Jak może nie wszyscy wiedzą, ekolodzy w Europie w dużych ilościach pojawili się na początku lat 80 w Niemczech, tzw. zieloni. Jeśli ktoś z Was interesował się kolorami to wie, że zielony jest kolorem dopełniający dla koloru czerwonego. W Niemczech po likwidacji siejących terror w latach 70 skrajnie lewicowych Czerwonych Brygad - Die Rote Brigaden, nastąpiła cisza, z której to niebawem zrodzili się Zieloni - Die Grünen, walczący w sposób pokojowy o ocalenie naszej matki Ziemi, zagrożonej industrializacją planety, co jest szczególnie widoczne na obszarze przemysłowych Niemiec, ale nie tylko.
Lata 80 we Francji to rządy socjalistów, sporo się działo, ale najwięcej było gadania, bo do gadania to Francuzi mają wrodzone zamiłowanie i nieprzeciętne zdolności. Gadano więc o wszystkim, ale o ekologii jakoś niechętnie, o zagrożeniach dla środowiska naturalnego jakoś nie bardzo, w końcu dumni byli i są nadal ze swoich atomowych elektrowni, z których coś tam czasami wyciekło, ale nikt wrzasku nie podnosił.
Tymczasem jeden z mieszkańców Alzacji graniczącej z Niemcami zainteresował się niemieckim ruchem zielonych, założył ugrupowanie i w regionalnych wyborach zdobył kilka procent głosów. Jednym słowem zaczął działać i szerzyć ekologiczne teorie, formułować postulaty itp. aż w końcu zwrócił na siebie uwagę polityków w samym Paryżu. Parę razy nawet pokazano go w ogólnokrajowej telewizji co sprawiło, że stawał się coraz bardziej popularny w całej Francji. A tego to już było za wiele dla polityków w Paryżu i nie czekając dłużej socjaliści oddelegowali parę osób, które powołały francuską partię zielonych i po kilku miesiącach o tym gościu z Alzacji wszyscy zapomnieli.
Stworzona zgodnie z duchem czasu francuska partia zielonych wspierana przez doświadczonych polityków ruszyła do boju, ale nie mogła zbytnio popadać w konflikt ze swoimi starszymi kolegami, więc szału nie było. Co zresztą doprowadziło do wewnętrznych konfliktów i w konsekwencji do podziałów, w czego wyniku powstawały nowe partie i tak to się mieliło przez kilkanaście lat. Obecnie nie wiem jak wygląda tam mobilizacja ekologów, czy są jeszcze jakieś aktywne ekologiczne ugrupowania we francuskim parlamencie. Przypuszczam, że wątpię. Może nie muszą być, bo jak mogliśmy ostatnio się przekonać, wielkim ekologicznym wojownikiem okazał się być sam prezydent Francji Emmanuel Macron. A ponieważ jest wybitnym gadułą, to zdążył już przekonać Francuzów, że Francja ze wszystkich państw na świecie najbardziej jest zaangażowana w ochronę klimatu naszej matki Ziemi, a tym samym uprawniona do tego aby wszystkie inne państwa upominać i karcić, że nic w tej materii nie robią. Gadanie takie. Nie zwracajmy na nie uwagi.
Inne tematy w dziale Rozmaitości