Snobowanie się na używanie rzeczy przestarzałych, niewygodnych i drogich ma swój cel. Ale niewłaściwe jest przekonanie, że w związku z tym zamiłowaniem do staroci jest się jakoś lepszym od innych - to znaczy pokazujemy się jako lepsi, co jest dobre, ale niedobre jest, to gdy sami własnej propagandzie ulegamy.
Nie jest lepszym ten, kto jeździ konno, od tego, kto jeździ samochodem. Nie jest lepszym ten, kto żegluje, od tego kto pływa motorówką. Nie jest lepszym ten, kto czyta papierowe książki, od tego kto czyta na elektronicznym czytniku. Jest odwrotnie: lepsi są ci, którzy to samo osiągają metodami szybszymi, tańszymi, wygodniejszymi - lepsi ze względu na cel, jaki chcą osiągnąć. Ci, którzy stosują techniki przestarzałe to snoby, którym mniej chodzi o to, co jest istotą tych technik, jakich używają - czyli przemieszczania się, czy poznania treści - im chodzi o szpan, podobny do ogona pawia.
Mówią: patrzcie, robimy coś gorzej, tradycyjnie, przestarzale, więcej wysiłku wkładamy niż można, dużo za to płacimy, a mimo to dobrze żyjemy i nas to bawi. To służy do podrywania dziewczyn albo wabieniu chłopaków.
Jak ktoś chce przeczytać starą książkę, to sobie po prostu ściąga jej treść na komputer i czyta na monitorze, tablecie czy na specjalnym czytniku idealnie symulującym papier. A gdy chce zaszpanować albo zainwestować kapitał, to sobie kupuje starodruk. Starodruk nie jest dobrym środkiem do czytania, nie dowodzi bycia czytelnikiem.
Jak ktoś chce dostać się z Europy do Ameryki, by Amerykę poznać, to po prostu leci samolotem - a jak chce zaszpanować, to przepływa Atlantyk starą łajbą. Stara łajba nie jest dobrym środkiem do przemieszczania się między kontynentami, nie służy podróżnikom, których celem jest oglądanie świata.
Dziś antykwariaty nie są dla tych, którzy lubią czytać książki - są głównie dla kolekcjonerów, snobów i inwestorów. Gdyby starodruki po zeskanowaniu zostały hermetycznie, w próżni, na stałe zamknięte w przezroczyste skrzynki, to by ich cena pewnie wzrosła, a do czytania by się nie nadawały.
Prawdziwi bibliofile zawsze będą - tak jak wciąż są tacy, którzy rozpalają ogień łukiem ogniowym, polują bumerangiem, łupią groty strzał z kamienia, żeglują, nawigując sekstantem, jeżdżą bryczkami, czy walczą mieczami ze stali damasceńskiej. Snobizm to zajęcie szlachetne - im trudniejsze, im bardziej niepotrzebne, tym bardziej szlachetne.
To między innymi kwestia wieku i przyzwyczajeń. Bardzo starzy ludzie, którzy już dziś być może wymarli, brzydzili się podróżowaniem automobilem i woleli jeździć konno lub bryczką - powołując się na sentyment do stuku kopyt czy zapachu stajni. A dziś starzy mają niechęć do samochodów elektrycznych, bo nie czuć benzyny i warkotu silnika. Nie lubią też samolotów, bo nie można podziwiać widoków okolicy. A przecież istotą tego wszystkiego jest to, by się przemieścić, a nie wąchać stajnie, słyszeć warkot, czy oglądać okolicę. Z książkami jest dokładnie tak samo.
W istocie to kwestia smaku - tak, smaku!
Każdy może zasmakować w jeździe konnej, żeglarstwie i starych książkach z antykwariatu i nie będzie to ani gorsze, ani lepsze, niż zasmakowanie w lataniu rakietą, czy zasmakowanie w słuchaniu audiobooków. Wszystko to jest smakowanie jakieś formy i jest to czymś innym, niż realizowanie celu, dla którego ta forma powstała.
Co innego żeglarz, a co innego podróżnik. Żeglarz smakuje wiatr i żagle, a podróżnik przemieszcza się z punktu A do B i jest mu wszystko jedno czym. To znaczy w istocie nie wszystko jedno – optymalizuje środki do realizacji celu, wybiera najszybsze, najwygodniejsze i najtańsze formy podróżowania, bo jego celem nie jest żeglowanie, ale przemieszczenie się.
Tak samo czym innym jest bibliofilstwo, a czym innym czytelnictwo. Bibliofil smakuje książki papierowe, a czytelnikowi wszystko jedno, na jakim nośniku jest książka, zależy mu na poznaniu treści. To znaczy w istocie nie wszystko jedno - optymalizuje środki do realizacji celu, wybiera najszybsze, najwygodniejsze i najtańsze formy przyswojenia treści.
Gdy chcemy czytać, to lepsze są elektroniczne czytniki, a gdy chcemy smakować różne formy, to te właśnie formy są najlepsze do tego smakowania. Bibliofilowi bliżej do filatelisty, numizmatyka czy kolekcjonera sztuki, niż do czytelnika. Po antykwariatach nie chodzą czytelnicy, ale kolekcjonerzy. Dużo książek na półkach mają nie czytelnicy, ale snobi - ludzie pozujący się na oczytanych.
Najlepiej to widać teraz, w dobie pandemii, gdy wielu nadaje zdalnie z domu - najczęściej najgłupiej mówią ci, którzy w tle mają biblioteczkę. Tak się poznaje ćwierćinteligentów - po okładkach papierowych książek w tle.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Strefa wolna od ideologii LGBT <- poprzednia notka
następna notka -> Homofobia szkolna
Tagi: #gps65, #konserwatyzm, #snobizm,
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo