Stocznia „Christ” jest polską stocznia działającą w Gdyni od 1990 roku. Założyli ją Irenusz Ćwirko i Krzysztof Kulczycki, którzy mają po 32,5 % udziałów. Pozostałe 35 % udziałów w spółce ma państwowy Fundusz Inwestycyjny Zamknięty MARS FIZ, należący do Agencji Rozwoju Przemysłu. Można powiedzieć, że ta gdyńska stocznia jest po części państwowa. Dlaczego znalazła się na niemieckim celowniku?
Wirtualna Polska streszcza artykuł w „Die Welt” Philippa Fritza (zaznaczając przy tym, że poglądy autora nie są poglądami redakcji), który pisze, że sprawa dotyczy wspomnianej gdyńskiej stoczni Christ:
„Przypomina na wstępie o wcześniejszej sprawie koreańskiego spawacza Chon Kyongsu. Pracujący w 2014 roku w tej samej stoczni Koreańczyk spłonął żywcem. Jak okazało się, pracował bez odpowiedniego kombinezonu ochronnego”.
"Proces odbędzie się przed sądem holenderskim, ponieważ akt oskarżenia skierowany jest przeciwko firmie holenderskiej, z którą Crist kooperował. Nazwa firmy też utrzymywana jest w tajemnicy”.
"Polskie organa ścigania nie były w stanie wyjaśnić w przeszłości przypadków z udziałem północnokoreańskich pracowników. Brak zaufania do polskich władz może być powodem, dla którego van Straaten i jej klient zadecydowali się na obejście i skarżą przedsiębiorstwo, które pośrednio korzystało z pracy przymusowej, a nie bezpośrednio, jak w przypadku Crist" – wyjaśnia Fritz.
Sprawa jest poważniejsza niż się wydaje
Afera śmierdzi prowokacją. Dlaczego nazwa firmy z którą stocznia Crist operowała przy zatrudnianiu koreańskich pracowników, jest trzymana w tajemnicy? Oczywiste jest, że firma, której nazwy nie podano, musi być powiązana z północno koreańskim reżimem. Podano nazwę drugiego polskiego pośrednika, ale coś jest nie tak.
Autor Cezary „Trotyl” Gmyz, korespondent TVP w Berlinie na Twitterze o niemieckim dziennikarzu napisał:
„Nowy korespondent »Welt« w Warszawie. Przestrzegam wszystkich przed kontaktami z tym panem. Kłamca i manipulator wyjątkowo nieobiektywny”.
"Polskie organa ścigania nie były w stanie wyjaśnić w przeszłości przypadków z udziałem północnokoreańskich pracowników. Brak zaufania do polskich władz może być powodem, dla którego van Straaten i jej klient zadecydowali się na obejście i skarżą przedsiębiorstwo, które pośrednio korzystało z pracy przymusowej, a nie bezpośrednio, jak w przypadku Crist" – wyjaśnia Fritz”.
„Fritz wspomina o badaniach prowadzonych w latach 2016-2018 przez naukowców z Ośrodka Badań nad Azją w holenderskiej Lejdzie. Pracownicy tej placówki prowadzili poufne rozmowy z północnokoreańskimi robotnikami w Polsce”.
– czytamy w dalszej części artykułu: https://wiadomosci.wp.pl/die-welt-niewolnicza-praca-koreanczyka-z-polnocy-w-polsce-6355701405206657a
To oczywiste, że północnokoreańscy pracownicy są pilnowani. Jak „Ośrodek Badań nad Azją w holenderskiej Lejdzie” zyskał dostęp do pracujących na terenie Polski koreańskich pracowników? To zapewne wymagało skomplikowanej operacji „szpiegostwa przemysłowego”. Albo to po prostu zwykłe kłamstwo, mające zniechęcić globalnych odbiorców od kupowania polskich produktów, którzy mają tak źle traktować pracowników. Nie ex powodu portal WP pisał już o „polskich panach”, wykorzystujących Ukraińców.
Dlaczego nie wierzę niemiecko-europejskim mediom?
Warunki pracy w Niemczech, Holandii, czy Wielkiej Brytanii o czym wiedzą wszyscy, którzy pracowali „na saksach”, są gorsze, a sami Polacy są tam pracownikami drugiej kategorii. Pracują za mniejsze stawki, w gorszych warunkach i na cięższych stanowiskach.
Portal Pikio pisał 5 miesięcy temu:
„W niemieckiej Badenii-Wittenberdze doszło do tragicznego wypadku. Jego ofiarami zostało dwóch naszych rodaków pracujących w niemieckim Schelkingen. 40-latek oraz 20-latek byli zatrudnieni przez firmę ThyssenKrupp. Na ich zlecenie wykonywali remont miejscowej cementowni. W trakcie prac runęło na nich rusztowanie. 40-latek zmarł na miejscu w skutek zawalenia się konstrukcji, natomiast 20-latek żył w momencie gdy nadeszła pomoc. Pracownicy szybko wezwali pogotowie, a nasz rodak został przetransportowany śmigłowcem do szpitala. Mimo starań lekarzy, Polaka nie dało się uratować.
(..)
ThyssenKrupp AG jest firmą działającą od 1999 roku i w trakcie jej funkcjonowania doszło do wielu skandali. Najbardziej dramatyczne zdarzenie miało miejsce w grudniu 2007 roku, gdy w pożarze w Turynie zginęło 7 hutników. Włoska prokuratura umorzyła śledztwo, a z kolei turyński zarząd spółki do dziś szuka przyczyny pożaru. W trakcie dochodzenia, pracownicy skarżyli się na zły stan zabezpieczeń oraz na regularne łamanie zasad BHP”.
https://pikio.pl/polacy-za-granica-wypadek/
Poza tym sam mogę podać przykład znajomych, którzy pracując „na czarno” w Anglii, czy Niemczech zmarli albo stracili członków rodziny, czego skutkiem były straszne kłopoty związane ze ściągnięciem zwłok do kraju.
Poważne ataki na polskie firmy
Polskie mięso w Europie, atakowani w Czechach producenci okien, i od wielu lat atakowany w Polsce przemysł ciężki i strategiczny klawiaturami opłacanych przez niemieckie fundacje specjalistów: kopalnie – węgiel, elektrownie, stocznie… Wszystko to się albo nie opłaca, jest niepotrzebne, albo dostało, pomoc publiczną. Wiadomo również, że Niemcy nie chcą silnej i niezależnej gospodarczo Polski. Jak mówił Hans Frank: „Polacy muszą być tak biedni, by sami chcieli dobrowolnie jechać na roboty do Niemiec, bez łapanek”.
Świat jest zły, pełen plugawych, sadystycznych, zawziętych w chęci niszczenia, animalistycznych ludzi. Może to przerażać, ale nie za bardzo dziwić. Dlaczego jednak rząd, który obiecał nam przywrócić godność na międzynarodowym forum, jest bardzie niezdarny niż Jaś Fasola?
Na koniec dobra wiadomość
Pamiętam z jaką furią w 1992 roku tuż przed uruchomieniem, atakowano w opolskich i ogólnopolskich mediach oraz ustami wielu „lokalnych działaczy” budowaną wówczas Elektrownię Opole. Przy okazji, dobra wiadomość: przez nowo budowany blok n 5 w Elektrowni Opole popłynął prąd:
„Warta 11,56 mld zł brutto budowa dwóch bloków energetycznych na węgiel kamienny w Elektrowni Opole powoli dobiega końca. We wtorek, 15 stycznia, blok nr 5 po raz pierwszy został zsynchronizowany z krajowym systemem elektroenergetycznym, a prąd z nowej instalacji popłynął do odbiorców. Za kilka miesięcy taka sama synchronizacja czeka blok nr 6. Cała budowa, będąca największą inwestycją infrastrukturalną III RP, powinna zakończyć się jesienią”.
https://forsal.pl/artykuly/1392579,prad-z-rozbudowanej-elektrowni-opole-poplynal-do-odbiorcow.html
Dwa nowe bloki o numerach 5 i 6 będą produkowały łącznie 1800 MW! Ten poważny zastrzyk energii dla potrzebującego jej polskiego przemysłu będzie w opozycji do handlu emisjami dwutlenku węgla. Ale wszystkim światowym wrednym macherom trzeba powiedzieć: paszoł won!
Inne tematy w dziale Gospodarka