Każda osoba która szuka partnera poza gronem swoich znajomych jest niejako uczestnikiem rynku. W tym przypadku jest to rynek matrymonialny. Portale randkowe, dyskoteki, szybkie randki i inne formy poszukiwania partnera są przejawem aktywności na tym rynku. Jak więc wygląda współczesny rynek matrymonialny z perspektywy polskich mężczyzn?
Rynek matrymonialny możemy zdefiniować jako ogół relacji międzyludzkich nawiązywanych w przestrzeni publicznej. Mężczyźni i kobiety poznając się na portalach randkowych są uczestnikami tego rynku. Ze względów kulturowych a być może i naturalnych to zazwyczaj mężczyźni stanowią stronę popytową a kobiety podażową na rynku matrymonialnym. Kiedyś jeszcze dawno temu w Polsce, a w niektórych krajach do dzisiaj, to rodzice swoich córek często byli pośrednikami w relacjach. Dzisiaj to jednak kobiety rządzą na rynku matrymonialnym i to w zasadzie tylko od nich zależy jaki mężczyzna zostanie ich partnerem. Obecnie zasięg samego rynku matrymonialnego w ostatnich latach gwałtownie wzrósł. Jeszcze 20 lat temu przed erą portali społecznościowych pulę potencjalnych partnerów stanowiły osoby z tego samego miasta czy powiatu. Młodzi poznawali się w szkołach lub na lokalnych dyskotekach, koncertach, parkach. Dzisiaj tak naprawdę w grę wchodzą osoby z całego świata. Portale randkowe zmieniły rynek matrymonialny nie do poznania. Z jednej strony wydawałoby się, że powinno zwiększyć to szansę na dobór potencjalnego partnera. Czas pokazał jednak, że portale randkowe przyczyniły się do wzrostu kobiecej hipergamii i pozbawiły szans na znalezienie partnerek znaczną część mężczyzn.
Polski rynek matrymonialny zmienił się nie tylko pod wpływem internetu. Dochodzą do tego także takie zjawiska jak moda na studiowanie wśród młodych Polek, emigracja, imigracja czy niż demograficzny. Doprowadziło to do znaczących zmian społecznych. Przeciętna Polka jest już o około 10 lat starsza niż na początku lat 90'. Z kraju wyjechało za granicę bardzo dużo młodych kobiet, zdecydowanie więcej niż mężczyzn. Natomiast do Polski przyjeżdża o wiele więcej mężczyzn. W większości powiatów mamy także dodatkowo zjawisko migracji wewnętrznych, gdzie także wiele młodych kobiet wyjeżdża na studia i nie wraca już z powrotem do swoich rodzinnych miejscowości. To powoduje, że sytuacja większości polskich mężczyzn znacząco pogorszyła się w ostatnich 20 latach. Pierwsi w kolejności byli mężczyźni ze wsi, którzy tracili młode kobiety już na przełomie lat 80/90', później przyszła kolej na miasta powiatowe gdzie upadały dyskoteki jedna po drugiej. Następnie w wyniku emigracji zagranicznych rynek matrymonialny zaczął pogarszać się także w dużych miastach jak Kielce czy Katowice. Sama struktura demograficzna jest już niekorzystna dla polskich mężczyzn. Spadek liczby urodzeń od drugiej połowy lat 80' spowodował niż demograficzny, który powoduje spadek liczby młodych kobiet w następnych rocznikach. Mężczyźni urodzeni w latach 80' i 90' trafili więc na niekorzystne czasy pod względem samej demografii. Młodszych partnerek jest w każdym kolejnym roczniku coraz mniej. Nawet osoby urodzone po 2000' roku gdzie liczba urodzeń w Polsce się ustabilizowała na tym niższym poziomie także odczują tego skutki ze względu na konkurencję ze strony starszych samotnych mężczyzn. Nie bez znaczenia będzie też imigracja w obecnych proporcjach gdzie każdego roku 70-90% imigrantów stanowią mężczyźni [1]. W samej Polsce na dzień dzisiejszy brakuje ponad milion kobiet licząc osoby wolnego stanu cywilnego (kawalerowie, panny) [2].
Sytuacja na polskim rynku matrymonialnym z perspektywy mężczyzn jest dzisiaj fatalna. W zasadzie mamy do czynienia z głębokim kryzysem. Wszystkie negatywne zjawiska kulturowe i demograficzne uderzyły w większość mężczyzn. W zasadzie duża część osób płci męskiej została zmarginalizowana na polskim rynku matrymonialnym. Poszukiwanie partnerki zajmuje bardzo dużo czasu i wysiłku. Efekty często są bardzo marne jak i same związki. Kobiety które mają dziś nieograniczony wybór na portalach randkowych nie obawiają się samotności. Przeciętna Polka w godzinę po zalogowaniu się na portal randkowy ma dziś dziesiątki propozycji. W zasadzie wiele kobiet jest już zaczepianych na swoich społecznościówkach jak Instagram czy Facebook. Nie muszą nawet zakładać Tindera. Na co dzień klasycznie także nie brakuje kobietom adoratorów zaczepiających w klubach, pubach, na siłowni, koncercie, w parku, autobusie, galerii handlowej czy na ulicy. Rynek matrymonialny w Polsce zrobił się w ostatnich latach bardzo ciasny. Poprzeczka przez polskie kobiety stawiana jest coraz wyżej. Jednak same Polki mają dla mężczyzn jako kobiety coraz mniej do zaoferowania.
Wbrew pozorom tak zwana ściana kobiet głoszona przez odłam "redpillowców" jest na polskim rynku matrymonialnym zjawiskiem niemal niezachodzącym. Kobieta w wieku 30-39 lat przy tak starym społeczeństwie jakim jest polskie, nadal będzie relatywnie młoda i atrakcyjna. Cała rzesza samotnych 30-40 latków nie będzie więc w lepszej sytuacji. Kobiety nie czują żadnej presji ze strony młodszej konkurencji, bo tej w Polsce po prostu nie ma. Struktura demograficzna Polski jest kurcząca. Polki także coraz częściej nie chcą zakładać rodzin. Także na realną ścianę mogą dziś trafiać w Polsce dopiero 40 latki, które w pewnym momencie zderzyły się nie tyle co z brakiem chętnych mężczyzn, a mężczyzn gotowych na poważny związek. To jedyne konsekwencje dla współczesnych polskich kobiet. Brak poważnego partnera w wieku po którym ich szanse założenia rodziny są bliskie zera. Ściana to brak szans na poważną relację z atrakcyjnym mężczyzną. Na brak jakichkolwiek kandydatów w zasadzie nie mogą narzekać kobiety do samego wieku emerytalnego. Nawet przeciętna 50 latka bez problemu znajdzie 20 latka chętnego na seks czy romans. Takie są po prostu fakty.
W całej Polsce brakuje dziś wolnych kobiet. Jedynie w kilku dużych miastach proporcje płci są w miarę wyrównane. W wielu powiatach nadwyżka samotnych mężczyzn osiągnęła rozmiary znane z Chin czy Indii. Tam kobiet brakuje na skutek selektywnych aborcji, w Polsce na skutek związków z cudzoziemcami. Generalnie na deficyt miliona kobiet składają się po pierwsze, naturalna różnica w liczbie urodzeń mężczyzn i kobiet (około 5% czyli 200-250 tys.). Po drugie, nadreprezentacja związków Polek z obcokrajowcami w Polsce (ok. 350 tys.). A po trzecie, nadreprezentacja związków Polek z obcokrajowcami za granicą (ok. 500-600 tys.). Polacy tracą przez ostatnie lata każdego roku po około 40 tys. kobiet wiążących się z obcokrajowcami [3]. Skala związków Polaków z cudzoziemkami pozostaje na kilkukrotnie niższym poziomie. Chociaż powoli rosła liczba związków Polaków z Ukrainkami, to pozostała na stosunkowo niskim poziomie. Teraz na związki z Ukrainkami może być już za późno. Po wojnie państwa zachodnie otworzyły dla nich granice a co za tym idzie zaoferowały to samo co Polska, tylko na wyższym poziomie. Nie było więc poprawy na polskim rynku matrymonialnym po wojnie na Ukrainie, na co liczyło wielu polskich mężczyzn. Ukrainki po kilku miesiącach pobytu w Polsce zaczęły udawać się na zachód. Nawet te obywatelki Ukrainy, które w Polsce przebywały długo przed wojną postanowiły spróbować szczęścia za Odrą czy za oceanem. To samo zjawisko miało miejsce po 2004 roku między Polkami i Niemcami. Gdy Polki miały możliwość wyjazdu na zachód spadła liczba związków polsko-niemieckich. Niemiec przestał być już wtedy pewną przepustką do lepszego życia na zachodzie. W stosunkach Polaków z Ukrainkami można więc spodziewać się tego samego nawet na większą skalę w najbliższym czasie.
Brak miliona kobiet w Polsce to główny powód problemów polskich mężczyzn. Ten deficyt przekłada się jednak na wzrost samej hipergamii, która osiągnęła już rozmiary wyższe niż w Europie zachodniej. Problem polega na tym, że gdy Polka wymaga dobrze wykształconego, przystojnego, zamożnego, wysokiego, wysportowanego, sprawnego seksualnie mężczyznę to te wymagania mniej więcej spełnia zaledwie 10-15% polskich mężczyzn. Ze względu na brak kobiet sporo atrakcyjnych mężczyzn wiąże się z dużo mniej atrakcyjnymi kobietami. Widać to na portalach randkowych gdzie na jedną użytkowniczkę przypada najczęściej 8-10 mężczyzn. Konkurencja jest ekstremalnie duża, jak na rynku pracy w czasach 20% bezrobocia. Kobiety przestały odpisywać na wiadomości większości polskich mężczyzn. Na dyskotekach panowie muszą płacić za wstęp coraz więcej, aby przyszły tam jakiekolwiek kobiety zwabione darmowymi wejściówkami i drinkami. I tak prawie na każdej imprezie jest już więcej mężczyzn niż kobiet. Urywanie kontaktu bez słowa to także norma na początkowym etapie relacji. Tak zwany ghosting to chleb powszedni. Mężczyźni angażują się w związek, zapraszają na kosztowne randki a kobiety potrafią od tak urwać znajomość gdy tylko na horyzoncie pojawił się ktoś atrakcyjniejszy. Taki nieograniczony wybór przesuwa w czasie poważne myślenie kobiet o związkach i rodzinie. Kobiety same nakręcają się wzajemnie tekstami typu "dziewczyno masz dopiero trzydzieche na karku, baw się, szalej, jesteś jeszcze młoda". Tak naprawdę materiału na żony w Polsce jest dziś naprawdę niewiele. Mężczyźni chcący założyć rodzinę popadają często w depresje. Szanse na znalezienie właściwej partnerki są dziś naprawdę marne.
Perspektywy dla mężczyzn na polskim rynku matrymonialnym są fatalne a będą jeszcze gorsze. Do Polski przyjeżdża coraz więcej imigrantów. Obywatele innych krajów UE, mieszkańcy Azji czy Afryki to w zdecydowanej większości mężczyźni. Sporo z nich szuka w Polsce partnerek i je znajduje. Już teraz w dużych polskich miastach trudno nie spotkać w centrum pary Polki z wyróżniającym się z wyglądu cudzoziemcem. Polacy nie mogą liczyć na alternatywę gdyż do Polski nie przyjeżdżają niemal wcale młode kobiety z Azji czy Afryki. Pogorszy to więc ostatecznie sytuację mężczyzn już nawet w największych polskich miastach. Skoro i tak Polaków nie stać dziś na mieszkanie w stolicy czy mieście wojewódzkim, to ich atrakcyjność w porównaniu do imigrantów nie będzie większa. Polki nadal uznają cudzoziemców za kogoś z automatu interesującego. Także tylko mężczyźni mieszkający dziś w dużych miastach i mający na własność nieruchomości będą mieli przewagę nad obcokrajowcami. Polak mający dom poza dużym miastem, przegra nawet z Hindusem mieszkającym w stolicy na pokoju z innymi imigrantami. Polki pchają się do dużych miast za wszelką cenę bo odpowiada im wygodne życie w dużej aglomeracji. Skoro jednak mężczyźni w dużych miastach nie mają mieszkań bo są za drogie, to nie będzie dużej różnicy między Polakiem a Hindusem na wynajmowanym.
Doświadczenia państw zachodnich pokazują, że imigranci mają duży wpływ na krajowy rynek matrymonialny. W Niemczech około 10-15% małżeństw od lat 90' każdego roku są związkami mieszanymi. Większość polskich małżeństw mieszanych zawierana jest poza Polską. Jednak napływ imigrantów zwiększy skalę takich związków w samej Polsce. Z racji tego, że większość imigrantów to mężczyźni przełoży się to na pogłębienie deficytu kobiet na rynku matrymonialnym w Polsce. Pierwsze efekty przyjdą w najbliższych latach. Hipergamia będzie rosnąć bez względu na sytuacje ekonomiczną w kraju. Polki nie obniżą wymagań nawet gdyby metr mieszkania w Warszawie kosztował 100 tysięcy złotych a bezrobocie wzrosło do poziomu 15%. Polak musi dziś mieć mieszkanie w dużym mieście, dochody na poziomie powyżej średniej krajowej, ponadprzeciętny wzrost czy aparycję aby mieć realne szansę na znalezienie partnerki. To nie są naciągane fakty tylko rzeczywistość.
Źródła:
[1] https://psz.praca.gov.pl/web/urzad-pracy/-/8180075-zezwolenia-na-prace-cudzoziemcow
[2] https://stat.gov.pl/spisy-powszechne/nsp-2021/nsp-2021-wyniki-wstepne/raport-zawierajacy-wstepne-wyniki-nsp-2021,6,1.html
[3] https://pomorska.pl/rynkiem-matrymonialnym-rzadza-kobiety-tylko-polowa-polskich-mezczyzn-ma-szanse-na-posiadanie-dzieci/ar/c1-17201185
Pokolenie lat 90' przez Polskę stracone. Połowa na emigracji, połowa w kraju ale bez szans na własne mieszkanie czy dom. Stłumieni przez liczniejsze starsze pokolenia nie mamy za wiele do powiedzenia w społeczeństwie. Będziemy jednymi z ostatnich którzy w znakomitej większości urodzili się jako rodowici Polacy. Nie liczcie jednak że będzie jak wcześniej. W większości nie założymy rodzin i nie będziemy mieli dzieci. Warunki życia w tym kraju nam na to nie pozwalają. Zastąpią nas po prostu w przyszłości inne narody, a my i nasze problemy będziemy tylko wspomnieniem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo