Standardy edukacji seksualnej w Europie to sławny dokument Światowej Organizacji Zdrowia – WHO. Tak, WHO uczy czterolatków masturbacji.
Przyjrzyjmy się samemu dokumentowi pt.: „Standardy edukacji seksualnej w Europie. Podstawowe zalecenia dla decydentów oraz specjalistów zajmujących się edukacją i zdrowiem”, Biuro Regionalne WHO dla Europy i BZgA: https://www.bzga-whocc.de/fileadmin/user_upload/Dokumente/BZgA_Standards_Polish.pdf
„Standardy określają, co dzieci i młodzież w zależności od wieku powinny wiedzieć i rozumieć, jakie sytuacje i wyzwania czekają na nie i jak powinny sobie z nimi radzić, a także, jakie wartości i postawy powinny zostać w ich przypadku ukształtowane”.
Na stronie 36. dokumentu można przeczytać o propozycjach edukacyjnych Światowej Organizacji Zdrowia dla „Grupa wiekowa 0–4 lata” ze swoją szokującą treścią. Czy wyobrażacie sobie Państwo dorosłego, który będzie rozmawiał ze swoim, czy obcych poddanym mu opiece dzieckiem, np. w przedszkolu o masturbacji w okresie wczesnego dzieciństwa?
Źródło: „Standardy edukacji seksualnej w Europie. Podstawowe zalecenia dla decydentów oraz specjalistów zajmujących się edukacją i zdrowiem”, s. 38.
Nawet nie chce mi się tego komentować. Większość punktów w tej tabeli (a to tylko fragment), jest obrzydliwa i nosi znamiona realizacji potrzeb pedofilskich, przez tych, którzy ten dokument zamówili, pisali i zapłacili za niego, oraz tych, którzy go bronią i rozpowszechniają zdając sobie sprawę z jego intencji.
Przecież ten dokument ma cele edukacyjne, jak piszą sami twórcy, czyli Światowa Organizacja Zdrowia – WHO! Więc oczywiste jest, że maluszkom w wieku od 0 do 4 lat (!) będzie się tłumaczyć, czym jest masturbacja, a przecież takie tłumaczenie, to właśnie nauka tej czynności, bo przecież będzie trzeba/można ją pokazać!
Śmiało można powiedzieć, że Światowa Organizacja Zdrowia – WHO, szkodzi zdrowiu.
Dla mnie ten dokument i te wszystkie chore zalecenia, także dla dzieci w starszym wieku, to bandytyzm.
Największe powody do wstydu mają jednak ci, którzy tego dokumentu i tych dewianckich zaleceń wobec dzieci bronią, uważając, że to nie jest seksualizacja dzieci.
Adam Bodnar, obecny minister sprawiedliwości, jako Rzeczni Praw Obywatelskich w latach 2015–2021 , w czerwcu 2019 roku bronił tego dokumentu, twierdząc:
• „W najnowszych standardach WHO nie ma mowy o przekazywaniu wiedzy o masturbacji dzieciom w przedszkolach”
• „najnowszą międzynarodową publikacją zawierającą rekomendacje dotyczące edukacji seksualnej jest dokument opracowany przez UNESCO i WHO w 2018 r. „International technical guidance on sexuality education””.
Tak, ale ktoś ten dokument we wcześniejszej formie napisał, wprowadził, zaakceptował.
I czarno na białym pisze, jak Adam Bodnar, jako RPO kontrowersyjnej publikacji de facto bronił:
(Zarówno sama matryca jak i cała publikacja oraz pozostałe publikacje WHO, stanowią jedynie sugestie ekspertów. Nie są ani gotowym planem zajęć lekcyjnych, ani przepisami prawa. Z samych dokumentów WHO wynika, że kluczowym aspektem wprowadzenia edukacji seksualnej są właściwe konsultacje, korzystanie z doświadczeń innych państw, a także wsparcia krajowych i międzynarodowych organizacji. Program takich zajęć musi być bowiem rzetelnie przygotowany w drodze wieloetapowych działań – na to właśnie wskazują zalecenia WHO).
Źródło: https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/rpo-odpowiada-rpd-ws-standardów-who-co-do-edukacji-seksualnej
Za pomocą intelektualnej ekwilibrystyki formy dokumentu broni dr Michał Zabdyr-Jamróz na stronie internetowej Uniwersytetu Jagiellońskiego w tekście pt.: „3 mity na temat ‘Standardów edukacji seksualnej’ WHO”:
Cytaty są tu wyjęte z kontekstu, którym są – zgodnie ze standardami UE trzy efekty edukacji:
• „Wiedza („przekaż informacje na temat…”) to dostarczanie „faktów związanych z edukacją seksualną w sposób wyważony, wyczerpujący i dostosowany do wieku”.
• Umiejętności („naucz…” – co istotne, nie jest to tożsame z „uczeniem”) to „zdolność odpowiedniego zachowywania się w zależności od poszczególnych sytuacji”.
• Postawy (na uniwersytetach opisuje się je jako „kompetencje społeczne”) to już wyraźnie element etyczny dydaktyki będący odpowiedzialnością i rodziców i nauczycieli – to „zinternalizowane opinie i wartości związane z poszczególnymi zagadnieniami””.
Początkowy fragment matrycy edukacji seksualnej dla grupy wiekowej 0–4 lata. W pierwszej kolumnie są wskazane zagadnienia a w pozostałych – trzy kategorie efektów edukacji | źródło: Standardy edukacji seksualnej WHO, s. 38.
Trzem kategoriom efektów odpowiadają poszczególne kolumny tabeli „matrycy edukacji seksualnej”.
(...). Kontekst trzech efektów edukacji, przy relatywnie prostym a ogólnikowym języku, może wprowadzać w błąd osoby niezorientowane w temacie. Przykładowo sformułowanie „naucz” – utożsamiane w mowie potocznej z uczeniem i edukacją w ogóle – w Standardach WHO odnosi się tylko do umiejętności. Samo przekazanie informacji (wiedzy) o jakiejś praktyce czy zjawisku nie musi oznaczać wcale jej „nauczania”. Z oczywistych względów, umiejętności odnoszące się do wiedzy o jakimś problemie będą polegać na radzeniu sobie z nim, a nie sprawniejszym jego powodowaniu. Tak właśnie, przy nieuważnej lekturze tabel, powstaje wrażenie, że efektem ma być „nauczanie masturbacji” czy też „nauczanie oglądania seksu w Internecie”. Holistyczna edukacja seksualna zdecydowanie nie ma takiego celu.
Źródło: https://izp.wnz.cm.uj.edu.pl/pl/blog/3-mity-na-temat-standardow-edukacji-seksualnej-who/
- Oczywiście, prości ludzie jak czytają, to nie rozumieją, co czytają, i nadinterpretują, itd., tak czy inaczej, Uniwersytet Jagielloński musi mieć jakieś wewnętrzne problemy, skoro taki tekst, z takimi intencjami, nieodwołujący się do meritum sprawy, publikuje. Ale słowa, używane przez autora: wiedza, umiejętności, postawy – które na swój sposób znaczenia tłumaczy, znaczą dokładnie to, co w kontekście treści dokumentu jest kontrowersyjne w kontekście edukacji dzieci w wieku 0 – 4 lata.
Macie się czego wstydzić!
Inne tematy w dziale Społeczeństwo