wstępne, jeszcze niepotwierdzone wyniki wyborów prezydenckich we Francji z pewnością są dla niektórych szokiem, zwłaszcza dla francuskich mediów, w zdecydowanej większości lewackich, które stworzyły i od miesięcy pompowały kandydata Emmanuela Macrona, grillując jednocześnie kandydata Republikanów François Fillona i konsekwentnie poniewierając kandydatką Marine Le Pen.
Tutaj z miejsca wrzucam słówko mediokracja, nieznane w polskie wersji Wikipedii, ale już w gimnazjach owszem, cytuję:
W Polsce mamy obecnie do czynienia z sytuacją, którą można by określić mianem mediokracji. Chodzi tu o rzeczywistość polityczną, w której władzę sprawują media. Mają one pośrednio decydujący wpływ na wyniki wyborów, na to, kto i jakie obejmie stanowisko w hierarchicznym układzie władzy, kreują nastroje polityczne, przeprowadzają rankingi szkół wyższych i decydują o preferowaniu tych szkół przez młodzież starającą się o przyjęcie na studia. To tylko niektóre obszary nadmiernej ingerencji mediów w życie społeczne. Społeczeństwo polskie powinno bronić się przed mediokracją.
Kiedyś, jeszcze jakieś 30-40 lat temu media zajmowały się opisywaniem rzeczywistości, faktów i wydarzeń, z większą lub mniejszą rzetelnością, w zależności od państwa. W latach 80. z zachwytem oglądałem newsy BBC, które pod względem rzetelności zdecydowanie różniły się in plus od francuskich serwisów informacyjnych. Z czasem pod tym względem robiło się coraz gorzej, niestety również w UK. Dynamiczny rozwój i sukces mediów komercjalnych sprawił, że stopniowo przestawały one zajmować się opisywaniem rzeczywistości i zaczęły tę rzeczywistość kreować. Coraz śmielej przejmując rolę partii politycznych, których podstawowym zadaniem od zawsze było przygotowanie programów z propozycjami reform i naprawy państwa oraz wyłonienie własnych kandydatów do najbliższych wyborów parlamentarnych czy prezydenckich. I stało się, obecnie partie polityczne nie mają nic do gadania, a programy i kandydatów proponują oraz lansują media, czyli ludzie, którzy te media finansują i nimi zarządzają. Dodajmy, ludzie, których nikt nigdy w żadnych demokratycznych wyborach nie wybrał, chociaż to właśnie oni obecnie mają decydujący wpływ na to, jaka partia będzie rządzić, kto zostanie prezydentem itp.
Klasycznym przykładem 100% kandydata mediokracji na prezydenta Francji jest właśnie Emmanuel Macron (wraz z żoną), zwyciężcy pierwszej tury wyborów. W tej sytuacji wyniki drugiej tury są już raczej przesądzone, a to oznacza, że La France est foutue, ale w sumie nie ma czym się przejmować, bo Polska może tylko na tym zyskać.
PS 1 - odpadnięty Francois Fillon zapowiada: "Będę głosował na Emmanuela Macrona"
PS 2 - no proszę, James Delingpole z Breitbart się ze mną zgadza: "Manchurian Candidate Macron Is France’s Obama"
Inne tematy w dziale Polityka