Koronawirusy, tak jak wirusy grypy, to wirusy sezonowe. Transmisja tych wirusów jest zależna od względnej wilgotności powietrza. Dlatego najważniejsze w walce z epidemiami wirusowych chorób jest odpowiednie wietrzenie i nawilżanie pomieszczenia. No i oczywiście higiena – głównie mycie rąk. Na zewnątrz wirusy są wielokroć mniej groźne niż wewnątrz. Zamykanie restauracji, wyciągów, siłowni, zakładów fryzjerskich, hoteli etc., dystans społeczny i noszenie maseczek nie powstrzymuje tempa rozprzestrzeniania się wirusów, bo ludzie się muszą pomieszczeniach zamkniętych spotykać. Powstrzyma to tylko pogoda, wietrzenie, wilgotność, higiena i nabyta odporność.
Dodatkowo ważne jest to, że 90% ludzi jest naturalnie odporna na koronawirusy i przechodzi zarażenie się nimi bezobjawowo, bo układ odpornościowy tych ludzi szybko wirusy zwalcza. Pozostałe 10% populacji przechodzi chorobę lekko, część ciężko, a promil umiera. Jest to uwarunkowane genetycznie. Tego żadne szczepionki nie powstrzymają - czego najlepszym dowodem jest grypa, która sezonowo zawsze powraca - mimo szczepionkom. Do walki z koronawirusami potrzeba głównie leków.
To, co napisałem powyżej jest bardzo solidnie udowodnione w licznych randomizowanych kontrolowanych badaniach klinicznych (ang. RTC) - na przykład wymienionych na tych stronach:
Preparaty medyczne oparte na nowej technologii mRNA wstrzykiwane ludziom jako „szczepionki” nijak tego naturalnego efektu działania wirusów nie zmieniają – dlatego są zbędne. Bez nich było tak samo z transmisją wirusa i śmiertelnością. Epidemia się teraz kończy, bo się pogoda zmienia, a ludzie nabierają naturalnej odporności.
Więc wstrzykiwanie preparatów technologii mRNA ma inny cel - niezwiązany z koronawirusami. Są różne teorie spiskowe. Któraś jest prawdziwa.
Normalne, tradycyjne, sprawdzone szczepionki (np. na odrę czy ospę) działają od dziesiątek lat - są porządnie przebadane i dobrze znane są różne skutki uboczne. Szczepionki są dobre, potrzebne, służą zdrowiu, likwidują choroby.
Te nowe preparaty nazywane „szczepionkami” na koronawirusa, działające na innej zasadzie - są eksperymentem medycznym. Nie jest przebadane to jakie będą mieć długofalowe skutki. Więc lepiej nie uczestniczyć w tym eksperymencie.
Być może te preparaty wywołają jakieś dobre skutki, a być może złe. Lepiej więc będzie, gdy temu eksperymentowi poddadzą się niektórzy, ale nie wszyscy. Lepiej, gdy nielicznych podda się eksperymentom. Medycznie lepiej eksperymentować na starych niż na młodych.
Polityczna czy ekonomiczna presja na to, by wziąć udział w eksperymencie medycznym, jest bardzo szkodliwa. To jest złe, nawet jeśli ten konkretny eksperyment się uda i spowoduje, że zamiast promila populacji, na covid-19 umrze tylko pół promila, że zamiast tego, że procent ciężko zachoruje, zachoruje tylko pół procenta. To będzie nawet gorzej - bo jeśli wielu ludzi ulegnie tej presji i będzie to skuteczne, to rządy, politycy, farmaceutyczni biznesmeni i inni hochsztaplerzy się rozochocą i zaczną tego przećwiczonego propagandowego środka używać do robienia dalszych eksperymentów. Aż któryś się nie uda i wytrzebi większość ludzkości. Lepiej więc na tak dużej próbie ludzi eksperymentów nie robić.
Ale wyobraźmy sobie, że kiedyś ludzkość zaatakuje prawdziwa pandemia rzeczywiście groźnego wirusa o dużej zaraźliwości i śmiertelności. Uważam, że nadal szkodliwa będzie walka z nim przy pomocy eksperymentów, którym podda się większość ludzkości. Różnorodność będzie zawsze lepsza niż jednolitość. Być może przetrwają tylko ci, którzy przyjmą jakiś preparat medyczny, a wyginą ci, którzy nie przyjmą – albo na odwrót. To będzie lepsze, niż gdyby wszyscy przyjęli, albo nikt nie przyjął – bo wtedy ryzykujemy całą ludzkością. Lepiej ryzykować częścią a nie całością.
Dlatego należy zdecydowanie potępić wszelką segregację medyczną. Prawne, polityczne czy ekonomiczne preferowanie tych, którzy coś zażywają oraz szykanowanie tych, którzy tego nie zażywają – albo na odwrót – jest złe. Niech każdy sobie przyjmuje do organizmu to, co chce i nie przyjmuje tego, czego nie chce – niech się w tych sprawa radzi kogo chce i jak chce. Chcącemu nie dzieje się krzywda. Krzywdą jest przymus czy propagandowa presja.
Być może celem przekrętu koronawirusowego jest depopulacja – czyli wytrzebienie większości ludzkości. Bo jakoby powodujemy globalne ocieplenie i niszczymy przyrodę na Ziemi. To może być celem tych, którzy zrobili „wirusa”, albo tych, którzy zrobili „szczepionki”. No ale ci, którzy to realizują, sami chcą chyba przetrwać? No bo niemożliwe jest, by organizowali samobójstwo rozszerzone, nie?
Moim zdaniem warto przetrwać. Czy w tym celu lepiej się zarazić, czy eksperymentalnie „zaszczepić”? Ja już zarazę przeszedłem lekko, więc kompletnie nie widzę powodu, by eksperymentować. I proszę byście wy, zastraszeni covidem, zostawili mnie w spokoju. Ja się nie boję. W czasie „pandemii” byłem na trajku w Szwajcarii, to i w czasie terroryzmu szczepionkowego sobie poradzę i gdzieś wyjadę za granicę.
Jako zwolennik legalizacji wszelkich narkotyków, nie widzę problemów w tym, by każdy zażywał też „szczepionki”. Ale pozwólcie mi na to, bym mógł tego wszystkiego nie zażywać, OK?
Grzegorz GPS Świderski
PS1. Notki powiązane:
PS2. Już dziś wiadomo, że jest kilka krajów, w których nie ma covidowego terroryzmu i można tam wyjechać na wakacje bez żadnych restrykcji typu kwarantanna lub zaświadczenie o teście czy o zażyciu eksperymentalnego preparatu na covid. Te kraje to póki co: Albania, Kolumbia, Kostaryka, Dominikana, Meksyk, Północna Macedonia. Wakacje w Meksyku mogą być fajne.
Dewianci i psychopaci <- poprzednia notka
następna notka -> Miecz i tarcza
Tagi: gps65, spisek, przekręt, covid-19, koronawirus, szczepionka
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka