Właśnie ukazała się wiadomość, która może doprowadzić do politycznego trzęsienia ziemi. Piotr Filipczyński znany szerzej jako Peter Vogel został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze. Przypomnijmy tylko, że Filipczyński odsiadywał wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo, kiedy to w 2000 roku z prawa łaski wobec niego (w trybie nadzwyczajnym) skorzystał prezydent Aleksander Kwaśniewski. Filipczyński po wyjściu na wolność przeniósł się do Szwajcarii, gdzie zmienił nazwisko na Vogel, ożenił się i znalazł zatrudnienie w banku. Później wielokrotnie mówiło się o Voglu, jako o 'kasjerze lewicy' i chyba w tym kontekście należy rozpatrywać to zatrzymanie.
Polityczne skutki tego wydarzenia mogą być ogromne, jeśli rola, jaką przypisuje się Vogelowi nie została wyolbrzymiona. Wiadomo, że jeśli ktoś miałby się obawiać zeznań Vogla, to właśnie powiązani z nim politycy lewicy. Trudno jednak przewidzieć w jaki sposób zachowa się sam 'kasjer'. Bardzo prawdopodobne, że obierze drogę Lwa Rywina i nie doprowadzi do obciążenia sobie bliskich polityków i do końca pozostanie lojalny wobec środowiska.
Jedno jest pewne: SLD jest słabe jak nigdy dotąd. Vogel nie może już liczyć na pomoc z Pałacu Prezydenckiego, ani ze strony rządu (miejmy nadzieję). Jedyne co zostało, to rozległe wpływy dawnej nomenklatury w wymiarze sprawiedliwości, które nieraz ratowały czerwonych z opresji. Sędziowie nie boją się podejmować decyzji kontrowersyjnych, jawnie przeciwko społeczeństwu, co pokazały nam choćby procesy ws. "lub czasopisma", czy też uchylenie aresztu gangsterom przez sędzinę Barbarę Piwnik.
To zatrzymanie stanowi także test dla obecnej koalicji. Petera Vogla śmiało można traktować w kategoriach symbolu przegniłego ustroju III RP. Od przebiegu procesu kasjera lewicy zależeć będzie, po której stronie - obrońców, czy kontestatorów patologii III RP - sytuuje się obóz rządzący.
Inne tematy w dziale Polityka
