... a nie Prezydent Duda i Premier Szydło
Sztuka nowoczesna już dawno nie jest sztuką, a tylko prymitywną prowokacją mającą ranić uczucia innych. „Rzeczpospolita” donosi, że Izrael żąda wyjaśnień okoliczności nakręcenia filmu „Berek”:
„Izraelskie Centrum Organizacji Ocalałych z Holokaustu, Centrum Szymona Wiesenthala i kilka innych organizacji zwróciło się w środę do prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło o wyjaśnienia, dlaczego zezwolono na nakręcenie filmu "Berek" w byłym obozie Stutthof. Film reżysera Artura Żmijewskiego pokazuje nagich ludzi grających w berka w autentycznej hitlerowskiej komorze gazowej”.
Jeden internauta pod materiałem dziennika napisał:
"Klątwa" - oj tam oj tam
"Berek" - skandal i fashysm
Inny dodaje:
„Czyn tych lewaków wyjątkowo głupi, ale niestety to środowisko tak ma. Ale żeby Prezydent i Premier się tym zajmowali to nie rozumiem. Co najwyżej prokurator, albo po prostu pozew do sądu”.
O Arturze Żmijewskim, reżyserze filmu „Berek”, czytamy na Wikipedii:
„Artur Żmijewski (ur. 26 maja 1966 w Warszawie) – polski artysta multimedialny i redaktor artystyczny kwartalnika „Krytyka Polityczna”, związany z Galerią Foksal. Jeden z głównych przedstawicieli nurtu sztuki krytycznej. Jest zwolennikiem poszerzana pola sztuki aż po granice tego, co uznawane jest za artystyczne. Mieszka i pracuje w Warszawie”.
Dziwne, że sprawa filmu wyszła dopiero teraz, skoro został nagrany w 1999 roku. Dorośli, lecz nadzy ludzie o skłonnościach ekshibicjonistycznych, biegają nago w komorze gazowej i grają w berka. Śmieją się i żartują. To ma być sztuka?
Widzimy tu sporą prowokację. Najpierw osoba reżysera kojarzona ze środowiskiem „Gazety Wyborczą” i jej córką „Krytyką Polityczną” nagrywają film, by sprawa, gdy Polska jest atakowana za granicą i bezczelnie posądzana o nazizm, wyszła dopiero teraz, choć film już w 2015 roku wzbudził skandal. Środowiska żydowskie nie wiedziały o tym wcześniej?
Niech tłumaczą się władze obozu, ci co pozwolili na ten film, ale także ci, którzy ukrywali informację o nim, a nie Prezydent i Premier Polski. Wszyscy się zgodzimy, że doszło do rzeczy skandalicznej. W niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof.
Znowu posłużę się Wikipedią:
Stutthof „Funkcjonował od 2 września 1939 do 9 maja 1945. Był pierwszym i najdłużej istniejącym obozem tego typu na terenach wchodzących aktualnie w skład Polski. Działał on łącznie 1007 dni. W tym czasie przez obóz przeszło około 110 tysięcy więźniów pochodzących z 28 państw. Wśród nich najliczniejszą grupę narodowościową stanowili Żydzi. Natomiast największe grupy państwowe stanowili kolejno Polacy, obywatele Związku Radzieckiego, Węgrzy i Niemcy. Ocenia się, że blisko 65 tys. więźniów zginęło w wyniku chorób, ciężkiej pracy, fizycznego maltretowania oraz niedożywienia”.
O sprawie nie pisze do chwili obecnej główne internetowe wydanie „Wyborczej”, a tekst Doroty Karaś „Kontrowersyjny "Berek" i obóz zagłady z Lego na wystawie w Gdańsku” z 30 listopada 2015 jest wyraźnie zafascynowany filmem. Przy czym za antysemityzm atakuje się w nim polskich kibiców. Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby jakiś nieżydowski twórca nagrywał film w którym jak nadzy ludzie oddają mocz i odchody na gwiazdę Dawida. Tłumaczyli by się przy tym, że Izrael jest bezustannie atakowany, cierpienie jego obywateli trywializowane, a film ma symbolizować antysemityzm... Takie przekonywanie z pewnością nie przekonałyby środowiska żydowskie w Polsce i na świecie.
Podsumowując, sprawa wygląda tak, że pewne środowiska najpierw tworzą obrzydliwe treści, by za ich powstanie winić innych. Sprawa powinna skończyć się w sądzie i zawiadomieniem do prokuratury.
Inne tematy w dziale Kultura