Drogowa ruletka: Czy musimy ginąć, aby doczekać się alternatywy?

Prawdziwa wolność wyboru zaczyna się tam, gdzie istnieją realne alternatywy.

 Najnowszy raport Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji za rok 2024 maluje ponury obraz bezpieczeństwa na polskich drogach. Liczby mówią same za siebie: 21.519 wypadków, o niemal 600 więcej niż rok wcześniej, a za nimi tragiczna statystyka 1.896 ofiar śmiertelnych i blisko 25 tysięcy rannych. Te wstrząsające dane nie są jedynie suchymi liczbami – to historie ludzkich tragedii, przerwanych żyć i rodzin pogrążonych w żałobie.

Wzrost wypadków: Czy rządzący wreszcie postawią na transport publiczny?

 W kontekście tych niepokojących statystyk, głos mieszkańców i organizacji społecznych staje się coraz głośniejszy: "Giną na drogach i ginąć będą, dopóki transport publiczny nie stanie się realną alternatywą." To nie jest tylko emocjonalny apel, ale logiczna konsekwencja braku systemowych rozwiązań. Zamiast budować społeczeństwo oparte na przymusie posiadania samochodu – z jego kosztami, ryzykiem utraty życia i wszechobecnymi korkami – nadszedł czas na fundamentalną zmianę w myśleniu o mobilności.

 Państwo ma fundamentalny obowiązek zapewnienia obywatelom bezpiecznych i dostępnych usług publicznych. Transport publiczny nie jest luksusem, ale podstawową potrzebą, która wpływa na jakość życia, szanse ekonomiczne i bezpieczeństwo wszystkich mieszkańców. Ignorowanie tej potrzeby przez Urzędy Marszałkowskie oraz pozostałych organizatorów transportu jest nie tylko krótkowzroczne, ale wręcz nieodpowiedzialne.

 Argumenty za zrównoważonym transportem są niepodważalne: linie dowozowe prostopadle do najbliższych stacji kolejowych, lepsza synchronizacja rozkładów jazdy, koniec z dublowaniem tras kolejowych przez prywatne firmy autobusowe nastawione wyłącznie na zysk – to konkretne kroki, które mogą realnie wpłynąć na zmniejszenie liczby wypadków i poprawę komfortu życia. Inwestycje w nowoczesny, ekologiczny i dostępny transport publiczny to inwestycje w przyszłość naszych społeczności.

 Zastanówmy się, ile jeszcze wypadków musi się wydarzyć, aby władze wreszcie dostrzegły, że bez sprawnego transportu publicznego wielu ludzi po prostu nie ma wyboru? Są zmuszeni do korzystania z własnych samochodów, często w trudnych warunkach, narażając siebie i innych na niebezpieczeństwo. To nie jest kwestia wygody, ale często jedyna możliwość dotarcia do pracy, szkoły, lekarza czy rodziny.

 Społeczeństwo oczekuje od swoich przedstawicieli konkretnych działań. Zamiast tworzyć iluzoryczne rozwiązania, czas na realne inwestycje i strategiczne planowanie transportu publicznego, który będzie stanowił atrakcyjną alternatywę dla indywidualnych samochodów. To nie tylko zmniejszy liczbę wypadków, ale także przyczyni się do redukcji zanieczyszczenia powietrza, zmniejszenia korków i poprawy jakości życia w naszych miastach oraz całych regionach.

Statystyki wypadków drogowych w 2024 roku są alarmujące i stanowią mocny argument za natychmiastowym podjęciem działań na rzecz rozwoju transportu publicznego. Ignorowanie tej palącej potrzeby to przyzwolenie na dalsze tragedie. Czas, aby władze wreszcie usłyszały głos obywateli i postawiły na zrównoważoną mobilność dla wszystkich.

_{Oprac. redaktor Gniadek}

_{Ilust. Kampania Państwowej Inspekcji Pracy „Czas pracy kierowców a wypadki drogowe”}