Polskie media elektroniczne za Polską Agencją Prasową informowały ostatnio, że w Holandii zorientowano się właśnie, iż w 4 największych miastach (Amsterdamie, Rotterdamie, Hadze i Utrechcie) najczęściej nadawanym nowo narodzonym chłopcom imieniem jest Mohammed (lub inna wersja imienia proroka Mahometa – np. Muhammad czy Mohammed). Jest to pokłosie tego, że już ok. 5 % z 17 milionowej populacji Holandii stanowią muzułmanie, a ich odsetek w dużych miastach jest jeszcze większy i sięga nawet 30%. We Francji w 1970 r. było ok. 100 miejsc kultu muzułmańskiego (głównie meczetów). Obecnie we Francji jest ok. 2125 meczetów, które służą szacowanej na 10 milionów populacji muzułmanów, którzy żyją nad Sekwaną i Loarą. Ciekawostką jest fakt, że aż 30% wkładu w budowę meczetów we Francji stanowią środki publiczne (głównie dotacje władz regionalnych), co stanowi jawne złamanie obowiązującego we Francji od 1905 prawa rozdzielającego państwo od związków wyznaniowych. W liczących 80 milionów Niemczech mieszka dziś ok. 4 milionów muzułmanów. Meczety rosną tam jak grzyby po deszczu. Nikogo już specjalnie nie dziwi, że podczas corocznego festiwalu Eurowizji wśród niemieckich telewidzów głosujących sms’ami furorę robią piosenki turecki. Tak zmienia się na naszych oczach, powoli, choć dość dynamicznie Europa początków XXI wieku. Cywilizacje pojawiają się, rosną w potęgę i znikają od zarania ludzkości. Po cywilizacji starożytnego Egiptu zostały okazałe budowle, które nieodłącznie kojarzą się nam z piramidami i Sfinksem. Rodziły się i umierały potęgi Babilonu czy Bizancjum. Czy 2 tysiące lat temu ktoś mógł przypuszczać, że cokolwiek może zachwiać potęgą Imperium Rzymskiego? Przez wielki Rzym niepodzielnie panował w basenie Morza Śródziemnego. Rzymskie legiony kolonizowały ziemie zamieszkiwane przez uważane za barbarzyńskie plemiona Germanów czy Celtów. A jednak i ta potęga Imperium Rzymskiego legła w gruzach niczym Forum Romanum. Bogate i stojące na cywilizacyjnie wyższym poziomie rozwoju Imperium uległo pod naporem żądnych udziałów w bogactwach odważnych plemionach barbarzyńskich głownie Germanów i Hunów. Migrację barbarzyńskich plemion w granice Imperium, która doprowadziła do jego upadku nazywamy Wielką Wędrówką Ludów. Wówczas także dogorywająca cywilizacja starała się bronić swoich zdobyczy. Czyniła to zbrojnie jak na Polach Katalaunijskich w 451 r. gdy pod wodzą Aecjusza (zwanego niekiedy Ostatnim Rzymianinem) odparła (zresztą przy poparciu plemion germańskich) najazd Hunów pod wodzą Attyli. Ale poza oporem militarnym (coraz zresztą słabszym) czyniono zabiegi polityczne, aby wykreślić terytorialny i prawny zakres funkcjonowania ludów barbarzyńskich w granicach (gdy nie dało się już ich bronić) Cesarstwa. Wszystkie te zabiegi zakończyły się jednak niepowodzeniem i Imperium, którego militarna i gospodarcza potęga do dziś budzą podziw upadło, czy też jak zauważył angielski historyk Edward Gibbon „Cesarstwo Rzymskie nie umarło samo, ono zostało zamordowane”. Europa taka jaką znamy odchodzi do historii i to odchodzi na naszych oczach. Tak jak wędrówka ludów położyła kres Imperium Rzymskiemu tak wędrówka ludów, którą jest udziałem naszego kontynentu obecnie kończy pewien okres w dziejach Europy. Zmieniły się nieco metody postępowania. Nikt nie stara się bronić, ani też podbijać chylącej się cywilizacji zbrojnie (nie licząc jakichś od czasu do czasu wybuchających starć na przedmieściach dużych europejskich miast z udziałem imigrantów). Ale proces jako taki toczy się utartymi drogami. Z tą może różnicą, że kres Imperium Rzymskiemu położyły żądne dobrobytu ludy północy, a dzisiejsza Europa stoi w obliczu wędrówki ludów z południa.
Inne tematy w dziale Polityka