Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest wciąż bardzo gorąca i nic nie zapowiada podjęcia kroków deeskalacyjnych przez władze w Mińsku.
Jednym z kluczowych czynników determinujących obecny kryzys są tzw. korytarze transportowe, jakimi imigranci docierają na Białoruś skąd próbują przekroczyć granice Polski. W tym kontekście wyróżnia się kwestia zaangażowani Turcji w proceder przerzucania ludzi z Bliskiego Wschodu na terytorium naszego wschodniego sąsiada. Jeszcze kilka dni temu polski rząd stanowczo i negatywnie wypowiadał się o działaniach Ankary, która umożliwia docieranie imigrantów na Białoruś. Jest to szczególnie ważna kwestia, gdyż z łatwością można zauważyć, iż decydenci w Warszawie starają się rozwijać relacje Polsko-Tureckie. Część ekspertów wprost mówi, iż poszukujemy w Turcji partnera, z którym będziemy mogli budować solidny system bezpieczeństwa w Europie środkowej i wschodniej. Faktami o tym świadczącymi są kroki podjęte przez m.in. polski MON, który zacieśnia współprace na płaszczyźnie militarnej z tureckim odpowiednikiem. Symbolem najnowszej kooperacji jest zakup bezzałogowców Bayraktar TB2, który nie ukrywajmy wzbudził kontrowersję i wywołał gorącą dyskusję w polskim środowisku eksperckim. Ponadto na stronach rządowych można przeczytać, że władze obu państw pokładają duże nadzieje w rozwoju relacji i współpracy ekonomicznej. Innym przykładem dynamizacji stosunków polsko-tureckich było rozmieszczenie myśliwców naszego sojusznika w Malborku. Tureckie f-16 realizowały zadania w ramach misji NATO Baltic Air Policing. Te maszyny były u nas obecne do połowy września. Z kolei polska strona wysłała kontyngent wojskowy do Turcji, który realizował zadania w ramach misji Tailored Assurance Measures for Turkey. Głównymi zadaniami naszych żołnierzy jest wykonywanie lotów patrolowo-rozpoznawczych na określonym terytorium.
Nic więc dziwnego, że polskie władze, które coraz śmielej spoglądają w kierunku Ankary, zaniepokoiły się tureckim zaangażowaniem w transportowanie migrantów na Białoruś. Kilka dni temu podczas debaty parlamentarnej nt. sytuacji na granicy premier Mateusz Morawiecki oskarżył Turcję o ,,synchronizację" działań z Federacją Rosyjską i Białorusią w kwestii obecnej sytuacji. W odpowiedzi na takie oskarżenia turecki MSZ zainicjował rozmowę telefoniczną ze stroną polską. Ministrowie Rau oraz Cavusoglu dyskutowali nad obecnym kryzysem. Ze strony Warszawy pojawił się komunikat, iż liczy ona na większe starania Turcji, jeżeli chodzi o ograniczenie lotów z imigrantami.
Po tych konsultacjach w polskim środowisku eksperckim ponownie rozgorzała debata. Część badaczy uważała, iż Turkom nie należy ufać, a budowanie systemu bezpieczeństwa w oparciu na Ankarze jest ogromnym błędem. Warto także podnieść aspekt presji, jaka była wywierana na Turcję m.in. ze strony UE, która zagroziła nałożeniem sankcji na Turkish Airlines za udział w eskalowaniu kryzysu imigracyjnego.
Ważna informacja pojawiła się natomiast 11 listopada. Dyrekcja Generalna Lotnictwa Cywilnego Turcji wydała zakaz sprzedaży biletów dla obywateli Syrii, Iraku i Jemenu, którzy będą chcieli wylecieć z Turcji na Białoruś. Zakaz obejmuje Turkish Airlines oraz białoruskiego przewoźnika Belavia. Ruch podjęty przez Ankarę zdaje cię być efektem skutecznej presji ze strony UE oraz rządu polskiego. Należy jednak podkreślić, iż loty na Białoruś nie zostały całkowicie wstrzymane, co oznacza, iż obywatele państw innych niż objętych zakazem mogą bez problemu polecieć do Mińska, a następnie próbować dostać się na terytorium Unii Europejskiej. Możemy zatem powiedzieć, że nacisk na Ankarę jest połowicznym sukcesem. Decydenci w Warszawie podkreślają, iż nadal będą podejmowane działania mające uderzyć w kanały przerzutowe imigrantów.
Inne tematy w dziale Polityka