Romuald Kałwa Romuald Kałwa
279
BLOG

Marian Banaś mógł nagrać sam siebie i to nie jest teoria spiskowa, tylko strategia

Romuald Kałwa Romuald Kałwa Społeczeństwo Obserwuj notkę 7
Marian Banaś sam siebie nagrał albo wiedział, że jest nagrywany

Bezapelacyjnie celem intrygi było odebranie głosów Konfederacji. To pewnie się udało, ale wyborcy nie przeszli do Koalicji Obywatelskiej, tylko do Trzeciej Drogi. 

Mam jednak uzasadnione podejrzenia, że szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś albo sam siebie nagrał, albo wiedział, że jest nagrywany i również sam, albo poprzez "asystentów" w ciemnych okularach, dostarczył nagrania TVP. Tymczasem pisowską szczujnię nie było trzeba do czegokolwiek namawiać.

Banaś układał się z Tuskiem, a to Konfederacji się dostało najbardziej. Tu nie chodziło o konkretne argumenty, tylko o postawienie Konfederacji w złym świetle - wywołanie negatywnego, nielogicznego, ale negatywnego uczucia u części wyborców. 

No bo Marian Banaś, dogadując się z Tuskiem poprzez prof. Marka Chmaja, dał dowód, że Konfederacja ustawi się z Koalicją Obywatelską. Super, no naprawdę, tylko ciężko w to uwierzyć, a i te braki logiczne w takiej argumentacji...

Takie nagranie nie powinno trafić do Polsatu, czy TVN-u, bo na nagraniu słychać, jak układa się z wysłannikiem Tuska. Idealnym miejscem na publikację jest właśnie TVP. Tam, odpowiedni i doświadczeni już wyrobnicy poprzez burzę mózgów wiedzieli już, kiedy i jak przedstawić nagranie z "właściwie" opracowanym komentarzem.

Narracja do nagrania na pewno została tworzona już dawno. Jej odpowiednie przygotowanie było kluczowe - miało wywołać wrażenie, że Konfederacja będzie spiskować z Tuskiem, jak również, że ten "przyjaciel" Konfederacji postępuje niegodnie, bo robi politykę zamiast być neutralnym szefem NIK.

Taśmy Mariana Banasia

Tak, ale mam wrażenie, że Marian Banaś sam siebie nagrał. Dlaczego? Bo miał w tym swój wielki strategiczny interes. 

Zrobił to, żeby zaszkodzić Konfederacji. Na ołtarzu zbliżenia do Donalda Tuska poświęcił własnego syna, kandydata na posła z list Konfederacji – jak Abraham – ale Banaś zrobił to naprawdę. Stawiam hipotezę, że:

- Banaś świadomie wykorzystał Konfederację do promocji własnej osoby i nagłośnienia kontroli - z czego żywnie korzystała PO/Nowoczesna, itd.

- Banaś świadomie zaszkodził Konfederacji - bo potrzebuje poparcia kogoś silnego, a nie jakiś tam dobrotliwych chłopaków z Konfederacji.

Po co to zrobił?

- Bo Konfederacja mogła przewrócić stolik, gdyby chciała rządzić Koalicja/Platforma Obywatelska. A gdyby Konfa miała rządzić z PiS-em? Tak się w jego rachubach mogło stać, a to by utrudniło Banasiowi zemstę na PiS. Tymczasem Maria Banaś postawił na prawdziwych politycznych drani. 

No i nagranie sugerujące związki Konfederacji i PO podcięło chłopakom z Konfy skrzydła. To musiało sięspodobać na "lewej stronie" sceny politycznej. 

Marian Banaś szuka prawdziwych bezlitosnych ludzi, a nie dobrotliwych małolatów z Konfederacji. Szuka prawdziwych bandytów na których może się oprzeć. 

W kuluarach pewnie powie, że te wszystkie kontrole w ministerstwach, to nie po to, aby pomóc Konfederacji, ale by pomóc PO w zdobyciu władzy. 

Dlaczego według mnie nagranie było ustawione?

- Banaś z prof. Markiem Chmajem rozmawiał półgłosem, a w tle słychać mnóstwo ludzi znajdujących się w pobliżu. Taki dziwny „spiskowy szept...”, budujący atmosferę grozy i niebezpieczeństwa. Takie spiskowanie, jakby przeciw samemu Cezarowi - Kaczyńskiemu, który Banasiowi sporo zalazł za skórę. 

- Skąd pracownicy Banasia wiedzieli, gdzie będzie rozmawiał z prof. Markiem Chmajem? Jak zdążyli ulokować tam „mikrofony” dyktafonu? Komu Banaś mówił o tym spotkaniu?

- Dlaczego akurat inne nagrania z Banasiem nie zostały opublikowane, a tylko to, uderzające w Konfederację? Powinno być ich setki, nagranych przez oburzonych pracowników NIK, jak ustala zadania o „dowalaniu” PiS, itd.

- Dlaczego 

- Gdyby to służby nagrywały, to nagranie miałoby gorszą jakość, jakby spod stolika. Tu nagranie nie było przytłumione. Owszem, było robione z pewnej odległości, ale bez jakiejkolwiek bariery w postaci przeszkody. Dźwięk jest po prostu zbyt dobry.

Marian Banaś przyznał, że nie zgadzał się z decyzją syna Jakuba o kandydowaniu z list Konfederacji i że nie miał wpływu na podjęcie decyzji o kandydowaniu przez syna. Sądzę, że wykonał skomplikowaną kombinację operacyjną.

Konfederacja nie zdaje sobie sprawy, jakich ma wrogów. Naprawdę, tu mowa o prawdziwych bandytach, którzy naprawdę chcą zniszczyć Polskę i nie cofną się przed niczym. Mowa też o małostkowych sprzedajnych ludziach. 



Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo