Premier Morawiecki oburzył się na wypowiedzi prof. Engelking, wybitnej badaczki losu Żydów w czasie okupacji i nie tylko, które padły w programie Moniki Olejnik w TVN24, a która stwierdziła, że "nie było atmosfery, która sprzyjałaby ukrywaniu się Żydów". Pan premier przedstawia wyniki badań historyka Gunnara S. Paulssona, który podjął się próby drobiazgowego policzenia jak wyglądało ratowanie Żydów w Warszawie:
"Według jego ustaleń, poza gettem ukrywało się w Warszawie około 28 tysięcy Żydów. Pomagało im – według jego obliczeń, w samej tylko Warszawie, ryzykując życiem - 70-90 tysięcy Polaków. Z tej grupy przeżyło około 11,5 tysięcy Żydów"
No więc pomyślmy... W 1939 r. w Warszawie żyło ok. 1300 000 ludzi z czego 30 proc. to byli Żydzi. W getcie przebywało w jednym czasie maksimum ok. 450 tyś. Żydów. Śmiało więc można powiedzieć, że w zasadzie wszyscy Żydzi mieszkający w Warszawie zostali umieszczeni w getcie, chociaż zapewne jakaś część zwożona była również z okolic. Mówienie jednak, że wszyscy z tych 30 tyś. Żydów ukrywających się poza gettem korzystali z pomocy Polaków jest pewnym nadużyciem.
Zresztą, załóżmy, że większość z tych 30 tyś. ukrywających się poza gettem Żydów korzystało z pomocy Polaków. Nieżydowskich mieszkańców Warszawy było ok. 800 tyś. Nawet jeśli w pomocy jednemu Żydowi było zaangażowanych mniej lub bardziej czynnie troje Polaków - to mamy 80/90 tyś. Polaków pomagających ukrywać się Żydom. To jest 1/10 spośród nieżydowskich mieszkańców Warszawy. Żyd, który przedostał się poza mury getta - mógł zatem liczyć na życzliwość jednego na dziesięciu spotkanych Polaków. Czy miał powody się ich obawiać? Czy atmosfera sprzyjała ukrywaniu się Żydów i udzielaniu im pomocy?
Jaki zatem miało stosunek do Żydów dziewięciu na dziesięciu Polaków w Warszawie? Jaka mogła być ich reakcja na spotkanie z takim Żydem bądź na jego prośbę: uciekłem z getta, pomóż mi? W najlepszym razie: odejdź ode mnie, nie mogę ci pomóc. Jeden na dziesięciu Polaków pomagających ukrywającym się Żydom - musiał liczyć się z tym, że pozostałym dziewięciu jest to albo obojętne, albo nie na rękę. Stąd sami Polacy pomagający Żydom w czasie okupacji musieli ukrywać Żydów nie tylko przez Niemcami, ale właśnie głównie przed pozostałymi Polakami, po których w najlepszym razie nie wiadomo było czego się spodziewać.
Nic dziwnego, że wspomnienia ocalałych Żydów z Warszawy i innych miejsc w Polsce są właśnie takie a nie inne: strach nie tylko przed Niemcami, ale i przed Polakami. Czasami bardziej, a przynajmniej nie mniej niż przed tymi pierwszymi choćby dlatego, że oni nie bywali wszędzie. Tym bardziej, że są tysiące świadectw o tym, że duży procent Żydów nie przetrwał głównie z powodu obojętności, braku życzliwości i pomocy, a często wrogości pozostałych mieszkańców, którzy NA OGÓŁ nie byli chętni do pomocy Żydom. Tych "na ogół" to właśnie dziewięciu na dziesięciu, przed którymi Żydzi i pomagający im nieliczni Polacy musieli się ukrywać tak samo jak przed Niemcami i niewiele tu zmienia fakt brutalnych represji ze strony Niemców wymierzanych w tych, którzy decydowali się wbrew temu pomagać. Nie zmieniało to w niczym sytuacji samych usiłujących ukrywać się Żydów.
Tak więc jak pan premier Morawiecki chce przytaczać liczby - niech najpierw je dobrze przemyśli. Prof. Engelking, wybitna badaczka dziejów Żydów w czasie okupacji ma całkowitą rację: większość nie pomagała Żydom i była w najlepszym razie obojętna na ich los. To właśnie pokazują, wbrew intencjom pana premiera, owe liczby, które przytoczył. Lepiej niech się zajmie ukraińskim zbożem, bo w tym przypadku liczby są nie mniej oczywiste... no ale tym już nie potrafi.
Ot, cóż to za niewdzięczność żydowskiego ludu do nieżydowskiego za tę całą wszechstronną pomoc i życzliwość jaka go spotykała w czasie okupacji ze strony tych drugich, tym bardziej, że najmniej połowa zasłużyła wg niektórych na miano Sprawiedliwych i w Izraelu powinno być przynajmniej 10 mln drzewek, a nie jakieś marne sześć tysięcy z kawałkiem. Ileż to przetrwało opowieści jak to widząc jak sąsiad za ścianą przechowuje Żyda inni sąsiedzi pędzą do niego z wałówką i wyrazami uznania, że aż serce rośnie. Ileż to opowieści o tym przetrwało jak to powracający ocalali Żydzi byli serdecznie witani w swoich domach... ileż to opowieści przetrwało.
Gdybyż Mickiewicz się był drugi raz dzisiaj narodził musiałby drugą epopeję o tym napisać. Tylko skąd tu wziąć drugiego Jankiela? Skoro wszyscy do gazu poszli na oczach serdecznych i pomocnych sąsiadów.
Oj, nie zagrasz ty już Jankielu na naszym weselu...
Ponad wszystkie wasze uroki, * Ty, poezjo, i ty, wymowo, * Jeden — wiecznie będzie wysoki: * Odpowiednie dać rzeczy słowo! * C.K.Norwid, Ogólniki ze zbioru Vede-mecum
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo