Zła szkoła Janusza Korwina-Mikke, zaślepienie albo złe skłonności. Otóż nie wiem jak wytłumaczyć żenujący wpis red. Stanisława Michalkiewicza o tytule: „Dość tych błazeństw!” z 20 lutego br.
Może na tego znanego publicystę telewizji „Trwam” zły wpływ wywarł pan Tadeusz Rydzyk, który na 29-tych urodzinach Radia Maryja powiedział m.in. w obronie hańbiących działań biskupa Edwarda Janiaka, strasząc karą katolików odpowiedzialnych za „kamieniowanie” takich czcigodnych osób, które przenosiły z parafii do parafii księży pedofilów, tym samym umożliwiając im popełnianie kolejnych przestępstw: - „Nie dajmy się. To, że ksiądz zgrzeszył? No zgrzeszył. A kto nie ma pokus? Niech się pokaże!”.
Pretekstem było, że niedziela 28 lutego została ogłoszona „dniem modlitwy i pokuty za grzech wykorzystywania seksualnego małoletnich”. Sprawy przestępstw seksualnych mają być bowiem wyłącznie pretekstem do wyciągania pieniędzy z instytucji kościelnych, a pośrednio od wiernych, kiedy to płacić odszkodowania powinni sami winni.
Sprawa dotyczy wyjątkowo nieciekawej osoby, księdza Romana B. ze Stargardu, który gwałcił, przetrzymywał, szantażował, groził, oraz zlecił dokonanie aborcji, na niespełna 13 letniej dziewczynce.
Wersety wstydu Stanisława Michalkiewicz o wyroku:
„Pozwala on mianowicie uwolnić od materialnej odpowiedzialności za „bzykanie” nieletnich bezpośrednich sprawców „bzykania”. Ponieważ jednak „bzykanym” trzeba jakoś zakleić gęby złotym plastrem, to obowiązkiem sprokurowania tego plastra obciąża się „Kościół”, czyli tak naprawdę – Bogu ducha winnych parafian. W takiej sytuacji sprawca „bzykania” wychodzi na tym stosunkowo najlepiej, bo co się „nabzykał”, to się „nabzykał”, ale sam nie zapłacił osobie „bzykanej” ani grosza. Tak właśnie było w sprawie obciążenia zakonu Chrystusowców, w której rykoszetem w postaci „wyroku zaocznego” zostałem trafiony również ja na prawie 190 tysięcy złotych, chociaż nie tylko nikogo nie „bzyknąłem”, ale nawet nie widziałem „bzykanej” na oczy”.
„Ale na tym nie koniec, bo „dzień modlitwy i pokuty” jest potężnym wsparciem przez Episkopat przemysłu molestowania. Polega on na tym, że rzeczywiste i rzekome ofiary seksualnych nadużyć, coraz częściej czynią sobie z tego źródło dochodów, a w zyskach z cudzego nierządu – to znaczy – z nierządu sprawców – uczestniczą również prawnicy, zarówno z kancelarii adwokackich, jak również - jak podejrzewam – z niezawisłych sądów. Fundamentem tego przemysłu jest intensywna propaganda „traumy”, jaką dożywotnio znoszą ponoć osoby „bzykane” we wczesnej młodości, albo nawet i później – jak to ma miejsce w przypadku dam uczestniczących w ruchu „mee too”. Nie bardzo chce mi się w to wierzyć, bo w końcu każdy jakoś zdobywał eksperiencję w dziedzinie „bzykania”; jedne doświadczenia bywały udane, a inne – skrajnie nieudane”.
„Tymczasem teraz mamy do czynienia z coraz większą rzeszą mazgajów, którzy bez pomocy psychologa nie potrafią nawet wyjść za potrzebą. Trudno byłoby to zrozumieć, gdyby nie pieniądze – bo jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Na tym właśnie opiera się przemysł molestowania, któremu Episkopat, ustanawiając 28 lutego „dzień modlitwy i pokuty”, nadaje pozór sankcji teologicznej”.
Źródło: Stanisław Michalkiewicz: „Dość tych błazeństw!”, wpis z 20 lutego 2021 r.
Wpis ten kpi z ofiary (i wszystkich innych ofiar) bardzo poważnego przestępstwa – pedofilii, dlatego nie dziwi, że jest i będzie wykorzystywany przez wrogie kościołowi i chrześcijaństwu media, które pokazują palcem: „patrzcie, jakich obrońców pedofili wśród księży, jakich gagatków prawica ma wśród siebie!”. Sądząc po wpisie Michalkiewicza, jednego ma na pewno.
Problemem jest właśnie to, że jak mówił Rafał Ziemkiewicz, szeroko rozumiany Kościół (hierarchia), w sprawach ohydnych przestępstw, nie zdał trudnego egzaminu. Egzaminu nie zdało i wciąż nie zdaje także wielu wiernych.
Komentarz:
Powodów, dlaczego jako chrześcijanie możemy winić Bractwo Chrystusowe, jest kilka:
1. „(...) w 2013 roku władze Zakonu Chrystusowców wysłały pismo do Kongregacji Nauki Wiary w Watykanie pisząc m.in. o nawróceniu księdza pedofila. - Wspólnota zakonna jest dla niego nieodzownym wsparciem i umocnieniem w przemianie życia i dążeniu ku dobremu – pisał do Watykanu ksiądz Tomasz Sielicki, ówczesny generał zakonu. Roman B. pozostawał księdzem jeszcze kilka kolejnych lat. Został wykluczony dopiero w 2017 roku, ponad 9 lat po aresztowaniu. Wówczas, gdy sprawą interesowały się media, a sąd zajmował się pozwem jego ofiary o rekordowe odszkodowanie, które ma wypłacić Zakon Chrystusowców”.
Źródło: Łukasz Cieśla, „Głos Wielkopolski” - Ksiądz pedofil się nawrócił - pisał do Watykanu generał zakonu Chrystusowców. Ksiądz pedofil zasługiwał na drugą szansę? https://plus.gloswielkopolski.pl/ksiadz-pedofil-sie-nawrocil-pisal-do-watykanu-general-zakonu-chrystusowcow-ksiadz-pedofil-zaslugiwal-na-druga-szanse-27092019/ar/c1-14446837
2. Zakonnicy nie dysponują własnymi pieniędzmi. Wynika to ze „ślubu ubóstwa”.
„Dobrowolnie przyjęte i wyrażone zobowiązanie (śluby zakonne) stwarzają dla osoby je składające nowy stan prawny. Są one elementem tak istotnym, że nie można być profesem zakonnym (zakonnikiem) bez ich złożenia. Włączenie do instytutu rodzi prawa i obowiązki określone w prawie powszechnym, zwłaszcza w kan. 662-672 oraz w innych częściach Kodeksu z 1983 r., i w prawie własnym konkretnego instytutu”.
„Z ubóstwem nie można pogodzić niezależności w przestrzeni dóbr materialnych”.
„Nowicjusze przed złożeniem pierwszej profesji powinni podjąć decyzje dotyczące ich majątku. Skoro decydują się na zależność od przełożonych, także w sprawach materialnych, powinni zadysponować dotychczas posiadanym majątkiem”.
„Ślub ubóstwa prowadzi do zależności od przełożonych oraz do ograniczenia przy podejmowaniu różnorodnych indywidualnych decyzji posiadających kontekst materialny”.
„Cokolwiek zakonnik nabywa własnym staraniem albo ze względu na instytut, nabywa to dla instytutu. Wszystko, co mu przysługuje z tytułu pensji, zapomogi lub ubezpieczenia, jest nabywane dla instytutu, chyba że własne prawo co innego postanawia” .
„Ślub ubóstwa oraz życie wspólne zakonne prowadzi do wspólnoty majątkowej, co wyrażała dawna zasada: „cokolwiek nabywa zakonnik – nabywa klasztor””.
– pisze ks. Arkadiusz Domaszk SDB w tekście: „Ślub ubóstwa zakonnika w relacji do zagadnienia dóbr kościelnych” („Prawo Kanoniczne” 57 nr 1/2014).
Zakon musi wziąć odpowiedzialność za księdza pedofila
Za dokonane przestępstwa ksiądz Roman B. został aresztowany w 2008 r. Z więzienia wyszedł w 2013 r. po 4 letnim wyroku.
Tymczasem w styczniu 2018 r., sąd zasądził na rzecz poszkodowanej 1 milion zł zadośćuczynienia i 800 zł miesięcznie dożywotniej renty od zgromadzenia zakonnego. To oburzyło Stanisława Michalkiewicza, pomimo tego, że „ksiądz pedofil Roman B. został wydalony z kapłaństwa dopiero dekretem z 19 grudnia 2017 roku, a z zakonu decyzją z czerwca 2018 roku”.
Coś tu nie gra. Zakon był zadziwiająco opieszały z wyrzuceniem przestępcy-zboczeńca ze swoich szeregów. Minęły jednak czasy, że katolicy nie mogli nawet myśleć o zadawaniu niewygodnych pytań.
Patologiczni rodzice, ksiądz gwałciciel 13-latki i aborcjonista w jednej osobie: Roman. B., oraz wpis poszkodowanej: „Księża się nie dziwili, że śpię u niego”. Bractwo naprawdę nic nie wiedziało?
To, co napisał Stanisław Michalkiewicz, jest hańbiące. Szczególnie, w kontekście, gdy portal Wirtualne Media 19 listopada 2019 roku napisał:
„Publicysta Stanisław Michalkiewicz ujawnił na swoim blogu prawdziwe imię i nazwisko ofiary molestowania przez księdza. Zrobił to po tym, jak komornik zajął mu konto na poczet niemal 190 tys. odszkodowania dla tej samej kobiety, którą przed rokiem Michalkiewicz zestawił z kobietami lekkich obyczajów”.
Źródło:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo