O Zagrożeniu i bankructwie polskiego systemu emerytalnego mówił Paweł Usiądek z Konfederacji, 37-letni analityk finansowy pierwsze miejsce na liście w okręgu nr 16 (Płock), choć jest z Warszawy.
Obywatele Ukrainy, którzy przepracowali choćby tylko pół roku w naszym kraju mogą liczyć na polską minimalną emeryturę. To dzięki umowie międzynarodowej podpisanej w 2012 r. Polski i Ukraiński system emerytalny uznają wzajemnie czas pracy (okresy składkowe) zaliczony w tym drugim państwie. Wystarczy więc kilka miesięcy pracy w Polsce by mieli 1000 zł emerytury, a nie 270.
(...) Tak było chociażby w przypadku pani Nadii, która pracuje w jednym z warszawskich warzywniaków. - Przekonywał (pośrednik - przyp. red.), że zarobię więcej niż na Ukrainie, a poza tym będę mogła starać się o polską emeryturę. I to nie małą, bo cztery razy większą niż ukraińską. U nas średnia emerytura w przeliczeniu na polskie ok. 270 zł, a w Polsce podobno dostanę już po kilku miesiącach 1 tys. zł. - mówi w rozmowie z gazetą.
(...) Działa to dokładnie tak, że jeśli obywatel Ukrainy dostaje np. 200 zł ze swojego systemu i 100 zł za to, co przepracował w Polsce, to ZUS dopłaci różnicę, czyli w tym przypadku 700 zł. Jednak pieniądze dostaną tylko ci Ukraińcy, którzy na stałe mieszkają w Polsce. Nie zda się więc na zbyt wiele praca w Polsce, jeśli po tym okresie imigranci wrócą do siebie.
Pisał w 2017 r. Fakt.pl
Chodzi o umowę między Polską a Ukrainą o zabezpieczeniu społecznym z 18 maja 2012 r. Jest tylko jeden haczyk. Dostaną ją tylko ci, którzy w Polsce zamieszkają na stałe. Skutkiem ubocznym tej zachęty w celu przyciągnięcia repatriantów ze Wschodu, będzie doprowadzenie do wyludnienia Ukrainy.
Paweł Usiądek, sympatyczny i inteligentny członek Ruchu Narodowego, któremu naprawdę na sercu leży dobro Polski, w Konfederacji nie zrobi kariery. Dlaczego? Ależ to bardzo proste:
- Konfederacja nie daje zwykłym Polakom żadnej alternatywy. Traktowanie Unii Europejskiej, jako największego wroga Polski, nie jest zgodne z prawdą. Właściwie, to nie! Konfederacja ustami Korwina-Mikke daje jednak alternatywę – likwidację pensji minimalnej, brak praw pracowniczych, co zaowocuje pauperyzacją Polaków i likwidacją systemu emerytalnego. Wyjazd do pracy w UE spowodował presję płacową i wyższe zarobki, ale polscy liberałowie, czyli kapitaliści wyzyskiwacze – „janusze i dżastiny biznesu”, nie lubią płacić dużo, a przy okazji trzeba pomiatać, pohańbić godność tych, których mają okazję poniżać "dając im pracę".
I to bezustanne powtarzanie, że Lech Kaczyński to zdrajca. Takie plugawienie pamięci najlepszego i najuczciwszego Prezydenta Polski w XX i chyba w całym XXI w. Oczywiste jest, że nie miał wyjścia, ponieważ podpisania Traktatu Lizbońskiego chciała zdecydowana większość Polaków, także wyborców PiS. Przypominam też, że Sławomir Cenckiewicz na spotkaniu w Opolu kilka lat temu powiedział, że przerwanie decyzji o ekshumacji w Jedwabnem wynikało z cichej umowy – rezygnacji strony żydowskiej z roszczeń w sumie 60 mld dolarów. To, że po jego śmierci Żydzi poczuli, że umowa przestałą obowiązywać, to inna sprawa.
Skończmy też z mitem, że Polacy którzy wyjechali za granicę, "wszyscy, jak leci", kochają Polskę. Niektórzy są patriotami, inni nie, ale generalnie wielu nie chce wracać, i tylko znienawidzi Korwina i wszystkich tych, którzy ich do Polski na siłę z powrotem sprowadzą. I nie zagłosują na prawicę, a na Grześka Schetynę i Klaudię Jachirę.
Dlatego Konfederacja przegra te wybory, nie tylko dlatego, że kolejny raz poprowadzi nieprofesjonalną kampanię wyborczą. A tak swoją droga, osłabienie Ukrainy i zrobienie z nich Polaków udawało się już wcześniej (Kresowiacy). Silna Ukraina również nie leży w Polskim interesie.
Opr. Romuald Kałwa
Inne tematy w dziale Społeczeństwo