Tycjan, Cud zesłania Ducha Świętego
Tycjan, Cud zesłania Ducha Świętego
Gościnny 24 Gościnny 24
108
BLOG

Nie-Boska demokracja czy Boska monarchia.

Gościnny 24 Gościnny 24 Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Gdyby Kościół od czasu swojego powstania rządził się demokratycznymi zasadami, nie byłoby w nim zasady bezwzględnego posłuszeństwa a jego najwyżsi przedstawiciele (od biskupów poczynając) byliby wybierani w ramach wyborów powszechnych, nawet jeśli tylko między duchowieństwem, a nie mianowani przez papieża, który też byłby wybierany w ramach ograniczonych do duchowieństwa wyborów powszechnych, a nie tylko w ramach konklawe, w którym uczestniczy jedynie kilkudziesięciu kardynałów - Kościół nie przetrwałby pierwszych dwóch, góra trzech stuleci, a jego historia skończyłaby się prawdopodobnie na Soborze nicejskim... o ile w ogóle by do niego doszło.

Sam Jezus nadał władzę absolutną swojemu ziemskiemu następcy mianując głową Kościoła jednego z apostołów, św. Piotra, określając go mianem "skały, na której osadzi swój Kościół" i nadając mu imię Piotr, po grecku Kefas, czyli skała (pierwotne imię św. Piotra to Szymon). Sam Jezus mianował swoich apostołów i nie pytał się nikogo o zdanie kogo powinien na nich wybrać, nie zwołał tłumów i nie urządził głosowania. Tak samo postępują następcy św. Piotra mianujący biskupów i kardynałów, a ci mianując kapłanów na niższych szczeblach hierarchii kościelnej. A przecież mógłby Jezus, gdyby chciał, ustanowić jakieś inne kryteria, np aby wszyscy członkowie Kościoła uczestniczyli w wyborze swojego zwierzchnika albo w ogóle nie mianować żadnego i ustanowić coś w rodzaju demokracji parlamentarnej w Kościele. Tak jednak nie zrobił, choć mógł. Widocznie musiał uznać, że taki sposób zarządzania Kościołem nie będzie właściwy.

Dlaczego Bóg uznał, że powszechne wybory, choćby nawet ograniczone do samego duchowieństwa, to nie najlepszy sposób na zarządzanie Jego Kościołem i wszystko w nim w zasadzie poddał pod absolutystyczny, subiektywny wybór jednego człowieka czy też wąskiej grupy ludzi? Człowiek nie jest w końcu jak Bóg wszechwiedzący i doskonały w swoich wyborach i może się mylić, ulegać grzesznym intencjom, hołdować niskim instynktom etc. W końcu dlatego większość ludzkości zrezygnowała z monarchii absolutnej jako systemu zarządzania sobą a na jej miejsce wprowadziła demokrację, w której społeczeństwo samo wybiera swoich przedstawicieli, których kadencja nie jest również dożywotnia.

Widocznie Bóg uznał, że nie można polegać na ludzkości jako całości, a mniejszym złem i ryzykiem jest zdanie się na wąską grupę, której da się odpowiednie wzorce moralne i podstawy intelektualne, do których zobowiąże się ją stosować - niż zdać się na wolę i wybór ogółu nie osadzonego jednak na żadnych jasnych, jednoznacznych i solidnych podstawach, na które ogół ten by się uprzednio zgadzał i do nich zobowiązywał stosować.

Dlatego właśnie powstała demokracja. Dlatego - tylko na pozór paradoksalnie - że człowiek nie jest doskonały jako jednostka i nie można się zdawać na jego jednostkowe wybory, ale też nie jest doskonały jako ogół i również nie można zdawać się na wybory tego ogółu jako wybory doskonałe i ostateczne, bo aby na takie móc w ogóle liczyć najpierw należałoby ten ogół osadzić na jakichś jednoznacznych podstawach moralno-prawnych, ale i też intelektualnych. A to wciąż przed nami, o ile w ogóle kiedykolwiek uda nam się coś na ten kształt osiągnąć. Wciąż zbyt jesteśmy podzieleni... dlatego właśnie najlepsza dla nas jest demokracja.

Dlatego Bóg postawił na mniejszość, której dał jasne i klarowne podstawy moralne i intelektualne, i do których zobowiązał ich się bezwzględnie stosować, i której dał przewodnią rolę: Kościołowi, swoim wybrańcom, nie jakiemuś abstrakcyjnemu, wydumanemu ogółowi. Dlatego Kościół przetrwał 2000 lat; przeżył najgorsze bodaj prześladowania jakim została kiedykolwiek poddana jakakolwiek instytucja czy organizacja; przetrwał upadek Rzymu, narodziny i upadek nie jednej świeckiej monarchii, nie jednego królestwa i cesarstwa, które wydawało się, że będą trwać tysiące lat... i wbrew swoim aktualnym słabościom przetrwa kolejne 2000 lat z jednego głównie powodu: gdyż jako jedyny osadzony jest na ponadczasowych podstawach, których nie są w stanie naruszyć żadne nawet największe kryzysy wewnętrzne, nie mówiąc już o zewnętrznych, które jedynie go mobilizują. I tak jak narodził się z grupki kilkunastu wędrujących po świecie moralizujących włóczęgów, tak też może narodzić się na nowo choćby znowu przyszło mu się do nich ograniczyć - bo u jego podstawy tkwi ponadczasowa nauka i przykład, który dał mu sam Bóg.

Dlatego ludzkość potrzebuje Kościoła, takiego czy innego, bo bez tego oparcia, bez tej skały... demokracja to tylko rządy głupców bez korzeni, zdanych na chwilowe widzimisię tych czy innych populistów, którzy jak ci ślepcy wiodący innych ślepców mogą jedynie poprowadzić ją w przepaść.

Po­nad wszyst­kie wa­sze uro­ki, * Ty, po­ezjo, i ty, wy­mo­wo, * Je­den — wiecz­nie bę­dzie wysoki: * Odpowiednie dać rzeczy słowo! * C.K.Norwid, Ogólniki ze zbioru Vede-mecum

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka