Marek Niedźwiecki ma wiele tajemnic. Pracę w Programie III Polskiego Radia Rozpoczął w stanie wojennym – sam red. Marek tego nie ukrywa. Mówił o tym np. w 2010 roku na Przystanku Woodstock Jerzego Owsiaka – imprezie, na której byłem.
Marek Niedźwiedzki powiedział wówczas, że musiał skorzystać z szansy przyjęcia do „Trójki” w tamtym czasie, bo inaczej ona by się nie powtórzyła.
Spotkanie w ogromnym namiocie Akademii Sztuk Przepięknych było bardzo długie, trwało ok. 1,5 godz., ale proszę nie liczyć, że w Internecie znajdziecie Państwo jego całość. Marek usłyszał wówczas kilka niewygodnych pytań.
Pewien młody chłopak z irokezem, w wieku studenckim, zapytał wówczas Marka Niedźwiedzkiego o bardzo ciekawe wydarzenie, w wyniku czego Marek Niedźwiedzki bardzo się spłoszył. Otóż Marek Niedźwiecki miał uciec z koncertu w Jarocinie, gdy usłyszał piosenkę:
"Moskwa nie będzie naszą stolicą"
Młody człowiek zapytał Marka Niedźwiedzkiego o książkę "Punk Rock Latter" Mikołaja Lizuta w której znalazł się obszerny wywiad z Krzysztofem „Grabażem" Grabowskim z zespołu Pidżama Porno:
- Jak trafiłeś do Jarocina jako muzyk?
- Po prostu pojechaliśmy wystąpić. Dwa tygodnie wcześniej założyliśmy zespół Ręce Do Góry. Przygotowaliśmy dwa utwory. Nasz występ skończył się kompromitacją. Rok później przygotowaliśmy już taki program, który ludzi wgniatał w ziemię. Zaczynał się piosenką „Moskwa nie będzie naszą stolicą". Nasze numery nie zostawiały żadnych wątpliwości, po której jesteśmy stronie. Zespoły z małej sceny nie musiały nosić tekstów do cenzury. Ludzie oszaleli. Gdy zaśpiewaliśmy „waleczni i mężni Polacy z pałami biegną na Polskę", publika nas pokochała. Był tam też fragment o Katyniu. Dzisiaj już nikt tego nie rozumie, śmieją się z tego. Hiphopowcy z zespołu Nagły Atak Spawacza śpiewają: „P... Katyń i inne miejsca pamiątkowe, gdzie leżą nasze oddziały bojowe". Ale wtedy takie tematy miały ogromną siłę rażenia. Gdy nasze kawałki usłyszał Marek Niedźwiecki, w pośpiechu opuścił amfiteatr.
W 1986 r. zagraliśmy koncert w Chodzieży koło Piły. Praktyka była taka, że dawaliśmy grzeczne teksty do cenzury, a na koncercie graliśmy swoje. Na występ na ogół nie przychodziła cenzura. Tam jednak przyszli.
Parę dni później zaczął się Jarocin. Ręce Do Góry od razu dostały się na dużą scenę. Przed występem przyszedł do nas organizator festiwalu Walter Chełstowski. „Są z wami kłopoty - powiedział. - Ubecja za wami chodzi". Schronienie dał nam ksiądz na jarocińskiej plebanii. Organizatorzy wymusili na nas zmianę nazwy kapeli. Dla niepoznaki zmieniliśmy Ręce Do Góry na Królowa Nie Żyje. Walter kazał nam oddać prawdziwe teksty do cenzury. Z 13 piosenek ocalała jedna. Cenzor zatrzymał nawet wiersz Broniewskiego „Bagnet na broń". Nie mieliśmy co zagrać. Chełstowski kazał mi pogadać z tym cenzorem. „Bardzo chciałem cię poznać - powiedział koleś mniej więcej z pokolenia Kwaśniewskiego. - Od pięciu lat tu pracuję i jeszcze nigdy nie widziałem tak świetnych tekstów. Ale zrozum mnie! Gdybym puścił z tego cokolwiek, byłoby tak, jakby tu przemówił do tłumu Zbigniew Bujak". Wytargowałem Broniewskiego i piosenkę „Poza dobrem i złem": „Zobacz Boże, co się stało, coś się w Twoich sprawach delikatnie po...". Ten występ pod zmienioną nazwą i z okrojonym repertuarem utkwił we mnie jak zadra. Czułem się zmanipulowany i poniżony.
Źródło: "Punk Rock Later" Mikołaj Lizut, Wydawnictwo Sic! 2003
*************************************************************************************************
Walter Chełstowski to dziwnie bardzo wpływowa postać, podobnie jak Jurek Owsiak. Również związana z programem III - oni tam mieli dobrze i za komuny, i po "Okrągłym stole".
Nie wiem czy to prawda, że M. N. współpracował z SB, ale plotki mówią, że coś jest nie tak z pewną delikatną sferą tożsamości, ważną dla każdego człowieka, czego Marek bardzo się krępuje. Tak czy inaczej, rozpoczął pracę w naprawdę paskudnych czasach. Mógłby więc być łakomym kąskiem dla służb, jako źródło informacji. Pamiętajmy, że M. jest fajny, lubię go słuchać, ale żadnym tam człowiekiem niezłomnym nigdy nie był.
Młodym ludziom w PRL trzeba było dać zajęcie, by nie chodzili na demonstracje, dzięki czemu powstało świetne radio, puszczające polską i zachodnią muzykę. Bunt kontrolowany. Dzisiaj to radio nie puszcza wielu polskich znakomitych artystów.
Niestety, ale dziennikarze radiowej "Trójki" nigdy nie byli apolityczni. Wiem, że dobra zmiana, jeśli chodzi o media, to analfabeci – robiący media jednego widza - ale nie zmienia to faktu, że jak dzisiaj, tak i dawniej "Trójka" zawsze służyła władzy. Jako wentyl bezpieczeństwa, tylko, że dobra zmiana o tym zapomniała i tu był jej błąd. Totalne podlizywanie się prezesowi jest po prostu śmieszne.
Od dawna kolejne rządy traktują "Trójkę" jako swoją własność. Dziennikarze "Trójki" również - pamiętam jak kłamali w serwisach informacyjnych za rządów PO. Tak, kłamaliście, manipulowaliście, Wojciech Mann w swoich audycjach promował gender - nigdy nie byliście apolityczni. Nie kłamcie!
A tu tekst: Grabaż & Ręce do Góry - Moskwa nie będzie naszą stolicą
Moskwa nie będzie naszą stolicą
Waszyngton nam nie sprzeda kolorowych filmów
Ludzie są w puszkach, w tabletkach uczucia
Ludzie z puszki żują gumę do żucia
Przelecieć się nago po placu Czerwonym
Pokazać gołą dupę Stanom Zjednoczonym
Wznosić się wysoko na magicznych spadochronach
Uważnie patrząc z góry kto kogo pokona
Człowiek w butelce, w skrzynce i w puszce
Człowiek na olej, na mydło, na tłuszcze
Berlin nie będzie naszą stolicą
Nie będą ci się śniły czapki ze swastyką
Nie będziesz musiała mówić swojemu dziecku
Ojcze Nasz po niemiecku
Grube ryby głęboko w podwodnych parlamentach
Nie sposób ich otworzyć, rozwalić je, rozerwać
Źródło: Strona zespołu "Pidżama Porno" https://pidzamaporno.art.pl/teksty/gdy-strumyk-plynie-z-wolna/
Inne tematy w dziale Kultura