zrzut ekranu
zrzut ekranu
Romuald Kałwa Romuald Kałwa
210
BLOG

Od prezydenckiej porażki do katastrofy smoleńskiej - Tusk jako nemezis braci Kaczyńskich

Romuald Kałwa Romuald Kałwa Polityka Obserwuj notkę 5

Donald Tusk znienawidził braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich, gdy Lech wygrał z nim bój o prezydenturę w 2005 roku. Kilka tygodni wcześniej Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne i zaczęło tworzyć rząd. Ta nienawiść Donalda Tuska do dzisiaj kształtuje cały spór polityczny w Polsce.

Rok 2005 był dla Donalda Tuska wielkim poniżeniem, którego nigdy nie zapomniał. To poniżenie było zapowiedzą strasznych wydarzeń. Donald Tusk stał się nemezis Jarosława Kaczyńskiego.

Podczas organizacji lotu do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku doszło do strasznych zaniedbań i podejrzanych wydarzeń. To, że w ogóle doszło do katastrofy, jest hańbą dla państwa polskiego. Natomiast to, co stało się po katastrofie było transmisją na żywo upadku polskiego państwa.

W wyniku podejrzanej katastrofy, Polacy zaczęli bać się wojny z Rosją, tym bardziej, że w Rosji, w związku z impotencją rządu PO-PSL, doszło do zbeszczeszenia ciał ofiar. Taka obojętność jest współwiną. Polacy musieli coś z tym strachem zrobić.

Nastąpił więc proces trywializacji katastrofy i pokazania Polakom, że „nic się nie stało”, żeby się nie martwili i nie bali, bo Rosja jest naszm przyjacielem – pokazała to zresztą polityka rządu w tym antynatowskie porozumienie z Rosją o współpracy służb specjalnych Polski i Rosji.

W związku z przyspieszonymi wyborami na urząd Prezydenta RP, ciemne moce rządzące Polską, ówczesne polskie „głębokie państwo”, stwierdziło, że kandydat na prezydenta, brat bliźniak człowieka, nie może być wybrany, a ma zbyt wielki szanse, więc wymyślili plan. Poszli ostro.

Bo planem było ośmieszenie, odhumanizowanie Jarosława Kaczyńskiego i jego nieżyjącego brata. Stawka była wysoka. Ceną była Polska „taka, jaka ona jest”. Jarosław Kaczyński musiał przegrać te wybory. Zapewne już wtedy planowano zawarcie niekorzystnego porozumienia gazowego z Rosją. Stawką były bonusowe miliardy dolarów od polskich użytkowników gazu dla Rosji.

Także hierarchia Kościoła Katolickiego w Polsce jest współwinna tego, jak nieludzko za zgodą władz: Warszawy, rządu oraz prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego, traktowano żałobników, ludzi z poczuciem straty, polskich patriotów i chrześcijan na Krakowskim Przedmieściu.

Swoją drogą to właśnie obojętność wobec zachowania tych… ludzi, jeśli można ich tak nazwać, którzy atakowali, wyzywali, pluli, kopali modlących się, czy oddawali mocz na znicze, rozpoczął się oficjalnie kryzys, także wizerunkowy, Kościoła Katolickiego w Polsce. Ludzie przestali ufać Kościołowi. Przez to dla wielu Polaków wyraz „ksiądz” obecnie kojarzy się z chciwym na pieniądze „pedeefem”.

Tymczasem w kolejną miesięcznicę katastrofy, a może zamachu, Cezary Tomczyk pokazał w Sejmie slajdy mające obciążać podkomisję smoleńską Antoniego Macierewicza. Chodzi o zniszczenie Tu-154!

Platforma mogła skorzystać z okazji i milczeć w związku z dzisiejszą miesięcznicą, no ale przecież to dobra okazja do ataku na Macierewicza i kolejnego zdeptania Kaczyńskiego. A przypomnijmy sobie, ile to hańby i pomyj wylał Janusz Palikot na śp. Lecha Kaczyńskiego…

Rober Mazurek w Kanale Zero powiedział, że Palikot zbrutalizował język polityki. To jednak nie do końca trafne określenie – otóż Janusz Palikot polski język polityki… jakby to powiedzieć, nie tyle zbrutalizował, co znekrofilizował. Przekroczył tabu.

Przykład dewianctwa moralnego Palikota, o przepraszam (!), wypowiedzi charakterystycznej dla „osoby posiadającej alternatywne upadobania”, wówczas członka Platformy Obywatelskiej (do 6 października):

• Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Europie

Owszem, wielu ludzi z PO skrytykowało te słowa, ale co Platforma zrobiła, gdy ludzie z Ruchu Poparcia Palikota i wielu jej wyborców robiło swoje świństwa pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu i w wielu innych miejscach w Polsce?!

Janusz Palikot w związku z nakłonieniem albo milczącą zgodą Donalda Tuska przekroczył kulturowe tabu, tak jak Niemcy, czy Japończycy przekroczyli je w czasie wojny.

Poprzez swoją małostkowość PO pokazała, że kieruje się emocjami a nie logiką i robi to dzisiaj, co zresztą pokazuje wyjątkowo złe intencje, w tym do rzetelnego rozwiązania sprawy z 10 kwietnia 2010 roku.

Ale weźmy tak na przysłowiowy chłopski rozum: nawet, jak ktoś jest patriotą, macie wspólne cele, ale ty się z nim nie zgadasz, a może po prostu nie lubisz, to zachowujesz się wobec niego „jak człowiek”, przestrzegasz jakiś tam zasad kultury, itd., - generalnie twoja niechęć ma jakieś wewnętrze ludzkie ograniczenia, bo chodzi o ogólne dobro.

Nie powinieneś, czy inaczej, nie powinno się tak niszczyć ludzi, jeśli ma się z nimi wspólne cele, a tym celem jest Polska. Tymczasem z niszczeniem Lecha Kaczyńskiego przesadzano, a skutkiem tego była źle przygotowana i ignorowana przez władze Rosji oraz polski rząd wizyta Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku w związku z rocznicą zbrodni katyńskiej!

Ale wrogiem prawdy jest też ignorancja. Wielu na prawej stronie, np. Rafał Ziemkiewicz, którego cenię, ignoruje problem katastrofy smoleńskiej i tego, co stało się wcześniej i później. Ponadto Rafał Ziemkiewicz chwali się, że nie rozumie za bardzo praw fizyki i liczenie mu nie za bardzo wychodzi.

Generalnie, czy trzeba kogoś przekonywać, że ruscy są zdolni do wszystkiego? W Rosji mają wielu naprawdę świetnie wykwalifikowanych morderców. Taki kraj.

Tymczasem Cezary Tomczyk dzisiaj pośrednio pokazał, że wielu ludzi w Platformie Obywatelskiej nie kieruje się patriotyzmem, ale prymitywną chęcią władzy i zarządzania Polakami (nie twierdzę, że w innych partiach takich ludzi nie ma). A wiecie Państwo, taka nieidentyfikująca się z narodem władza, traktuje go jako poddanych, a nie jako ujętych w ideach demokratycznych współzarządzających państwem.

Od wygranej Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych i prezydenckich w 2005 roku, jak nigdy w Polsce, przez polityków i media, są stosowane fałsz, kłamstwo, półprawda, zniewaga, czy posługująca się wymienionymi „narzędziami”, manipulacja.

Od 10 kwietnia 2010 w Polsce stosowany jest nekrofilizm polityczny. Totalne przekroczenie tabu i kolejna okazja do obrzydzenia Jarosławowi Kaczyńskiemu żałoby.

Dzisiaj Cezary Tomczyk oskarża podkomisję Antoniego Macierewicza o „kompletną dewastację samolotu”, który przecież do tego służył – do „zdewastowania”, czyli przeprowadzenia na nim badań technicznych. To niech rząd Donalda Tuka kupi sobie Tu – 154 i nim lata, jak tak im na nim zależy ok.?

Ps. czy *** ?

Nie, nie jestem wyborcą pis-u ???? napisałem szczerze, co myślę, bo naprawdę, żeby wyrazić to, co powyżej, nie trzeba być radykałem radiomaryjnym, pisowcem, itd.

Katastrofa smoleńska to po prostu jakiś niebezpieczny symbol uwiądu Polski. Rozpoczęcie śmierci kulturowej Polski, nie tylko demograficznej. Katastrofa smoleńska jest wydarzeniem wprost pielęgnowanym przez nienawistną antykulturę, bo ma pokazywać, że czczenie zmarłych, przodków, to coś żenującego – chodzi o wywoływanie antykulturowych (można to tak nazwać) skojarzeń.

Bo to właśnie zaangażowane politycznie media, każdego 10 dnia miesiąca, przypominają, a właściwie napuszczają swoich czytelników na Jarosława Kaczyńskiego. Naprawdę, gdyby postawa polityków, mediów, różnych społecznych „oddolnych” grup, była przynajmniej obojętna, to miesięcznice przebiegały by spokojne.

Jak Polska zniknie, to nie Niemcy czy Ruscy, ale właśnie Polacy będą winni, bo 1/3 Polaków należy raczej do populacji kosmopolitycznej (kukoldczej), a w swoim niskim poczuciu własnej wartości suicydalnie zwalcza patriotyczną część swojego (chcąc nie chcąc) narodu, osłabiając tym samym totalnie siłę państwa w którym próbuje godnie żyć, ale właśnie nie żyje, dlatego, że to robi.

Czy ci ludzie to …? Nie, nie użyję tego słowa.


Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka