Piszę pod swoim imieniem i nazwiskiem: Romuald Kałwa – autoironicznie oznajmię, że moje imię i nazwisko samo w sobie brzmi jak pseudonim. Nie zmienia to tego, że generalnie irytuje mnie ta wszechobecna anonimowość w Internecie. Wielu „twardzieli” przestaje być twardzielami, gdy trzeba ujawnić swoje dane.
Papier przyjmie wszystko. Pisanie opiniotwórczych tekstów pod pseudonimem jest trochę irytujące. Trzeba mieć odwagę cywilną i odpowiadać za to, co się pisze.
Katarzyna, 38-latka pochodząca z Rzeszowa, która skrywa swoją bezkompromisowość pod pseudonimem "Kataryna"? Jest w końcu znaną i szanowaną w środowisku organizacji pozarządowych prezes warszawskiej fundacji. Organizacja ta zajmuje się, jak czytamy w aktach sądowych: "wspieraniem różnorodnych form aktywności społecznej, wzmacnianiem u obywateli umiejętności współdziałania w kształtowaniu demokratycznego społeczeństwa". Fundacja Kataryny powstała w 1996 roku, a blogerka najpierw była jedną z jej fundatorek, w 2003 roku została prezesem. "To inteligenta, fajna babka. Świetnie się z nią współpracuje" - mówi nam działacz dużej organizacji.
Jej fundacja w 2003 i 2004 roku - czyli wtedy, kiedy Kataryna była już jednym z najbardziej aktywnych i wyrazistych komentatorów politycznych na forum "Gazety Wyborczej" - szkoliła dziennikarzy kierowanej przez Roberta Kwiatkowskiego TVP. Był on wtedy przez Katarynę dosyć ostro krytykowany.
21.05.2009, 23:08 | Aktualizacja: 09.06.2010, 00:43 czytamy na stronie Dziennik.pl
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/150114,wiemy-kim-jest-...
Kontrowersje.net ujawnił dane Kataryny. Zgadzają się z profilem opisanej osoby:

Katarzyna Sadło, 46-letnia blogerka, pod pseudonimem „Kataryna” opublikowała dzisiaj felieton na głównej stronie Wirtualnej Polski, portalu szkalującego polską rację stanu, o czym pisałem już wielokrotnie pod swoim imieniem i nazwiskiem. Kobieta znowu podpisuje się jako „Kataryna”.
Katarzyna Sadło, krótko obcięta blondynka, jest Prezesem Zarządu, trenerką i konsultantką – pełni funkcję Prezes Zarządu Fundacji Społeczeństwa Obywatelskiego, o czym czytamy na stronie fundacji: http://frso.pl/zespol/
Zgadzam się z Kataryną, tzn. red. Katarzyną Sadło i wymową jej felietonu na WP. Oczywiście, że jeśli PiS pozbędzie się Beaty Szydło w znanym wszystkim stylu, wykaże się monumentalną niewdzięcznością. Beata Szydło dzielnie broniła imienia Polski, gdy nasz kraj był bezczelnie atakowany prze lewaków i banksterów w parlamencie europejskim.
We wczorajszych „Wiadomościach” Beata Holecka pyta goszczących w studiu (piszę po polsku: „w studiu”, a nie „w studio”) profesorów, dlaczego „Morawiecki jest taki dobry?”. No kurczę, pytanie jak za zamierzchłych czasów: „Jakiego polityka lubisz najbardziej i dlaczego jest nim Józef Stalin?”.

W ocenach tekstu i komentarzach na WP zawsze mi się coś nie zgadzało, wystarczy porównać to, jak „łapki w górę” popierające tekst Kataryny broniącej Szydło nie zgadzają się z komentarzem... atakującym Szydło: „Kataryna: Dobra, zmiana! PiS upokorzył Szydło”
https://opinie.wp.pl/kataryna-dobra-zmiana-pis-upokorzyl-szydlo-61954283...

Anonimowość ma budować aurę tajemniczości, niedostępności i niesamowitości. Z anonimowości korzysta wielu blogerów i internautów, karygodnie obrażający, „dokopujący” innym, zarzucający wyssane z palca zarzuty. Nie wiem, może publikacja Kataryny ma ściągnąć do WP użytkowników, którzy widząc to, co ostatnio wyrabia ten portal, od niego odeszli. Na pewno jest w tym jakiś interes. Powtarzam, nic do Kataryny nie mam, ale mam prawo ocenić publikację na portalu, który ostatnio robił wszystko, aby dokopać polskiemu interesowi narodowemu. W ostatnich dniach nagle pojawia się zmiana. To tak jakbym ja, czy ktoś inny, nagle zaczął pisać dla „Gie Wu”, tylko dlatego, że PiS parę razy mi dokopał. A dokopał. Nie, nie będę pisał dla „Gie Wu”, czy gwałcącej swoje pracownice „Krytyki Komunistycznej”.
Jeśli domagamy się jawności i uczciwości życia publicznego, piszmy pod nazwiskiem. Janusz Korwin-Mike ma rację twierdząc, że anonimy wyrzuca do kosza. Wielu mi mówi: „Napisz o tym, albo dokopaj temu i temu”. Gdy mówię: „Słuchaj, nie ma sprawy, ja nie mam wystarczających dowodów czyjejś winy, ale jak chcesz, to sam to napisz pod swoim nazwiskiem” – to nagle twardziele podjudzacze „wymiękają”.
Ja potakuję, ale robię swoje i tyle mam Wam do powiedzenia.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo