Tak twierdzą. Mówią, że przez kontrowersyjną prorosyjskość Janusza Korwina-Mikke. Paradoksalnie podczas obecnej wojny ta prorosyjskość jest wątpliwa. Artur Dziambor, Dobromir Sośnierz i Jakub Kulesza – będą działać w ramach Konfederacji, ale będą zakładać własną partię. Nowa partia ma porzucić ideologiczność znaną dla Korwina-Mikke i skupić się na sprawach gospodarczych. A więc będą unikać wielu istotnych tematów. Bo ideologiczność, nie musi być taka jaką przedstawia Korwin-Mikke.
– Po prawdziwej kanonadzie nieodpowiedzialnych wypowiedzi prezesa na tematy ukraińskie, jesteśmy zmuszeni wypisać się z partii KORWiN. Oczywiście wiemy, że Janusz Korwin-Mikke miał takie wypowiedzi już wcześniej, od lat był znany z mniej lub bardziej prorosyjskich wypowiedzi. W zwykłych czasach pokoju był to tylko irytujący ekscentryzm, natomiast od kilku tygodni jest to temat numer jeden i w obliczu wojny na Ukrainie nie jesteśmy w stanie nadal się identyfikować jako partia KORWiN. Trudno odcinać się od wypowiedzi Korwina-Mikkego z etykietką partii KORWiN. Nie wierzymy też w to, że uda się zreformować prezesa – wskazał z kolei Sośnierz. Polityk oświadczył, że nowa partia będzie „bez putinizmów, bez lekkiej pedofilii i bez dywagacji, czy Hitler wiedział o Holocauście” – TVP Republika.
Prawda jest taka, że wypowiedzi Korwina-Mikke to prawdopodobnie zasłona dymna, a sam Korwin-Mikke nie wygląda na zmartwionego.
Wiele razy krytykowałem Korwina-Mikke, w tym za prorosyjskość, ale ostatnio sam przyznał, że boi się Rosji, a w obecnej wojnie poparł Ukrainę. Jego wypowiedzi na Twitterze obecnie nie błyszczą prorosyjskością.
Myślę, że posłowie dostali lepszą ofertę (teraz będą sprawdzani) a obecna prorosyjskość Korwina, to tylko zasłona dymna. Prawdopodobnie Konfederacja jest rozpracowywana od wewnątrz. Zbuntowani posłowie na pewno słyszeli teksty: „trochę się różnimy, ale w sumie jesteście ok., czemu tam działacie z tym Korwinem, Braunem i narodowcami, w sumie jesteście prawica, ale prawicą rzetelną i normalną...”.
Każda partia powinna mieć własny kontrwywiad. Konfederacji przydałoby się więcej aktywnych działaczy w terenie. Działacze ci, powinni zacząć myśleć o starcie w wyborach samorządowych, ale do tego trzeba zaistnieć lokalnie. Nie miesiąc przed wyborami zakładać listy, ale działać już teraz. Żeby zostać radnymi, choćby w małej gminie, czy tylko radnymi dzielnicy, trzeba się trochę postarać. Równocześnie działanie na szczeblu samorządowym daje siłę każdej większej partii. Budowanie struktur nie może skończyć się na elitach parlamentarnych. Trzeba działać, udzielać się, zabierać głos w sprawach lokalnych, patrzeć na ręce lokalnej władzy, jak wydawane są pieniądze, budować struktury.
Kukizowi doradzano, żeby nie budował struktur. I jak skończył? Za jego plecami niektórzy robili sobie z niego jaja, grzejąc się tylko w blasku jego muzycznej sławy. Później ci sami, którzy aktywnie zakończyli etap niebudowania struktur (i doradzania mu różnych bzdur), opuścili go. Gdyby wprost pokazali mu środkowy palec, Kukiz by zrozumiał, o co chodzi, ale odeszli bez słowa. Chłop do dzisiaj jest skołowany i nie wie, co się stało, że tak duży ruch tak szybko upadł. Szybko powstał, to i szybko upadł, ale mogło być inaczej.
Konfederacja musi być widoczna w terenie. Jej działacze muszą działać na rzecz społeczności lokalnych. Działacze muszą tworzyć siłę. Nie mogą być tylko kolesiami, którzy chcą stanowisk. Owszem, pewnie niektórzy zostaną podkupieni. Są przecież lokalni, aczkolwiek niewidoczni działacze, którzy liderów Konfederacji wspierają od wielu lat. Oni są wiarygodni.
Liderzy będą musieli zrozumieć, że ci ludzie będą się wypowiadali bez ich zgody i organizowali różne akcje. Żadna szanująca się partia ogólnopolska nie może istnieć, jeśli nie zaistnieje na poziomie samorządowym.
Inne tematy w dziale Polityka