Niektórzy libertarianie, powołując się na poglądy Rothbarda, są zwolennikami aborcji. Tu obaliłem jego poglądy w tej sprawie: Nadużywanie własności a aborcja.
Chciałbym to uzupełnić. Ci libertartianie wywodzą zgodę na aborcję z jednego z dwóch libertariańskich aksjomatów, mianowicie z prawa do samoposiadania. Z tego prawa wynika prawo do własności, w tym własności ziemi. Właściciel może ze swojego terenu wyrzucić każdego intruza, czy nawet gościa, nawet jakby się to w ostateczności wiązało z jego śmiercią. No to tym bardziej może wyrzucić każdego ze swojego ciała.
Zgadzam się z tą zasadą. Niechcianego intruza, który wtargnął na moją posesję ze złymi zamiarami bez mojej zgody, mogę zastrzelić. Ale gdy to jest gość, albo ktoś, kto nie ma złych zamiarów, to nie jest tak, że to wyrzucenie może odbyć się w podobny sposób. Nie jest tak, że kogoś zapraszam do siebie, albo przychodzi on w dobrej woli, a w pewnym momencie mi się nudzi i go po prostu zabijam. Do tego prawa nie mam. To będzie akt inicjowania przemocy sprzeczny z aksjomatem o nieagresji. Mogę tylko go wyprosić, mogę powiedzieć: już mi się znudziłeś, idź sobie. To będzie niegrzeczne, głupie, ale powinno być dopuszczalne. Jeśli gość nie chce wyjść to mam prawo go wyrzucić siłą. A gdy nie jestem w stanie tego zrobić w żaden sposób - sam, czy z pomocą innych, w tym odpowiednich służb, na przykład agencji ochrony czy policji - a gość wyraźnie oznajmia, że nie wyjdzie, to mogę go nawet zastrzelić.
Ale te rozważania dotyczą tylko sytuacji, gdy ten gość jest świadomy, gdy można z nim rozmawiać, komunikować się. Gdy na przykład zemdlał, to nie mogę go wyprosić, bo on po prostu mojej prośby czy rozkazu nie usłyszy, nie zrozumie, nie uświadomi sobie. Nie mogę też wyprosić dziecka, które jeszcze nie umie mówić i nie rozumie, co się do niego mówi.
Gdy gościem jest dziecko, które nie jest w stanie samodzielnie żyć, bo to na przykład niemowlak, to nie mam prawa tego dziecka po prostu wynieść poza swój teren i zostawić je tak same sobie - niezależnie od tego jak ten niemowlak się u mnie znalazł. Muszę się nim opiekować tak długo. aż znajdę kogoś, kto się nim zaopiekuje. Ten przymus wynika z moralności i jest zapomnianym, trzecim libertaiańskim aksjomatem.
Dziecko w łonie matki nie jest rzezimieszkiem, nie pojawiło się z własnej woli, nie stawia żadnych żądań, nie ma złych zamiarów, więc jest całkowicie niewinne i nic mu nie można zarzucić. Rodzice muszą się dzieckiem zaopiekować albo osobiście, albo znaleźć zastępców - gdy tego nie zrobią, są winni szkód, jakie dziecko dozna na skutek braku opieki. Gdy je zabiją w dowolnej fazie jego rozwoju, są winni morderstwa. Będą winni zabójstwa nawet wtedy gdy dziecko umrze z powodu ich zaniedbań i nawet wtedy, gdy dziecko jest w bardzo wczesnej fazie rozwoju, gdy jest zarodkiem czy płodem.
To jest trzeci aksjomat wolnościowej moralności, po aksjomatach nieagresji i samoposiadania. Bez moralnego obowiązku opieki nad dziećmi wolność nie jest możliwa. Społeczność, w której nie obowiązuje aksjomat o obowiązku opieki nad dziećmi, nie jest wolnościowa, więc nie można jej nazwać libertartiańską. Taka społeczność długo nie przetrwa, więc w ogóle można jej nie rozważać. Wszystkie społeczności, które masowo stosują aborcję jako środek antykoncepcyjny, są na wymarciu, demograficznie się kurczą.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Co wolno rządowi? <- poprzednia notka
następna notka -> Czy komputery mogą być mądrzejsze od ludzi?
Tagi: #gps65, #aborcja, #libertarianizm, #wolnościowcy
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo