zwierzęta, czy pojazdy, którymi poruszamy się w przestrzeni. Więcej wolności niż jeżdżenie koniem czy samochodem daje podróżowanie łodzią, statkiem czy
żaglówką, a najwięcej możliwości latania samolotem czy
wiatrakowcem. A szczyt wolności to podróże w kosmos.
Nie ma wolności bez mobilności. Człowiek przykuty do jednego miejsca i odcięty od świata może być wolny tylko dzięki pomocy innych ludzi, którzy są mobilni (przyniosą mu książki, porozmawiają z nim itp...). Gdyby wszyscy ludzie byli (jak drzewa) przykuci korzeniami do jednego miejsca od urodzenia, to nie byliby nawet wolni duchem.
Drugim ważnym atrybutem wolności to własność. A konkretnie swoboda dysponowania owocami własnej pracy. Dopiero te dwa atrybuty wolności (mobilność i własność) czynią możliwymi wszystkie inne rodzaje wolności. Można powiedzieć, że wolności ducha jest najważniejsza. Ale nie istnieje bez mobilności i własności. Wolność słowa to też cześć mobilności i własności - to swoboda gromadzenia, przetwarzania, wytwarzania i rozprzestrzeniania wszelkich informacji.
Granice wolności to granice jakie ma konkretny człowiek w swobodzie przemieszczania się i dysponowania własnością. Tę granice wyznacza taka sama wolność innego człowieka. Gdy jedni mogą łatwo naruszać wolność innych (czyli ograniczać ich swobodę poruszania się i swobodę dysponowania owocami własnej pracy), to mało wolności mają wszyscy, bo ja jestem tylko jeden, a innych miliardy. Inni mogą ograniczyć wielokroć bardziej moją wolność, niż zwiększy ją moja możliwość ograniczania wolności innym. Dlatego bardzo ważną kwestią są reguły i zasady postępowania w społeczeństwie, tak by maksymalizować wolność jednostki poprzez ustanowienie ogólnie panujących praw, które wolności strzegą i które rozwiązują spory w sytuacji, gdy wolność jednego człowieka stanie w konflikcie z wolnością innego.
Maksymalny ruch jest wtedy, gdy jest mądrze uporządkowany - czyli częściowo ograniczony. Brak porządku, a zatem reguł poruszania się, ogranicza ruch tak samo jak nadmierne ograniczenia tego ruchu przez reguły złe czy głupie. Maksymalna wolność jest wtedy, gdy istnieje państwo tworzące i strzegące mądrego prawa, które ogranicza niektóre działania. Ale akcent należy położyć na porządek, a nie na ograniczenie.
W ramach porządku, czyli jasnych i mądrych zasad, czyli w wolnościowym państwie prawa, wolność jest największa, nie tylko sumaryczna wolność poddanych takiemu prawu, ale wolność każdego poddanego z osobna.
Kluczowe w dobrym prawie państwowym maksymalizującym wolność jest to, by prawo przede wszystkim dotyczyło rozwiązywania konfliktów między ludźmi. Czyli np. takie prawa jak
obowiązek ubezpieczeń społecznych,
obowiązek szkolny, nakaz zapinania pasów bezpieczeństwa w samochodzie czy nakaz jeżdżenia w kasku motocyklem nie służą porządkowi, a zatem wolności, bo żadnych konfliktów nie rozwiązują.
Klasyczna, anglosaska koncepcja wolności w aspekcie społecznym mówi o wolności w granicach prawa, jako o stanie rzeczy, w którym wobec człowieka można użyć przymusu tylko wtedy, gdy wymagają tego ogólne przepisy prawa, tak samo stosowane do wszystkich, a nigdy dowolna decyzja władzy administracyjnej. Dodatkowo przepisy prawa muszą być zgodne z tradycją,
prawem naturalnym i moralnością.
Nasza cywilizacja (zwana
łacińską) ma dość dobre tradycje prawne służące ochronie wolności, które odziedziczyliśmy po starożytnych Rzymianach. Bardzo ważne w tych tradycjach są zasady dotyczące prawa, między innymi takie jak: prawo nie działa wstecz, prawo stanowione powinno być zgodne z naturalnym, nikogo nie powinien obciążać cudzy podstęp, trzeba wysłuchać drugiej strony, nie można procesować się dwa razy o to samo, nikogo nie karze się za jego myśli, czyny niedozwolone rodziców nie obciążają dzieci, ciężar dowodu spoczywa na tym, kto twierdzi, a nie na tym, kto przeczy, w razie wątpliwości sprawę należy rozstrzygać na korzyść pozwanego, ustawa powinna być zwięzła i zrozumiała dla każdego, nie ma zbrodni bez uzasadnienia prawnego, każda umowa tworzy prawo między stronami, umów należy dotrzymywać, siłę wolno odeprzeć siłą, chcącemu nie dzieje się krzywda i wiele, wiele innych.
Przepisy służące głównie bezpieczeństwu, czyli łamiące większość zasad naszej cywilizacji, tworzą
państwo opiekuńcze, które ogranicza wolność. W ten sposób państwo takie poświęca wolność na rzecz bezpieczeństwa. W takich państwach, my Polacy, żyjemy już od ponad 200 lat.
A zatem granice wolności wyznacza państwo. Państwo może służyć wolności, może ją zwiększać, może dać człowiekowi więcej wolności niż by miał w stanie natury, czy okresach anarchii, ale może też poświęcać wolność w imię innych wartości, takich jak bezpieczeństwo, może człowieka zniewolić i ustanowić stan, w którym będzie miał mniej wolności niż w stanie anarchii.
W dzisiejszej Polsce swoboda poruszania się w przestrzeni i swoboda dysponowania owocami własnej pracy są bardzo ograniczone na rzecz bezpieczeństwa. Granice wolności są daleko przekroczone. Polacy są jeszcze trochę wolni tylko dlatego, że większości przepisów państwa opiekuńczego nie przestrzegają, nie stosują się do głupich ograniczeń na drogach, na wodzie i w powietrzu, i omijają przepisy ograniczające prawa własności. Ale to i tak za mało, te przepisy mimo wszystko większość naszych wolności niszczą, nawet gdy nie są przestrzegane. Bo gdyby je znieść, to nie tylko przestaną ograniczać wolność korzystania z tego co już jest, ale można by bez ich balastu tworzyć prywatną
infrastrukturę służącą przemieszczaniu się i pojazdy, które by z tego korzystały, w stopniu przewyższającym wielokroć to co mamy do dyspozycji teraz.
Gdyby znieść większość bzdurnych przepisów u nas obowiązujących, to Polacy byliby na Marsie za kilkanaście lat.
Obecne państwo nie służy wolności, nie strzeże jej, bo nie zajmuje się tylko i wyłącznie ustanawianiem porządku zostawiając całkowicie budowę infrastruktury służącej przemieszczaniu się, uczeniu się, czy leczeniu, prywatnym obywatelom, tak jak każde wolnościowe państwo robić powinno, ale dlatego, że samo tym administruje, a prawo tworzy nie po to by ustanowić porządek i rozwiązywać konflikty między ludźmi, ale by nas bez sensu ograniczać, zniewalać i chronić samych przed sobą.
Grzegorz GPS Świderski
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości