Mycie o 4:30, brak intymności, pacjent jak przedmiot. Głos z oddziału ujawnia mroczną stronę szpitalnej rutyny, która rani bardziej niż choroby. Czy "dobra opieka" może być największą krzywdą?
W zgiełku szpitalnych procedur, najcichszym wołaniem jest potrzeba spokoju i godności. Czy potrafimy je usłyszeć?
Dyskusja, która rozgorzała po niedawnym wpisie pracownika ochrony zdrowia w mediach społecznościowych, rzuca światło na problem głębszy niż braki kadrowe czy biurokracja. To kwestia fundamentalna: gdzie w pędzie szpitalnej machiny zagubiła się perspektywa pacjenta – jego godność, komfort i podstawowa potrzeba odpoczynku?
Szpitalny absurd: Gdy rutyna wypiera człowieczeństwo. Porażająca prawda o polskiej pielęgnacji
Autor wpisu, doświadczony pielęgniarz, porównując pracę w hospicjum z realiami intensywnej terapii czy oddziałów zabiegowych, dotyka sedna problemu, który nazywa „uporczywą pielęgnacją”. To jego pielęgniarska analogia do znanej w medycynie „uporczywej terapii” – działań podejmowanych bez realnych szans na poprawę, często dyktowanych procedurami, strachem przed konsekwencjami prawnymi czy po prostu brakiem czasu na refleksję.
Wpis opisuje szpitalną codzienność, gdzie pacjent bywa sprowadzany do „kwadratu do odklikania” w systemie, a opieka staje się wyścigiem z czasem i papierkowymi wymogami. W tym świecie, jak relacjonuje autor, "pielęgniarstwo gdzieś ucieka". Obserwacja ta nie jest odosobniona. Komentarze pod wpisem, pochodzące zarówno od innych pracowników medycznych, jak i samych pacjentów lub ich bliskich, potwierdzają ponury obraz.
Czym zatem jest owa "uporczywa pielęgnacja"? To szereg rutynowych działań, które – choć w założeniu mają służyć pacjentowi – w konkretnych sytuacjach stają się źródłem cierpienia i pogłębiają poczucie bezradności. Wśród przytaczanych przykładów, które odbiły się szerokim echem, pojawiają się:
- Pobudki i toaleta o nieludzkich porach: Nierzadko pacjenci budzeni są w środku nocy lub bardzo wcześnie rano (np. o 4:30), aby wykonać toaletę przed porannym obchodem lekarskim. Cel? Pacjent ma wyglądać "czysto i pachnąco" dla lekarza, kosztem jego snu i odpoczynku. "Pacjent przyjeżdża się leczyć, a nie wyspać i odpocząć" – usłyszała jedna z pielęgniarek, co pokazuje, jak rutyna przesłania podstawowe potrzeby.
- Przymusowe, nadmierne mycie: Codzienne, a czasem nawet dwukrotne, szorowanie pacjentów, nawet tych, którzy nie wymagają tak częstej higieny. Działanie to, choć motywowane dbałością o czystość, może naruszać naturalną barierę ochronną skóry, prowadząc do zakażeń. Gdy pacjent odmawia, bywa postrzegany jako "niewspółpracujący" lub "agresywny".
- Ingerencja w sen: Uporczywe poprawianie czujników saturacji czy odprowadzanie kabli EKG u śpiącego pacjenta, przerywanie drzemki w imię "świętych monitorów". Pacjent, zmęczony i pozbawiony możliwości regenerującego snu, może reagować frustracją, która bywa "rozwiązywana" sedacją, co z kolei prowadzi do dalszej apatii i poczucia izolacji.
- Sztywne pory posiłków: Godziny podawania posiłków często odbiegają od naturalnego rytmu pacjenta czy potrzeb wynikających z jego stanu (np. żywienie dojelitowe bez przerw, obciążające układ pokarmowy).
- Brak prywatności i intymności: Sale wieloosobowe, przeszklone boksy, brak zasłon – sytuacje, w których pacjent pozbawiony jest elementarnej intymności podczas czynności higienicznych czy badań.
- Nadmierna zmiana pościeli i podkładów: Częste, nieuzasadnione potrzebą (np. "bo plamka") zmiany pościeli, które są męczące dla pacjenta, a podkłady higieniczne – często niewygodne "foliowe koszmary" – stają się dodatkowym źródłem dyskomfortu.
Z perspektywy pacjenta, zwłaszcza osoby z niepełnosprawnością, obraz ten jest jeszcze bardziej dojmujący. Jak zauważa jeden z komentujących, jeżdżący na wózku od urodzenia, szpitale często są kompletnie nieprzygotowane na przyjęcie pacjentów z niepełnosprawnościami. Brakuje wiedzy o technikach transferu, personel nie słucha wskazówek pacjenta ani rodziny, które często najlepiej znają jego potrzeby i sposoby funkcjonowania. Przykład pacjentki, której założono wenflon w zgięciu łokcia, uniemożliwiając jej samodzielne poruszanie wózkiem, doskonale ilustruje, jak brak empatii i ignorowanie potrzeb potrafią skomplikować życie i pracę.
W obliczu tych świadectw pojawia się pytanie: dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi są złożone. Z jednej strony, presja systemu, braki kadrowe i nadmiar obowiązków pchają personel w stronę automatycznego "odhaczania" procedur. Z drugiej, pojawia się problem utrwalonych nawyków i oporu przed zmianą, nawet gdy Evidence Based Medicine (medycyna oparta na dowodach) wskazuje na bardziej korzystne dla pacjenta rozwiązania. Niektórzy pracownicy, jak wynika z komentarzy, sami padają ofiarą tej patologii – empatyczni i próbujący działać inaczej bywają marginalizowani przez kolegów akceptujących status quo.
Jednak przykładów pozytywnych zmian również nie brakuje. Komentujący pacjent opisał doświadczenia ze szpitala, gdzie personel słuchał i dostosowywał się do jego potrzeb (np. zapewnienie niższego łóżka), co nie tylko poprawiło jego komfort, ale także odciążyło personel. Przywołuje też postać profesora, który promuje koncepcję prehabilitacji – przygotowania pacjenta do zabiegu nie tylko medycznie, ale i mentalnie, uwzględniając jego lęki i oczekiwania, co przekłada się na szybszy powrót do zdrowia i mniejszą liczbę powikłań.
Te pozytywne przykłady, choć wciąż rzadkie, dają nadzieję i pokazują, że zmiana jest możliwa. Kluczem wydaje się odejście od myślenia o pacjencie jako o "przypadku" czy "procedurze" i powrót do holistycznego spojrzenia na człowieka, z jego indywidualnymi potrzebami, cierpieniem i pragnieniem godności.
Uporczywa pielęgnacja to gorzka pigułka dla systemu ochrony zdrowia, ale także dla samych pielęgniarek i pielęgniarzy. To przypomnienie, że w pogoni za efektywnością i biurokratycznymi wymogami można zgubić to, co najważniejsze – ludzkie podejście. Nie chodzi o to, aby rezygnować z higieny czy monitorowania, ale aby robić to z rozsądkiem, empatią i szacunkiem dla prawa pacjenta do spokoju i prywatności. Historia pacjenta, który prosi, aby pozwolono mu naturalnie umrzeć w spokoju zamiast być nieustannie niepokojonym, czy świadectwa osób z niepełnosprawnościami, których podstawowe potrzeby są ignorowane, powinny być sygnałem alarmowym. Zmiana nie nastąpi z dnia na dzień i wymaga odwagi cywilnej od personelu, aby kwestionować szkodliwą rutynę. Ale ta walka – o godność pacjenta – jest chyba najważniejszą bitwą, jaką można stoczyć w murach szpitala.
| #zdrowie | #szpital | #pielęgniarstwo | #pacjent | #opieka | #medycyna | #systemochronyzrowia | #uporczywaterapia | #uporczywapielęgnacja | #etyka | #humanizm | #komfortpacjenta | #rutyna | #zmianywszpitalach | #felieton | #publicystyka |
Oprac. redaktor Gniadek
Fot.ilust. Marcin i Medycyna
Łączę lokalne zakorzenienie w Górowie Iławeckim (12 km na północ od Warmii) z uniwersalnym przesłaniem związanym z ikoniczną postacią Gandalfa, ma to podkreślać zarówno symboliczny jak etyczny charakter działalności. To forma budowania mojej tożsamości, która działa aktywnie na rzecz swojej małej ojczyzny, a jednocześnie aspiruję do roli moralnego świadka obserwowanej rzeczywistości...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo