Józef Piłsudski w czasie wojna polsko-bolszewickiej
Józef Piłsudski w czasie wojna polsko-bolszewickiej
Gościnny 24 Gościnny 24
636
BLOG

Czy to, co robił Piłsudski w 1920 tak bardzo różni się od tego, co robi Zełenski w 2022?

Gościnny 24 Gościnny 24 Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Chyba każdy Polak zgodzi się z twierdzeniem, że odparcie przez Polskę najazdu armii bolszewickiej w 1920 r. wstrzymało dalszą jej ekspansję na zachód i tym samym ocaliło Europę zachodnią przed koniecznością walki z bolszewizmem. 102 lata później armia rosyjska, być może już nie czerwona ani bolszewicka (choć podobieństw jest aż nadto), ale wyraźnie deklarująca chęć odbudowy tamtego sowieckiego imperium z jego wpływami, atakuje Ukrainę. Czy w tej sytuacji Ukraińcy nie mają prawa mówić tak jak my w związku z wydarzeniami sprzed ponad stu lat, że odpierając agresję Rosji - bronią Europę przed ekspansją rosyjską i próbą odbudowy dawnego imperium? Czy to, co robił Piłsudski w 1920 tak bardzo różni się od tego, co robi Zełenski w 2022?

Pytanie retoryczne? Zadaję je jednak gdyż zauważyłem, że wielu tu na Salonie24 podważa tę narrację w stosunku do Ukrainy, ale zapewne już nie podważa podobnej narracji w stosunku do Polski początku tamtego wieku i jej walki z bolszewizmem. Wiele takich komentarzy pojawiło się również pod moim wpisem Przepraszam rząd ukraiński i wszystkich Ukraińców, w którym m.in. napisałem (swoją drogą wpis ma już ponad 3000 wejść, kilkadziesiąt koment. i wciąż zbiera nowe chociaż ani sekundę nie był promowany na stronie głównej... ile notek uporczywie promowanych na SG może się poszczycić taką statystyką?):

(...) nie czuję potrzeby wysłuchania przeprosin ze strony ukraińskiej, nawet jeżeli to ich rakieta uderzyła w Przewodowie. Nie jestem krewnym ofiar ani nawet dalszym znajomym. Wręcz przeciwnie, odkąd ta wojna trwa to ja czuję niemal codziennie, gdy wysłuchuję informacji wojennych z Ukrainy, potrzebę przeproszenia rządu ukraińskiego i wszystkich Ukraińców za to, że sami są zmuszeni przeciwstawiać się zbrodniczej napaści Rosji, której celem ostatecznie nie jest i nigdy nie była jedynie Ukraina, ale przywrócenie dawnych wpływów i terenów jakie zostały utracone wraz z rozpadem imperium sowieckiego, ZSRR.

Wyraziłem tam również swój zawód reakcją polskiego rządu, a właściwie brakiem odpowiedniej reakcji na wydarzenie w Przewodowie i przez to stracenie kolejnej, być może najlepszej do tej pory, szansy na wymożenie na NATO ochrony nieba nad zachodnią Ukrainą:

Przede wszystkim jednak przepraszam rząd ukraiński i wszystkich Ukraińców za to, że polski rząd po raz kolejny stchórzył i nie wykorzystał sytuacji jaka się nadarzyła w związku z wypadkiem w Przewodowie, do tego aby wymusić na NATO umieszczenie tarczy antyrakietowej na granicy polsko-ukraińskiej, która tym samym mogłaby zabezpieczać zachodnią Ukrainę i przez to nas samych! Mieliśmy prawo tego zażądać i nikt nie poczytałby tego za żądanie nad wyrost, czy - jak ktoś mi już tu odpowiedział - tupanie nóżkami. Wstyd mi za ten tchórzliwy i zachowawczy rząd, którego przedstawiciele są tylko mocni w gębie, a tak naprawdę, gdy przychodzi co do czego - chowają się tylko za plecami innych i drżą na samą myśl, że mieliby się nieco z poza nich wychylić i nie daj Boże czegoś wymagać czy zażądać.

Słuszność tych pretensji do polskiego rządu wzmacnia dodatkowo fakt, że przedwczoraj Niemcy zaoferowały Polsce udostępnienie swoich baterii ochrony przeciwrakietowej Patriot, które - jak wynika ze wstępnych deklaracji - miałyby być ustawione na polsko-ukraińskiej granicy. Jak widać rząd Niemiec doszedł do podobnych wniosków, że to najlepszy moment na zwiększenie ochrony polsko-ukraińskiej granicy. Dlaczego polski rząd nie zwrócił się wcześniej z podobnym oczekiwaniem do NATO? Ta sytuacja ewidentnie dowodzi paraliżu inicjatywy ze strony polskiego rządu, braku odwagi do stawiania wymagań i warunków, a nie sądzę, aby jeszcze do tego trafiły się nam bardziej sprzyjające niż dzisiaj okoliczności choćby ze względu na naszą rolę w pomocy udzielanej Ukrainie i bycie hubem przez który ta pomoc do Ukrainy z całego świata dociera. Tylko my, oprócz Węgier, mamy wystarczająco długą wspólną granicę z Ukrainą, a jak wiadomo na Węgry pod tym względem liczyć nie można. Mamy więc silne karty, których praktycznie w ogóle nie wykorzystujemy!

Jak wiadomo Patrioty mają zasięg do 150 km. Bez problemu stojąc po naszej stronie granicy mogłyby pomagać w strącaniu rosyjskich rakiet nawet nad Lwowem i okolicami. Nie mówiąc już o tym, że żadna zabłąkana rakieta, ruska czy nie, nie miałaby szans przekroczyć polskiej granicy. Wcześniej oczywiście musielibyśmy uzgodnić to z samymi Ukraińcami, że nasze systemy ustawione na granicy będą reagowały na pociski również po ich stronie. Nawet jeśli Rosjanie zinterpretowaliby to jako bezpośrednie zaangażowanie NATO w tej wojnie, nic by z tym nie mogli zrobić. Nie sądzę, żeby usiłowali atakować pozycje baterii Patriot w Polsce, gdyż to byłby atak na członka NATO, podczas gdy my przecież nie atakowalibyśmy Rosji. Nie mogliby zinterpretować tego jako atak na rosyjską armię, choćby dlatego, że ta znajduje się obecnie tysiące km od Lwowa i zachodniej Ukrainy. Zrobiłoby się oczywiście chwilowo gorąco na Twitterze, ale na tym by się musiało skończyć. Obawiam się, że prędzej czy później i tak do tego dojdzie. A jeśli ktoś ciągle obawia się ich gróźb użycia broni atomowej etc.... niech sobie najpierw przypomni co mówili przed aneksją Chersonia i innych terytoriów Ukrainy.

No ale do tego trzeba by liderów z jajami, a tych zarówno w naszym kraju jak i wśród tych natowskich krasomówców... ze świecą szukać.

Po­nad wszyst­kie wa­sze uro­ki, * Ty, po­ezjo, i ty, wy­mo­wo, * Je­den — wiecz­nie bę­dzie wysoki: * Odpowiednie dać rzeczy słowo! * C.K.Norwid, Ogólniki ze zbioru Vede-mecum

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka