źródło: https://twitter.com/SlawomirMentzen/status/1616890544604446720
źródło: https://twitter.com/SlawomirMentzen/status/1616890544604446720
Jan Golan Jan Golan
1341
BLOG

Bitwa frakcyjna w Konfederacji - Pełny przewodnik po prawyborach w Nowej Nadziei

Jan Golan Jan Golan Polityka Obserwuj notkę 13
W ostatnich miesiącach doszło do istotnego zaognienia konfliktu w Konfederacji, który coraz bardziej poczyna przypominać pełnoskalową wojnę na wyniszczenie przeciwnika. Narastający podział wzmagają przeprowadzane w niej prawybory na połowę miejsc, które wedle zapewnień ich organizatora miały wypracować konsensus dookoła list wyborczych, ale zdają się osiągać efekt wręcz przeciwny.

Zaraz po wybuchu wojny na Ukrainie doszło do odejścia znacznej ilości działaczy  z partii Korwin.  Sześćdziesiąt procent posłów reprezentujących tę partię w Sejmie opuściło jej szeregi zawiązując swój własny byt polityczny, o nazwie Wolnościowcy. Poza trzema posłami, Dobromirem Sośnierzem, Jakubem Kuleszą i prezem nowo powstałej partii Arturem Dziamborem, do Wolnościowców dołączył również Tomasz Grabarczyk, wyrzucony uprzednio z partii Korwin przez sąd partyjny członek prezydium oraz Marek Kułakowski członek Rady Liderów Konfederacji. Nowa formacja spotkała się z częstokroć ostrą krytyką działaczy pozostających w partii Korwin, którzy ukuli dla niej nazwę „Partia Węży”. Przedmiotem sporu była również kwestia udziału partii Wolnościowcy w ramach Konfederacji. Sami trzej posłowie określali swą partię czwartą nogą Konfederacji. Status ten podważany był przez członków partii Korwin. W wywiadzie z Joanną Miziołek, Sławomir Mentzen wyraźnie stwierdził że uważa że partia wolnościowcy nie jest częścią składową Konfederacji. Jego zwolennicy podawali również w wątpliwość obecność trzech posłów na listach Konfederacji w kolejnych wyborach, pomimo że wcześniejsze ustalenia uwzględniały ich na jedynkach w okręgach katowickim, lubelskim, i gdyńskim. Wedle uchwały z 13 kwietnia 2021 Rady Liderów Konfederacji wszyscy posłowie obecnej kadencji wchodzący w skład koła poselskiego mają otrzymać pierwsze miejsce na liście w okręgu z którego otrzymali mandat. Jako że trzej posłowie koła poselskiego Konfederacji ani samej partii nie opuścili to zgodnie z tą uchwałą pod względem prawnym mieli zagwarantowane miejsca na listach w tych okręgach.


Przez długie miesiące kwestia rozlokowania jedynek przez Konfederację pozostawała w eterze. Wedle samych posłów Wolnościowców otrzymywali oni wielokrotnie potwierdzenie od chociażby przedstawicieli Ruchu Narodowego, że gwarancje co do miejsc na listach pozostają zachowane pomimo zmiany szyldu partyjnego.  Na dzień przed wiecem podówczas jeszcze partii Korwin, 15 października zeszłego roku, na profilu partii Wolnościowcy pojawił się post zdradzający plan przeprowadzenia prawyborów na liderów listy w dwudziestu okręgach wyborczych w tym we trzech należnych członkom partii Wolnościowcy. Proceder ten został przez nich porównany co do legalności do referenda zorganizowanego przez Rosję w Donbasie.


Zaraz po wygraniu przez Sławomira Mentzena wyborów na prezesa partii przecieki te się potwierdziły, bo nowoobrany lider ogłosił prawybory do udziału w których zaprosił nie tylko członków partii Korwin ale wszelkich przedstawicieli szeroko pojętego ruchu wolnościowego. Wkrótce później Sławomir Mentzen obwieścił iż szeregi jego partii zasili poseł Stanisław Tyszka dawniej należący do ruchu Kukiz’15. Spotkało się to ze sprzeciwem trzech posłów Wolnościowców, którzy głosowali przeciw przyjęciu go do klubu poselskiego Konfederacji. Argumentowali oni, że przez ostatni rok Tyszka był prawie nieobecny w Sejmie, nie był zainteresowany ich wcześniejszymi propozycjami przyłączenia się do Konfederacji, a gdy próbowali prosić go o podpis pod różnorakimi projektami ustaw to on zbywał ich starania. Z kolei Mentzen wskazywał na statystyki głosowań posła, które są bardziej zbieżne z linią jego partii, niż te chociażby narodowców czy Brauna dla których jednak znalazło się miejsce w Konfederacji.


Wolnościowcy już wówczas wskazywali że Tyszka, jest szykowany jako kontrkandydat w prawyborach dla Artura Dziambora w Gdynii. Przejście Tyszki do Nowej Nadziei było też łączone z jego koneksjami w zarządzie Marszu Niepodległości, którego prezes Robert Bąkiewicz znalazł się w otwartym konflikcie z Ruchem Narodowym. W zamian za jedynkę w Gdynii Tyszka miał dopomóc Ruchowi Narodowemu przejąć z powrotem kontrolę nad stowarzyszeniem organizującym coroczny przemarsz.
Wkrótce po jego przyłączeniu do koła poselskiego, gwarancje miejsc na listach dane posłom zostały odwołane przez Radę Liderów Konfederacji.


Na kilka dni przed upłynięciem terminu zgłaszania się do prawyborów Sławomir Mentzen opublikował na swym facebook-u list otwarty do posłów Wolnościowców wzywając ich do startu w prawyborach. Ci jednak zbojkotowali tę elekcję, choć jeden z ich członków, szef biura prasowego Konfederacji, Tomasz Grabarczyk zgłosił swą kandydaturę. Zmierzy się on między innymi z byłym posłem Jackiem Wilkiem i Jackiem Bartyzelem w okręgu łódzkim. Poseł Dobromir Sośnierz opublikował długą odpowiedź na list Mentzena, omawiając szczegóły regulaminu Prawyborów, który wedle Wolnościowców, nie daje im pewności co do uczciwości przeprowadzonych wyborów, gdyż wroga im partia ma dostęp do danych o przepływach wyborców, zmuszonych do rejestracji online przed prawyborami. Wiedząc o tym ile osób zgłosiło się by głosować można przeprowadzić dowiezienie autobusami sympatyków z pobliskiego okręgu.


Stosunkowo duża liczba okręgów wyborczych posiada zaledwie jednego kandydata na jedynkę. Ma to zapewne związek z zaporową kwotą dwóch i pół tysięca złotych którą pretendenci są zobowiązani wpłacić na partię Nowa Nadzieja. Skutecznie odstręczyła ona nie dokońca przekonanych o swych szansach powodzenia mniej popularnych kandydatów. Zarówno w Bydgoszy, w Lublinie, w Koszalinie, w Piotrkowie Trybunalskim, jak i w Kaliszu wyborcy muszą dokonać wyboru (sic!) z jednego kandydata obecnego na liście.


W Nowym Sączu z kolei na prawybory zarejestrowała się dwójka kandydatów, lecz jeden z nich, Sebastian Pitoń został utrącony przez Centralną Komisję Prawyborczą ze względu na swe rozbieżności ideologiczne z linią partii.
Przeciwnicy Mentzena przypuszczali, że usunięcie jednego kandydata ma związek z potrzebą dowiezienia wyborców autobusami na sąsiedzkie prawybory w Krakowie, gdzie wygrana obecnego posła Konrada Berkowicza została zagrożona przez zgłoszenie się do nich Stanisława Żółtka, byłego kandydata w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Ten pomimo dość nikłego wyniku wyborczego, zasłynął w środowisku swą wypowiedzią w trakcie debaty wyborczej w TVP, gdzie zasugerował że kolejnym krokiem w rozdawniczych programach PiS-u będzie wprowadzenie programu Menelowe+. Zwolennicy Mentzena jak prezes młodzieżówki Nowej Nadziei Krzysztof Rzońca, wskazywali z kolei że Pitoń jest zdecydowanie bliższy światopogladowo partii Grzegorza Brauna, z którą jest on ściśle związany od dłuższego już czasu i w związku z tym nie może startować z jedynek asygnowanych w ramach Konfederacji Nowej Nadziei.

Prawybory w Krakowie były pierwszą elekcją na której miała miejsce prawdziwa konkurencja, choć wokół jej uczciwości szybko narosło pełno kontrowersji. Problemy zaczęły się już od tego że Nowa Nadzieja zorganizowała „afterparty” z Mentzenem i Berkowiczem dla stu pierwszych osób, które zarejestrują się na wybory. Wielu odczytało to jako jawnie sprzeczne z punktem 25 regulaminu, który stanowi, że: "Zabrania się udzielania lub obiecywania wyborcy jakiegokolwiek materialnego wynagrodzenia w zamian za wzięcie udziału w prawyborach lub za głosowanie na konkretnego kandydata, w tym również rekompensowania kwoty darowizny". Dobromir Sośnierz napisał: „W Krakowie dla głosujących przewidziano ekskluzywne przyjęcie z Mentzenem i Berkowiczem. Regulamin wyraźnie zabrania rekompensowania wpisowego, a tymczasem wstęp na taką imprezę jest oczywistą formą rekompensaty, dodatkową usługą dołączaną do pakietu, w dodatku atrakcyjną tylko dla zwolenników jednego kandydata. W ten sposób z wpłat zwolenników Żółtka będzie de facto finansowana kampania prawyborcza Berkowicza”.
Co więcej na imprezę Stanisław Żółtek nie został zaproszony pomimo że znalazł się w pierwszej setce zapisanych wyborców, dlatego że według swych zapewnień zarejestrował się jeszcze na chwilę przed ogłoszeniem afterparty na profilach Mentzena i Berkowicza.

Samo przeprowadzenie prawyborów również nastręczyło wątpliwości. Po przegranych wyborach Żółtek napisał wniosek do komisji o unieważnienie prawyborów i obranie Berkowicza kandydatem przez samo naczelnictwo partii bez utrzymywania pozorów, że przeprowadzone głosowanie było uczciwe. W liście wskazał on, że wbrew ogłoszonemu harmonogramowi, wybory zostały rozpoczętę ponad pół godziny wcześniej uniemożliwiając jego obserwatorowi weryfikację tego czy urna jest pusta, lub czy lista wydanych kart nie jest już wypełniona podpisami. W dodatku ostateczny protokół z głosowania wskazał wedle pełnomocnika Stanisława Żółtka, że z urny wyjęto jedenaście głosów więcej niż kart do głosowania wydanych.
Centralna Komisja Prawyborcza odniosła się do listu Stanisława Żółtka, oświadczając że „Afterparty” nie było wynagrodzeniem materialnym za udział w prawyborach, gdyż nie serwowano tam na koszt partii przekąsek ani napoi. W odpowiedzi tej przewodniczący centralnej komisji prawyborczej Roland Czerniewski również stwierdził, że głosowanie wbrew twierdzeniom Żółtka rozpoczęło się w prawidłowym czasie, a już zaklejona urna wyborcza (sic!) znajdowała się pośrodku sali przed rozpoczęciem wyborów w ich prawidłowym terminie. W oświadczeniu zabrakło komentarza co do nadmiarowej liczby głosów, i pomimo kolejnych próśb kandydata o odniesienie się doń, pozostała bez odpowiedzi.

Obecność nadmiarowych głosów w urnie została potwierdzona przez lokalnego działacza Nowej Nadziei Jędrzeja Dziadosza na Twitterze. Chwilę po tym jego tweet został usunięty a moment później cały profil został ukryty (już jest ponownie aktywny). Pomimo wielokrotnych próśb Stanisława Żółtka protokół z prawyborów wskazujący rozbieżność pomiędzy liczbą wydanych kart do głosowania a ilością kart w urnie, nie został ujawniony przez Centralną Komisję Prawyborczą. Jest to praktyka mająca miejsce w każdym z okręgów, gdzie brak jakichkolwiek oficjalnych wyników, a jedyną informacją są liczby w tweetach Sławomira Mentzena ograniczające się do suchych wyników kandydatów, które nie rozwiązują wysuwanych wątpliwości ani nie są żadną miarą oficjalne.
Dodatkowo na mediach społecznościowych pojawiła się istotna ilość wyborców, którzy potwierdzili że wrzucali głosy do urny przed regulaminowym czasem, a sama córka Żółtka wskazała na metadane w swoim zdjęciu z Berkowiczem i Mentzenem, które zrobiła sobie już po oddaniu glosu o 18:14. Niestety brak jakiejkolwiek relacji na żywo z prawyborów, która mogłaby pozwolić na jednoznaczne rozstrzygnięcie czasu rozpoczęcia prawyborów, gdyż nawet sprzyjające Konfederacji media jak alt-right-owa wRealu24.pl nie zostały wpuszczone do środka przez pierwsze dwie godziny głosowania (półtorej jeżeli wierzyć centralnej komisji prawyborczej), pomimo że większość z polityków Konfederacji pojawiała się w tym programie wielokrotnie, w dalekiej od wrogiej atmosferze. Co więcej kolejne widea z prawyborów w Krakowie potwierdziły, że Stanisław Żółtek nie został dopuszczony do głosu aż przed samym końcem prawyborów, a spot pozwolili puścić mu organizatorzy również pod sam koniec, gdy już efekt wyborczy tego stał się całkowicie znikomy. Ponadto był on zupełnie niesłyszalny dla tam zgromadzonych.


W swym usuniętym tweet-cie Dziadosz również stwierdził, że karty do głosowania zostały wydane ludziom, którzy nie zarejestrowali się na prawybory w Krakowie lecz w innych okręgach, co stawia pod znakiem zapytania ważność oddanych przez nich głosów. Stanisław Żółtek wnioskował o udostępnienie listy głosujących by umożliwić weryfikację podobnych kwestii, lecz do dziś nie zostało to uczynione. Tweet Dziadosza potwierdza też proceder dowożenia działaczy Nowej Nadziei z całej Polski do tego jednego okręgu o którym mówili zarówno Sośnierz jak i Żółtek. Umożliwia go fakt że każdy zmuszony był do rejestracji na trzy dni przed, a wszelkie dane o tym ma Nowa Nadzieja. Jak zresztą potwierdza list Żółtka i wypowiedź Sośnierza, dane ludzi którzy zarejestrowali się na prawybory zostały udostępnione przez komisję nieznanym osobom, które wydzwaniały do nich wypytując o preferencje w prawyborach, co dość jednoznacznie wskazuje na sondowanie przez jedną stronę konfliktu politycznego, czy mają dość głosów by wygrać prawybory.


Dość nietypowa sytuacja miała również w okręgu Tarnowskim, gdzie jedyny kandydata w prawyborach Karol Pęczek opublikował tweet, w którym twierdził że: „na prośbę władz Nowej Nadziei oraz w celu odwołania zjazdu prawyborczego” deklaruje on wycofanie się z prawyborów Nowej Nadziei. Choć w kolejnym już tweetcie Pęczek napisał że podtrzymuje swe aspiracje do zajęcia pierwszego miejsca na liście w okręgu Tarnowskim. Chwilę po publikacji pierwotny tweet został jednak usunięty. Do dziś na stronie Nowej Nadziei figuruje on jako kandydat w tych prawyborach, a ich miejsce i godzina pozostaje niezmieniona. Nie został on jednak obwieszczony przez partię liderem listy jak inni zwycięzcy prawyborów.


W Toruniu zdecydowanym faworytem na lidera listy Konfederacji był Mentzen. Nie chodzi tu jednak o obecnego lidera Nowej Nadziei Sławomira Mentzena, lecz jego brat Tomasza, o którym zrobiło się głośniej w mediach gdy Sławomir Mentzen opublikował w zeszłym roku post na facebooku, w którym twierdził że co niektórzy działacze PiS-u przechwalali się że są w stanie, wywierać na niego presję poprzez to że jego brat w 2013 roku usłyszał zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, za co grozi mu 10 lat więzienia, a do dziś sprawa nie została umorzona, choć nie pojawił nigdy się akt oskarżenia, więc w razie potrzeby prokuratura może sobie o nim przypomnieć. Sam Tomasz Mentzen dotychczas nie miał żadnego styku z polityką zajmując się głównie kryptowalutami. Jego działalność medialna jest znikoma, gdyż udzielił on zaledwie dwóch wywiadów na kanale Nam Zależy na temat kryptowalut właśnie, a nawet jego obecność na Twitterze jest śladowa.  Nie jednak na familialnych koneksjach kończą się w tym przypadku kontrowersje.


Jeden z jego kontrkandydatów Krzysztof Czerepiuk z dawnej partii Janusza Korwina-Mikke, Kongres Nowej Prawicy zgłosił wniosek o przesunięcie terminu prawyborów, po tym gdy okazało się że partia zmieniła link do rejestracji wyborców, bez poinformowania o tym kandydatów. W związku z tym rozesłane przez Czerepiuka do siedmiuset osób zaproszenia do udziału i wykupione na facebooku reklamy posiadały link, który wprost mówił że rejestracja na prawybory zakończyła się. Nie wszyscy kandydaci byli niedoinformowani o zaistniałej sytuacji przez komisję prawyborczą. Tomasz Mentzen wiedział o zmianie, która zaszła i wedle kontrkandydata nikogo ze swych przeciwników o niej nie poinformował. Wedle relacji Stanisława Żółtka, Centralna Komisja Prawyborcza potwierdziła wygaśnięcie linku i zastąpienie go innym, lecz odpowiedziała jedynie że według niej nie mogło mieć to wpływu na wynik prawyborów. Tomasz Mentzen wygrał prawybory w Toruniu.


  Z kolei najświeższy epizod prawyborczy miała miejsce w Gdynii, gdzie Sylwester Pruś, jeden z działaczy najdłużej związanych politycznie z Januszem Korwinem- Mikke, przegrał ze Stanisławem Tyszką. Na gdyńskich prawyborach pojawił się poseł Wolnościowców Artur Dziambor, o którego miejsce toczyła się tam rozgrywka, uzbrojony w popcorn i okulary 3D. Dość nietypowa kreacja parlamentarzysty jest zapewne komentarzem co do powagi tego zgromadzenia i podejmowanych przezeń obwieszczeń.


Historia prawyborów w Gdynii miała swój epilog dziesięć dni później.  Sylwester Pruś, który startował przeciwko faworytowi Sławomira Mentzena został odsunięty od przywództwa w regionie.


Największych rozmiarów kontrowersje pojawiły się jednak w Legnicy, gdzie w szranki stanęli były europoseł i skarbnik Nowej Nadziei Robert Iwaszkiewicz, jeden z liderów Kongresu Polskiego Biznesu Dariusz Szumiło oraz radny Nowej Nadziei we Wrocławiu Robert Grzechnik.


Kontrowersje zaczęły się od samego początku, gdy wedle relacji obecnego tam Andrzeja Zajsta próbowano uniemożliwić skontrolowanie listy wydanych głosów i samych kart wyborczych. Końcowo lokalna komisja prawyborcza ustąpiła żądaniom mężów zaufania. Protesty odezwały się ponownie przy procedurze liczenia głosów.


Pracujący dla Wrealu24.pl obecny na prawyborach Krzysztof Łuksza nagrał wideo, na którym widać głośny sprzeciw obecnych na miejscu wyborców po ogłoszeniu wygranej. Ci twierdzą, że obserwatorzy nadani przez kandydatów nie mieli dostatecznego dostępu do liczenia głosów. Jeden z mężczyzn na sali podający się za obserwatora wykrzyczał, że nie widział przebiegu kalkulacji, bo ustawiono go trzy metry od liczących. Twierdzono również, że o ile poprawnie pogrupowano głosy w pierwszej fazie, to w ostatniej fazie gdy były one sumowane, proces znajdował się w gestii jednej osoby, która nie podlegała żadnej kontroli i mogło przy tym pojedynczym, acz najistotniejszym ogniwie dojść do oszustwa. Domagano się również ponownego przeliczenia głosów, bo przy tak niskiej różnicy w głosach najmniejsza pomyłka choćby i nieumyślna mogła przesądzić o zwycięstwie drugiego kandydata.
Pomimo zastrzeżeń mężów zaufania co do metodologii i poprawności przeliczania głosów, komisja nie zgodziła się na ponowną weryfikację wyniku na miejscu.


Wówczas doszło do próby fizycznego powstrzymania członków komisji przed wyniesieniem urny poza lokal. Nie odniosła ona skutku, gdyż według licznych relacji urna z głosami opuściła lokal wyborczy i jej dalsze losy nie są znane.
Interweniować miał sam Sławomir Mentzen nakazując komisji ponowne przeliczenie głosów, ale podówczas, urna była już od ponad godziny poza jakąkolwiek kontrolą i do dziś nie zostały podane wyniki z jakichkolwiek przeliczeń.
Wedle doniesień samego Szumiło jak i mediów regionalnych prawybory zostały unieważnione, choć żaden oficjalny komunikat nie pojawił się publicznie ze strony Nowej Nadziei, Sławomira Mentzena, czy też Przewodniczącego Centralnej Komisji Prawyborczej Rolanda Czerniawskiego.


W mediach pojawiła się też informacja o tym że jedynkę na liście wyborczej wybierze sam Mentzen ale opiera się ona w całości na niepotwierdzonych przeciekach podanych przez dziennikarza Radia Wrocław. Zgodnie z punktem 26 regulaminu decyzja ta leżeć powinna w gestii samej Centralnej Komisji Prawyborczej, a nie prezesa partii.


Jan Golan
O mnie Jan Golan

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka