gipson gipson
2943
BLOG

Skandal na Legii - historia prawdziwa

gipson gipson Polityka Obserwuj notkę 2

Po tym jak sprawa mojej drużyny, Legii Warszawa, znalazła się na pierwszej stronie salonu24, dochodzę do wniosku, że moją powinnością jest wyjaśnienie awantury, jaka rozpętała się wokół stołecznego klubu w ostatnich kilku miesiącach.

Chciałbym na początku zaznaczyć, że piszę z perspektywy kibica nieopowiadającego sie po żadnej ze stron konfliktu. Zarówno nie skanduję "Walter mordo ty maja", podobnie jak nie staram się skandujących zagłuszać.

Otóż okazuje się, że niezdrowa sytuacja na Łazienkowskiej 3, dotyka nie tylko zorganizowaną społeczność kibicowską, lokalnych warszawskich patriotów oraz właściciela Klubu Piłkarskiego Legia (holding ITI), lecz także, od niedawna, wszędobylską Gazetę Wyborczą, a szczególnie redaktora Steca. Sytuacja jest o tyle nieciekawa, że mało znaczący, w skali ogólnopolskiej, konflikt pomiędzy organizacją zrzeszającą sympatyków stołecznej drużyny Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa, a właścicielami i zarządem klubu, przerodził się w krucjatę przeciwko kibicom piłkarskim zwanym w mediach kibolami i bandytami.

Konflikt między SKLW, a holdingiem ITI od samego początku stał się okazją dla obu stron do wyrównania rachunków. Żeby zrozumieć jego dalsze konsekwencje, należy sobie przypomnieć dwa kluczowe wydarzenia jakie miały przed nim.

Pierwsze to autentyczny skandal w Wilnie, kiedy grupa pseudokibiców Legii Warszawa wdarła się na murawę litewskiego klubu w przerwie rozgrywanego tam meczu pucharu Intertoto pomiędzy Legią a Vetrą. Należy przypomnieć, że na miejscu szokującego zajścia był Andrzej 'Bosman' Piórkowski, szef stowarzyszenia kibiców, który nie zrobił nic, aby zapobiec tragedii. Nie jest tajemnicą, że cieszy on się swoistym szacunkiem wśród legijnych pseudokibiców i prawdopodobnie byłby w stanie nakłonić ich do zaprzestania demolowania obiektu Vetry.

Wielu, wyklucza przypadkowość zajść w Wilnie i upatruje się w nim zemsty za wprowadzenie przez Mariusza Waltera, właściciela klubu, nowego herbu stołecznej drużyny. Sprawa zmiany herbu Legii jest o tyle ważna z punktu widzenia SKLW, że organizacja ta - nieoficjalnie - czerpie zysk ze sprzedaży, nieautoryzowanych przez władze klubu pamiątek (czyli faktycznie podróbki) związanych z Legią, rozprowadzanych przez sklepy ulokowane w okolicach stadionu, a także uliczne stragany rozkładane przed meczem.

Wydawało się, że na samo zajście KP Legia, który oczywiście poniósł konsekwencje finansowe (kary nałożone przez UEFA), wizerunkowe oraz sportowe (wykluczenie drużyny z pucharów na 1 rok w zawieszeniu na 5 lat) zareagowało w sposób prawidłowy. We współpracy z władzami zarząd Legii zobowiązał się do wytropienia i ukarania indywidualnych sprawców zamieszek w Wilnie. Ofiarą 'sprawiedliwości' ITI, w ramach wyrównywania rachunków z SKLW rzecz jasna, padli jednak nie stadionowi chuliganie, lecz osoby niezwiązane ze stowarzyszeniem, a dokładnie osoby prowadzące doping na trybunie otwartej. Klub nałożył zakazy na członków grupy Nieznani Sprawcy, studentów przygotowujących oprawy meczowe i dbających o doping. Powód szybko się znalazł - odpalenie środków pirotechnicznych, czyli rac na jednym z meczów. Oficjalnie zostali przedstawieni w jednym szeregu z bandytami z Wilna. Wśród ukaranych znalazł się odpowiedzialny za prowadzenie dopingu student Kulturoznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim Piotr 'Staruch' Staruchowicz. To on przez długie lata mobilizował kibiców, aby ci swoim dopingiem wspierali warszawską drużynę. W zamian za to został uznany przez klub za osobę niepożądaną, a w mediach - przez nieodżałowaną Gazetę Wyborczą - został opluty i nazwany chuliganem i kibolem.

Zajścia mające obecnie miejsce na Łazienkowskiej 3 są kontynuacją procesu zapoczątkowanego przez akt bandytyzmu w Wilnie. Strony konfliktu - SKLW i ITI - cynicznie wykorzystują emocjonalne przywiązanie do Legii postronnych, aby realizować swoje partykularne interesy. Z jednej strony mamy Mariusza Waltera przedstawiającego się jako bojownika walczącego o bezpieczeństwo na stadionach, który tymczasem rozprawia się z osobami jemu nieprzychylnymi, ale jednocześnie działającymi dla dobra klubu (winni zajść w Wilnie wciąż pozostają bezkarni). Z drugiej zaś, widoczna jest organizacja rzekomo reprezentująca kibiców, a tak naprawdę walcząca o zachowanie nieformalnych wpływów na Legii i wykorzystująca w tym celu kibiców wyrażających swój protest na wyrzucenie Nieznanych Sprawców poprzez milczenie na meczach. Gdzieś pomiędzy młotem, a kowadłem próbuje zmieścić się Gazeta Wyborcza. Gazeta codzienna, która, piórem redaktora Steca, stara się rozpętać kampanię przeciw chuliganom, faktycznie i prawdopodobnie celowo wyolbrzymiając problem, ponieważ do kategorii 'kibol' usiłuje zaliczyć normalnych fanów piłki nożnej śpiewających piosenki na stadionach. W tym momencie dochodzimy do akcji Steca (opisanej przez galopującego majora na swoim blogu), która jednak jest sztuczna i trudno jej autorowi przypisać dobre intencje.

gipson
O mnie gipson

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka