Ptaki to straszna zakała, szczególnie w mieście. Po prostu na nas z góry srają. Przypadki, że nasrają nam na kapelusz, są coraz częstsze! Niemniej to się zdarza raz na kilka dni – można to przeżyć. A ostatnio, gdy siedzimy w domu, to jest to jeszcze mniej uciążliwe, bo srają tylko na parapet. Niemniej, gdy postawimy gdzieś samochód na świeżym powietrzu, to już po dobie jest obsrany – szczególnie na wiosnę. To powoduje to, że samochody szybciej korodują i są brzydkie. Trzeba je myć, a to generuje koszty. Czysta strata! To znaczy, trzeba stracić, by było czysto. To jest nieekologiczne.
Ptasie gówno to jedno, ale co z rybim gównem? Otóż jest ostatnio puszczany na znanym amerykańskim serwisie filmowym słynny dokument o złym rybołówstwie. Tytuł filmu to taka gra słów – połączenie morza z teorią spiskową (a przy okazji nawiązuje też do piratów). I tam podana jest taka teoria, że jak ryby srają, i to opada na dno oceanów, to jest to bardzo ekologiczne, potrzebne, ważne, trzyma Ziemię przy życiu i dzięki temu mamy rafy koralowe. A jak rybacy wyłapią wszystkie ryby, to nie będzie tego rybiego gówna, co przerwie łańcuch pokarmowy i z tego powodu wyginą też ludzie.
Ale jednocześnie jest tak, że, jak ludzie hodują ryby, i te hodowlane ryby srają, to one wcale nie robią dobrze, ale jeszcze bardziej zanieczyszczają środowisko, powodując, że Ziemia szybciej umiera. Więc z rybami jest już wyjaśnione - jak wolna ryba sra, to dobrze, a jak zniewolona, to źle. Więc dlaczego sranie przez wolne ptaki jest złe, a te w klatkach dobre? Czym się różni sranie w wodzie, od srania w powietrzu? Bardzo proszę fachowych ekologów o wyjaśnienie!
Ja tylko sygnalizuje temat – można go rozwijać w nieskończoność, bo przecież można jeszcze srać z powietrza do wody, albo do gruntu. Jak te rakiety – woda-powietrze, powietrze-ląd, ląd-podwoda, podwoda-powietrze. Nowe trendy wymagają dodania kosmosu. Na wszelki wypadek przypominam, że ten temat już dawno temu rozpocząłem: Traktat o sraniu!
Moim zdaniem i z ptakami, i z rybami, i z ludźmi, powinno być tak samo, bo jesteśmy takimi samymi elementami środowiska, takimi samymi ogniwami łańcuchów pokarmowych, wszyscy jesteśmy zwierzętami z podobnym metabolizmem. Gdy wszyscy działamy na wolności, to jest to dobre, ekologiczne, służy Ziemi – i to, co jemy, i to, co wydalamy. Ale gdy się nas zniewoli, wsadzi do ZOO, miasta, państwa, gdy się nas hoduje, gdy się naszą fizjologię podda wpływom politycznym, to generujemy chaos, zniszczenie i śmierć – samochody korodują, rafy koralowe wymierają, rzeki śmierdzą, plastik się w oceanach rozpuszcza, walenie i delfiny giną.
Czy nie lepiej by było, gdyby ochroną środowiska przestało zajmować się państwo, a zajęła się tym wreszcie wolna, konkurencyjna, prywatna przedsiębiorczość? Ten film, który wspominam, bardzo wyraźnie wskazuje na to, że całe zło ekologiczne wywołują państwa – bo dotują oszustów, same się korumpują i wspierają wszelkie patologie. Oczywiście zyskują też różne prywatne mafie – ale głównie dzięki symbiozie z państwem. Bez politycznego wsparcia byłoby trudniej niszczyć Ziemię!
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Transhumanizm jest nieunikniony <- poprzednia notka<br />
następna notka -> Lockdown i noszenie maseczek zwiększa ogólną liczbę zgonów!
Tagi: #gps65, #Netflix, #Seaspiracy
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo