Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
- w zasadzie święte słowa, tyle że dla wielu, bardzo wielu historia, to pasmo grzechów w imię sukcesów, więc po co wnioski?
O bezgrzesznych mówi się, frajerzy, o których zadba dopiero przyszłość i w panteonie świętych czasami umieści.
Hm?
Prawidłowo wyciągnięte wnioski z prawdy historycznej mogą prowadzić do paradoksów. Po pierwsze prawda historyczna jako absolut nie istnieje. W zbiorze prawd elementarnych ich waga i umiejscowienie może być różne .Ich suma umożliwia elastyczność w wyciąganiu ogólniejszych wniosków.
Dlatego historia jako nauka imho kształci osobowości (człowieka) lecz nie można polegać na niej jako kanonie determinującym działania współczesne.
właśnie, prawda historyczna istnieje, to fakt. Co innego już racja historyczna, która tworzą zazwyczaj zwycięzcy, lub koniunktura.
Ps. Można prosić o przybliżenie wspomnianej wyżej tezy o Polakach i Holokauście. Nie słyszałam o niej
...I pozamiatane...
Do końca życia jest się napiętnowanym za poglądy z młodości, czy też istnieje jakaś cezura czasowa możliwej zmiany poglądów
ty Jaworski na Wyborcza się nie powołuje, podobnie na TVNic. Mieliśmy hitlerowców w lesie, za,, pół litra,, od redakcji.
"za poglądy z młodości"
Być może nie do końca, ale to nie byle jakie "poglady".
Kto i gdzie gra na tytułowym zdjeciu i czy Boccheriniego?
To jakie poglądy miał Kwaśniewski, Miller czy Jaskiernia? Internacjonalistyczne? A co gadali w 81' i w stanie wojennym? Im wolno było przeistoczyć się socjaldemokratów? Młody już Pan nie jest Panie Michale a w sercu dziwnie rewolucyjny jeśli nie jakobiński zapał. Pozdrawiam
A dowolnie błyskotliwy bełkot, to jednak bełkot :)
też takie odniosłem wrażenie, że to jest niekoherentny bełkot i tylko staram się pocieszyć, że to we Francji, a nie w Polsce takich naukowców mają, ale wiem, że do nas też to przyjdzie
Prof. Marek Kornat jako tytuł swojego eseju wziął trawestację słów Ernsta Noltego z jego eseju "„Vergangenheit, die nicht vergehen will” ("O przeszłości, która nie chce przeminąć”, opublikowanego 35 lat temu .
W tym eseju Nolte wskazal na historyczne pierwszeństwo bolszewickiego ludobójstwa.
Esej Noltego wywołał tzw. Historikerstreit, „spór historyków”. ktorego istotą był spór o niemiecka odpowiedzialność za nazistowski totalitaryzm.
Zgodnie z Pańską sugestią przeczytałem tekst francuskiego profesora. Pomijam jego nazwisko, z dwóch powodów. Po pierwsze, juz sie nie dam namówić na czytanie niczego jego autorstwa. Po drugie, stanowi on dla mnie rodzaj bohatera zbiorowego, gdyż reprezentuje dominujący nurt współczesnych, zachodnich intelektualistów. Ludzi, którzy niewatpliwie dużo przeczytali, ale niczego nie zrozumieli. A może im więcej czytali ( siebie nawzajem) tym mniej rozumieją.
Pomijając wszystkie erudycyjne ozdobniki i odsyłacze do dzieł sztuki, główna myśl autora opiera się na następujących fałszywych tezach.
Po pierwsze, że stosuje duży kwantyfikator - czyli utożsamia własne poglądy z "poglądem naszych, współczesnych czasów". Ale to drobiazg, wynikający ze zwykłej przywary jaką jest zadufanie.
Po drugie, pisze on: "patrzymy w przyszłość. To przyszłość rozjaśnia teraźniejszość i wyjaśnia przeszłość;". No cóż, jest to po prostu bzdura i togigantycznego kalibru. A to dlatego, że:
a) nie mozna rozumieć teraźniejszości, bez rozumienia przeszłości.
b)przyszłość w ogóle nie jest znana i znana być nie może. Jedynie markśiści twierdzili inaczej, gdyż głosili, że znaja prawa historii i mogą wydedukować, jak w deterministycznej fizyce- dokąd te prawa nas zaprowadzą. To oczywisty nonsens, o czym przenał nas teoretycznie Popper, a praktycznie przekonaliśmy się sami pod komunistycznym panowaniem. Tych samych komunistów, co znali przyszłość, ale nie potrafili wyprodukować papieru toaletowego w teraźniejszości.
Po trzecie, przyszłość autor utożsamia z celem. Kto i jak ten cel wyznaczył, nie pisze. My jednak mamy prawo się domyślić, to ta sama mentalnośc, stojąca za Manifestem Komunistycznym. I jego słynnym: dotąd filozofowie starali się objasniać świat, a chodzi o to by go zmieniać. Ta najbardziej krwawa w historii książka ( w liczbie ludzkich ofiar ) stanowi właśnie przykład mnostrualnej głupoty. Furda z tym, co rozumiemy, a czego nie - zmieniajmy!
Po czwarte, ta sama mentalność kryje się za sformułowaniem, iż komunizm był: "najbardziej futurystycznym eksperymentem". No właśnie, tyle Francuz zrozumiał z dziejów komunizmu.... To ja mu odpowiem tak: komuniści też twierdzili, że idzie o przyszłość i że ona jest celem. Aż nie okazało się, że celem jest nasza potylica dla nkwudzistowskiego kata. Tyle było w tym "futuryzmu".
Innymi słowy, Panie francuski profesorze, bujaj się Pan, ąz sam nie staniesz się celem własnego rozumienia historii, który weźmie cię na cel.
Do usług Panie Kolego!
Przepraszam za literówki, ale piszę za szybko a i nieco mnie ten Francuzik zdnerwował....
Ściskam dłoń.s.
Ten komentarz to perła, jak dla mnie.
Widziałem rano, nie mogłem zareagować, więc robie to teraz.
Bardzo dziekuję za miłe słowa.
s.
Tyle, że jest odwrotnie. Tak jak czas zdrowia jest dłuższy od czasów choroby, tak cały ciąg historii przeważa czasowo nad obecnym stanem upadku.
A nie lepiej sie jednak zastanowić: co to znaczy "odrzucać historię? ". Udawać, że jej nie było? Uznać, że jest "nieważna"? Tylko, że tego nie da się zrobić, gdyż ta historia jest w nas, a nas by bez niej nie było. Może Pan, per analogiam, udawać, że jest Pan sierotą. Ale to nic nie pomoże, bo ma Pan geny swoich rodziców.... I nie tylko te biologiczne, ale i te kulturowe. Może więc Pan uciekać sam przed sobą, ale Pan nie ucieknie!
E tam, nie takie rzeczy żeśmy ze szwagrem odkręcali w Ministerstwie Prawdy w 1984.
Jedno jest pewne – jeśli pojawi się nowa koncepcja historii (być może bez wielkiej litery H), nie powstanie ona w europejskich pracowniach."
Przecież to krytyka tzw. historii globalnej, która oznacza upadek Klio. Autorze notki, niech Pan z łaski swojej przeczyta jeszcze raz.
Nie do końca, przyznam się szczerze, rozumiem, co pan Hartog, chciał powiedzieć:
- czy że kończy się badanie historii pod względem naukowym? Wszak to nieprawda.
- czy że historia jako nauka podlega ideologizacji? Tu jest pole do dyskusji.
Kilka dni temu pewna minister z Francji, profesor emeritus, rzekła, że naukę francuską i uniwersytety niszczy lewactwo i islam.
Mozna się z tym zgodzić.
Ja dodam, że naukę i dyskurs publiczny niszczy każdy przechył ideowy, także prawicowy, które w szlachetnym porywie serca, będzie chciał walczyć z "lewactwem".
Toteż nie mogę się zgodzić panem Swanem, który rzekł był: "to ta sama mentalnośc, stojąca za Manifestem Komunistycznym.
Manifest Komunistyczny był produktem 1848 r. Jego uwarunkowań, nadziei, pragnień - w tym chleba i wolności.
Uznanie, że to jego twórcy stworzyli system, który mordował, jest naduzyciem. Z prawej strony.
I takie myślenie - ahistoryczne - a ideologiczne - nęka biedną Klio.
Pozdrawiam Cię serdecznie, ciesząc się na twój comeback.
AH.
"Nie wiem czy czytał Pan Manifest Komunistyczny. Sądzę, że nie.".
Jeżeli Pan nakłada na Manifest Komunistyczny z 1848 rewolucję bolszewicką, to raczej nie zdałby egzaminu z historii XIX w.
Równie dobrze, w ramach walki z bolszewizmem, może Pan uznać inne wczesne ruchy socjalistyczne jako protoplastów Sowietów. Z pewnością nawet przejawy proto bolszewizmu znajdzie Pan w innych wiekach.
Czym się takie myślenie różni od dialektyzmu, który badał historię jedynie w perspektywie walki klasowej, odrzucając inne aspekty społecznej aktywności?
Doprawdy? Może u marksistowskiego profesora...
A jak ktoś wskazuje na Mein Kampf jako na główne, książkowe, żródło nazizmu to też nie zdałby egazaminu z historii XX wieku?
"Równie dobrze, w ramach walki z bolszewizmem, może Pan uznać inne wczesne ruchy socjalistyczne jako protoplastów Sowietów"
_______________________________________________________________________________________________________________
Otóz nie mój drogi Panie! A to z jednego ( całkowicie wystarczającego ) powodu. To Manifest Komunistyczny, był magiczną księgą sowieckich komunistów. To Marks i Engels, - autorzy Manifestu byli ikonami sowieckiej rewolucji, a nie jakiś Saint Simon, Owen czy Proudhom.
Markiz Astolphe-Louis-Léonor de Custine (ur. 18 marca 1790 w Niderviller, zm. 18 października 1857 w Paryżu) – francuski pisarz i podróżnik, autor książek Listy z Rosji. Rosja w 1839 roku, L'Espagne sous Ferdinand VII i kilku powieści. Listy z Rosji stały się światowym bestsellerem – książka przenikliwie opisuje stan Rosji za panowania Mikołaja I, stanowi krytykę despotyzmu, biurokracji i zacofania - tyle w Wiki Polska można znaleźć, ale już po francusku zdecydowanie więcej, a mimo wszystko w okolicy roku 1900 kwitła chyba największa przyjaźń francusko-rosyjka
To klasyka, czytałem de Custine'a jakieś 40 lat temu.
Swoją drogą, wracając jeszcze na chwilę do Pańskiej noty, jest rzeczą zdumiewającą: jak ktoś z tytułem profesora historii może określić sowiecki reżim komunistyczny mianem "eksperymentu futurystycznego". Jakby tak okrelił reżim nazistowski, to pewno by go wyrzucili z posady. A przecież, oba, były porównywalnie "nowoczesne" i w tym sensie "futurystyczne". To jeszcze jedna ilustracja mojej tezy, że: Na lewicy nie ma granic absuedu i kłamstwa.....
Gdzie żeś to bywał zacny @gizie z trójmiasta? Niewielu już rozpoznasz...
--------------
Notka super. Moje zdanie oczywiste.
Kto nie chce znać historii, będzie musiał jej doświadczyć na sobie.
Nie potrafi też znaleźć odpowiedzi na najprostsze pytania. Choćby i takie: dlaczego jest ... mhm ... jak jest, skoro kiedyś było dużo lepiej.
Oczywiście niewolnik nie pyta. Niewolnik zadowala się przekazem MSM.