Koniec wieńczy dzieło
O tym jaka była kampania wyborcza najlepiej dowodzi przebieg ostatnich jej dni. Tracąca z dnia na dzień PO popadała w coraz większą nerwowość. Nerwy bardzo szybko zaczęły się udzielać tym wszystkim, którzy na dobre i na złe swoje losy związali z obecnym obozem władzy. Tydzień rozpoczął Tomasz Lis, który najwyraźniej lepiej czułby się w skórze polityka PO niż dziennikarza i z takich pozycji, z charakterystyczną zresztą dla PO agresją, debatował w swoim programie z Jarosławem Kaczyńskim. Ponieważ Tomasz Lis poległ z kretesem pałeczkę, a piorąc pod uwagę styl raczej kij bejsbolowy, przejął od niego Jarosław Gugała. Ponieważ towarzystwo dziennikarskie wspierające PO zorientowało się, że z Jarosławem Kaczyńskim sobie nie poradzą postanowili przynajmniej rozprawić się z rzecznikiem PiS Adamem Hofmanem. I tym razem jednak obóz władzy zaliczył kompletną porażkę. Wszystkie ośrodki władzy w Polsce od Wiertniczej po Czerską, od Ostrobramskiej po Woronicza wpadły w tym momencie w panikę. Co robić pytały, niczym słynny plantator papryki (zwany przez całe to „dziennikarskie” towarzystwo w serwisach informacyjnych błędnie „hodowcą”)? Gdzieś w lochach (tak w „Wyborczej” określano np. siedzibę CBA) między kancelarią premiera, a mieszkaniem Adama Michnika trwała w związku z tym żmudna praca sztabowców strony partyjno – rządowej i dyspozycyjnych wobec niej mediów. Setki oczy przeglądały wszystkie wypowiedzi, wywiady, konferencje prasowe i komunikaty medialne w których brał udział Jarosław Kaczyński w poszukiwaniu czegoś czym można zatrzymać jego nieuchronny marsz ku władzy. I nic się nie udało znaleźć! Wreszcie sztab wyborczy z udziałem wszystkich sił postępu orzekł, że pół zdanie z książki Jarosława Kaczyńskiego „Polska naszych marzeń” należy ogłosić za antyniemieckie i wywołać wokół niego wielki medialny spektakl w celu zmobilizowania tych wszystkich, którzy w życiu żadnej książki nie przeczytali, ale za to da im się zmasowanym szturmem mediów wmówić wszystko.
Jak zawsze w takich okolicznościach politycy PO przekształcający się na potrzeby chwili w niezależnych ekspertów i autorytety (Bartoszewski i Rosati) wystosowali spektakularny list stając w obronie kanclerz Merkel i całych Niemiec. Nikt już nie pamięta, że kilka tygodni temu na Zbigniewa Ziobrę za to, że wewnętrzne sprawy Polski poruszył na arenie międzynarodowej posypały się gromy oburzenia zarzucające mu zdradę interesów narodowych przez sam fakt, że sprawy krajowe poruszył w gremiach międzynarodowych. Jak widać na zagranicznych boiskach można strzelać bramki pod takim wszakże warunkiem, że są to bramki dla Niemiec, goli dla Polski strzelać nie wolno bo jest się nienowoczesnym, zacofanym, a może nawet jakimś podejrzanym nacjonalistą.
Ach jaka szkoda, że ci obrońcy Merkel milczeli gdy w niemieckiej prasie i wśród niemieckich polityków szydzono ze świętej pamięci prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego. Jaka szkoda, że nie potrafili zabrać głosu gdy zapadała katastrofalna dla Polski decyzja o budowie Gazociągu Północnego na dnie Bałtyku. Jaka szkoda, że ani słowem się nie zająknęli gdy PiS jako jedyny postulował, aby gazociąg ten był tak usytuowany (wkopany niżej) żeby nie blokował portu w Świnoujściu i w ten sposób odbierał mu klientów na rzecz portów niemieckich. Siedzieli wówczas cicho jak mysz pod miotłą jakby się bali słynnego kota Jarosława Kaczyńskiego. Ciekawe dlaczego? Może jakiś niemiecki koncern medialny przymierza się do zakupu pewnej dużej telewizji w Polsce? A może jakiś były polski minister zamierza szukać u kanclerz Merkel poparcia w staraniach o stanowisko w dyplomacji Unii Europejskiej (wiadomo, że minister Sikorski w tej materii nikomu nie potrafi pomóc)?
Taka była ta kampania wyborcza. Z jednej strony PiS, a po przeciwnej stronie cała reszta obecnie sprawująca w Polsce władzę. Władzę, która funduje nam coraz większe długi i bezrobocie, coraz mniejszą armię i gorszą jakość kształcenia w szkołach. Władzę, która nie potrafi upomnieć się nawet o zupełnie elementarne nasze interesy międzynarodowe ponieważ nie ma odwagi przeciwstawić się i narazić innym. Władzę, która przez 4 lata potrafiła jedynie straszyć Polaków PiS i która naiwnie wierz, że ktoś się jeszcze da na to nabrać. Jestem przekonany, że Polacy ich głęboko w tym zakresie rozczarują. Ponieważ Polacy zasługują na więcej.
Inne tematy w dziale Polityka