Dzisiaj odbyły się dwie konferencje prasowe. Pierwsza w Moskwie, zorganizowana w niesamowitym pośpiechu przez rosyjską agencję informacyjną, w której udział wzięli rosyjscy niezależni eksperci. Druga w Warszawie - była odpowiedzią polskich ekspertów.
O rosyjskiej konferencji nie ma co się rozpisywać: było to powielenie tez opublikowanych przez MAK w raporcie końcowym. Dziwniejsze od samej jej treści był tryb jej zorganizowania. Jak usłyszałem w TVP Info rosyjska agencja informacyjna zorganizowała konferencję z udziałem ekspertów, którzy odpowiadali na pytania dziennikarzy, również z Polski (telekonferencja). Decyzja o jej organizacji zapadła ponoć wczoraj w godzinach nocnych, co mogłoby wskazywać, że będą na niej ujawnione jakieś nowe, sensacyjne informacje. Nic z tych rzeczy! Nagły termin był podyktowany tym, żeby nie mogli wziąć w niej udziału polscy eksperci, a dziennikarze nie mieli zbyt wiele czasu na przygotowanie się do niej. Eksperci unikali odpowiedzi na niektóre pytania. Dodatkowo Rosjanin, tłumaczący pytania zadawane przez polskich dziennikarzy, wykazywał się wyjątkową ignorancją, co było widać szczególnie pod koniec konferencji, kiedy pytania zadawał dziennikarz "Naszego dziennika". Mieliśmy do czynienia z kolejną odsłoną wojny propagandowej, której stawką jest obraz katastrofy i śledztwa, jaki jest przekazywany w świat.
"Kontrkonferencja" w Warszawie została szybko zorganizowana, tak jak to powinno się odbyć po prezentacji raportu MAK. Biorący w niej udział polscy eksperci zwrócili uwagę m.in. na to, co opisałem wyżej: niezwykły pośpiech w organizacji konferencji (powiedzieli wprost, że gdyby nawet wczoraj wieczorem otrzymali o niej informację to wzięliby w niej udział) oraz brak prezentacji nowych faktów - jedynie powielenie tez przedstawionych przez MAK (oczywiście bez uwzględnienia uwag strony polskiej do raportu MAK).
Jaki był cel dzisiejszej moskiewskiej konferencji? Pewnie dowiemy się tego w najbliższych dniach. Być może rosyjska prokuratura ogłosi wyniki swoich prac i podkreśli, że są one takie same jak niezależnych ekspertów, którzy dziś się wypowiadali, co będzie miało je uwiarygodnić? A może nic nadzwyczajnego się nie wydarzy, a przesłanie konferencji skierowane jest po prostu do polskiego społeczeństwa: nie wierzycie rządowi swojemu, nie wierzycie rządowi rosyjskiemu, nie wierzycie międzynarodowej komisji MAK, to może uwierzycie niezależnym ekspertom, którzy z własnej, oddolnej inicjatywy, przez nikogo nieinspirowani postanowili podzielić się swoimi analizami? Udział polskich dziennikarzy miałby wzmocnić poczucie otwartości, apolityczności i bezstronności ekspertów. A może było to przesłanie skierowane do społeczeństwa rosyjskiego: oto widzicie, że żyjecie w demokratycznym kraju, w którym katastrofa samolotu z prezydentem Polski jest badana przez niezależny MAK, niezależnych ekspertów (którzy wystawiają się na ogień pytań dociekliwych do bólu polskich dziennikarzy) i oczywiście przez apolityczną prokuraturę, a wszystkie te gremia wydają zgodne orzeczenia (a więc musi to być prawda!).
Jeśli chodzi o polską konferencję to widać, że lekcja została odrobiona w tym sensie, że nie było zbędnej zwłoki w reakcji polskich ekspertów. Tyle, że niestety bardzo ogólnikowo odnosili się oni do tez prezentowanych przez Rosjan, zasłaniając się standardowym stwierdzeniem: "musimy poczekać na publikację polskiego raportu". Obawiam się, że przesuwanie terminu publikacji raportu komisji Pana Ministra Millera może świadczyć o trwających negocjacjach polsko-rosyjskich dotyczących "ustalenia prawdy". Przecież po konferencji MAK, na której zaprezentowano raport końcowy, Pan Premier zapowiadał, że będzie dążył do ustalenia wspólnego (polsko-rosyjskiego) stanowiska. Jakiego? Polegającego na uznaniu, że były drobne niedociągnięcia zarówno po stronie rosyjskiej (lotnisko, praca kontrolerów) i polskiej (w kwestii przygotowanie lotu), ale nie były one przyczynami katastrofy - do katastrofy doprowadzili piloci-samobójcy. Moim zdaniem właśnie do takich konkluzji chciał dążyć Donald Tusk, ale Rosjanie z jakichś powodów nie chcą brać na siebie ani grama odpowiedzialności, a oprócz oskarżania pilotów obciążają również polski rząd. Premier Tusk za pomocą raportu Millera może w odwecie oskarżyć stronę rosyjską, ale publikacja jest wstrzymywana ze względu na prowadzone rozmowy. Innym możliwym wytłumaczeniem opóźnienia publikacji raportu jest chęć odłożenia go na czas po wyborach. Wydaje mi się to jednak mało prawdopodobne, aby rząd sam sobie strzelał w kolano (w głowę?!), nie ważne czy przed wyborami czy po nich. Pojawia się też sugestia, że raport będzie opublikowany w okolicach 10.04, aby "przykryć" rocznicę tragedii. Nie wykluczam tego scenariusza, ale jestem przekonany, że nie odniesie to oczekiwanego skutku. Nie w obecnej sytuacji politycznej, nie przy takich nastrojach społecznych. Jest możliwa wersja oficjalna, czyli wadliwy wyświetlacz, ale mając w pamięci dotychczasowe matactwa i dezinformacje z wielką rezerwą podchodzę do wszystkich informacji...
Inne tematy w dziale Polityka