Gandalf Iławecki Gandalf Iławecki
12
BLOG

Dolinę po górach, Cz. III

Gandalf Iławecki Gandalf Iławecki Rozmaitości Obserwuj notkę 0
Przypadkowe spotkanie na wąskiej uliczce wciąga Mieczysława w sieć lokalnych tajemnic i niedopowiedzianych intryg. Wkrótce okazuje się, że pozornie błahe wydarzenia kryją ślady prowadzące do międzynarodowego spisku, a przeszłość, której unikał, znów daje o sobie znać.

Część III.

Uścisk dłoni Tomasza Nowaka, choć serdeczny, nie rozwiał do końca wątpliwości Miecia. Coś w zachowaniu dziennikarza, mimo jego uśmiechu i deklarowanej chęci pomocy, wydawało się Mieciowi nienaturalne. Profesor Ignacy, jakby podzielając jego odczucia, obserwował Tomasza zza okularów z wyczuwalną rezerwą.

Panie Nowaku – zaczął Mieciu, starając się zachować uprzejmy ton – wspomniał pan, że zna osoby, które mogą mieć informacje na temat elektrowni. Czy mógłby pan zdradzić jakieś szczegóły?

Tomasz uśmiechnął się jeszcze szerzej, jakby usłyszał dokładnie to pytanie, na które czekał.

Oczywiście – odparł. – Znam starszego pana, który jako dziecko mieszkał w pobliżu elektrowni. Opowiadał mi kiedyś o dziwnych odgłosach dochodzących z podziemi i o tajemniczych transportach, które nocą wjeżdżały na jej teren. Niestety, ten pan jest już bardzo wiekowy i… nieco ekscentryczny.

Ekscentryczny? – powtórzył Mieciu.

Tak – odparł Tomasz, lekko się krzywiąc. – Ma pewne… obsesje. Na przykład uważa, że w tunelach pod elektrownią ukryte są zapasy… waty cukrowej.

Mieciu i profesor spojrzeli na siebie z niedowierzaniem. Wata cukrowa? To brzmiało absurdalnie.

– Wata cukrowa? – zapytał profesor, nie kryjąc zdziwienia. – Chyba pan żartuje.

– Niestety, nie – odparł Tomasz. – Ten pan jest przekonany, że przed laty, w tajemnicy przed światem, zgromadzono tam ogromne ilości waty cukrowej, która miała służyć… no właśnie, tego dokładnie nie wiem. Mówił coś o „słodkiej apokalipsie” i o tym, że tylko on zna sposób, jak ją powstrzymać.

Mieciu poczuł narastające zniecierpliwienie. Ta historia brzmiała jak zmyślona bajka. Czy ten dziennikarz naprawdę myślał, że uwierzą w takie brednie?

I pan uważa, że ten człowiek może nam pomóc? – zapytał Mieciu, starając się ukryć ironię w głosie.

Myślę, że warto spróbować – odparł Tomasz, wzruszając ramionami. – Może jego wspomnienia, nawet te „ekscentryczne”, rzucą jakieś światło na historię elektrowni. A poza tym… – Tomasz nachylił się lekko i zniżył głos – słyszałem, że ten pan ma w swoim posiadaniu stary klucz. Klucz, który podobno pasuje do jednego z wejść do tuneli.

Te słowa przykuły uwagę Miecia. Klucz? To zmieniało postać rzeczy. Nawet jeśli historia o wacie cukrowej była wyssana z palca, klucz mógł być prawdziwy.

Gdzie możemy go znaleźć? – zapytał Mieciu, czując, że jego ciekawość ponownie wzrasta.

– Mieszka w małym domku na obrzeżach miasta, niedaleko starego cmentarza – odparł Tomasz. – Ale ostrzegam, jest bardzo nieufny wobec obcych. Będziecie musieli go przekonać, że jesteście… no właśnie, dlaczego nie chcecie waty cukrowej? To będzie wasze hasło.

Mieciu zmarszczył brwi. „Dlaczego nie chcę waty cukrowej?” To miało być hasło? To brzmiało jeszcze bardziej absurdalnie niż cała historia z „słodką apokalipsą”.

– Dlaczego akurat to? – zapytał zdezorientowany.

To jedyny sposób, żeby do niego dotrzeć – odparł Tomasz z uśmiechem. – Uważa, że wszyscy chcą mu ukraść jego watę cukrową. Tylko ci, którzy jej nie chcą, są godni zaufania.

Mieciu westchnął ciężko. Ta sytuacja stawała się coraz bardziej surrealistyczna. Jednak perspektywa zdobycia klucza była zbyt kusząca, by zrezygnować. Spojrzał na profesora, który pokiwał głową z wyrazem rezygnacji na twarzy.

Dobrze – powiedział Mieciu, patrząc na Tomasza. – Spróbujemy. Ale jeśli okaże się, że cała ta historia to jedno wielkie oszustwo…

Zapewniam pana, że nie – przerwał mu Tomasz z uśmiechem. – To może być początek niezwykłej przygody.

Absurdalny pretekst, ekscentryczny starzec i tajemniczy klucz. Czy to wszystko doprowadzi Miecia i profesora do odkrycia prawdy o tunelach pod elektrownią? A może okaże się, że cała ta historia to tylko… słodki sen?

"Wszelkie powiązania zdarzeń i postaci w tekście są przypadkowe."

Oprac. redaktor Gniadek

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj Obserwuj notkę

Łączę lokalne zakorzenienie w Górowie Iławeckim (12 km na północ od Warmii) z uniwersalnym przesłaniem związanym z ikoniczną postacią Gandalfa, ma to podkreślać zarówno symboliczny jak etyczny charakter działalności. To forma budowania mojej tożsamości, która działa aktywnie na rzecz swojej małej ojczyzny, a jednocześnie aspiruję do roli moralnego świadka obserwowanej rzeczywistości...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości