Na salonie tylu specjalistów z teledetekcji można prześledzić na zdjęciu opisywane miejsca
Na salonie tylu specjalistów z teledetekcji można prześledzić na zdjęciu opisywane miejsca
geoal geoal
2667
BLOG

Zapomniane ofiary 13 grudnia

geoal geoal Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Dziś chciałbym przypomnieć całkowicie zapomniane ofiary "najdziwniejszej" katastrofy w polskim górnictwie, a dokładnie górnictwie miedzi. Przy tej okazji warto wspomnieć o tzw. zbrodni lubińskiej, gdy podczas pokojowej manifestacji w wyniku działań milicji i ZOMO od kul zginęły trzy osoby. Zapadły prawomocne wyroki na trzech dowódców milicji, lecz mocodawcy pozwolenia na użycie broni podczas manifestacji do tej pory nie zostali ukarani. Dla uczczenia ofiar w 10. rocznicę zbrodni z 31.08.1982 roku postawiono Pomnik Pamięci Ofiar Lubina '82.
Patrząc na datę to nie te ofiary chciałem przypomnieć. Ironią losu jest, że do tragedii doszło nocą 13 grudnia, jedynie rok był o 14 lat wcześniejszy, niż pamiętny grudzień 1981r. Uzbrojeni w tę wiedzę zaglądamy do podstawowego źródła wiedzy polityków i śledzimy hasło Katastrofy górnicze w Polsce, zawierający wykaz wszystkich katastrof, których liczba ofiar przekroczyła 5 osób. KWK, KWK, Kopalnia Węgla Kamiennego, KWK, nieżle nazwy KGHM brak, co sugeruje skalę zagrożenia w kopalniach węglowych i miedziowych. Końcówka lat 60-tych:
17 kwietnia 1962     KWK Klimontów Sosnowiec     5osób     Powódź.
23 lipca 1968     KWK Niwka-Modrzejów Sosnowiec     5osób     Wybuch metanu i pyłu

Nic nie ma, ale przecież, wówczas nie istniała struktura nazywana KGHM, czy ktoś jeszcze pamięta określenie Stare Zagłębie Miedziowe?. Na wstępie drobny rys historyczny.

Historia górnictwa i hutnictwa miedzi na terenie Dolnego Śląska w Starym Zagłębiu Miedziowym sięga drugiej połowy lat 30 ubiegłego wieku, kiedy to geologowie niemieccy stwierdzili występowanie rudy miedzi na obszarze niecki północnosudeckiej (synklina grodziecka i synklina złotoryjska).
Firma BUHAG rozpoczęła pierwsze prace w synklinie Grodźca 18.11.1938 r. (szyb K-II). Drążenie szybu do głębokości 211m zakończono 19.12.1940 r. Powstały dwa poziomy wydobywcze – 156 i 200m (potem nazwane 140 i 180 m). Przystąpiono do eksploatacji złoża. Jednak w 1944 r. szyb został dwukrotnie zalany wodą. W 1945 r. K-I sięgnął 133 m. Wraz z nadejściem frontu zatopiono go. Zakłady Górnicze „Konrad” w Iwinach reaktywowano 1.01.1950. Jednak pierwsze prace nad odwodnieniem wyrobisk podjęte zostały już w 1948 r.; zakończono je 4 lata później. W czerwcu 1953 r. wydobyto pierwszą tonę rud miedzi. Zakład przeróbczy ruszył w listopadzie. Złoże rud miedzi w synklinie Grodźca udostępniono ostatecznie szybami wydobywczymi K-I i K-II, a także sztolniami upadowymi Kopalni Upadowej Grodziec. W Iwinach rozrosło się osiedle górnicze (w 1965 r. w firmie pracowały 3204 osoby). Do 1962 r. K-I zgłębiono do głębokości 240 m, udostępniono złoże w rejonie K-II, a w następnych dziewięciu latach złoże kopalni Konrad między poziomem 240 m a 550 m. Rekordowe wydobycie – 1437540 Mg osiągnięto w 1976 r. Była to wówczas największa kopalnia rud miedzi w Europie.
Pomijamy inne mniejsze szyby, zakłady górnicze zlokalizowane w tym rejonie, zajmijmy się procesem technologicznym, który prowadził do uzyskania poszukiwanej na rynkach światowych miedzi katodowej lub walcowanej. Złoża rud miedzi w obecnym KGHM zawierają średnio 1,7% miedzi, w ZG Konrad wskaźnik ten był jeszcze niższy. Oznacza to że z głębokości 500-1000m trzeba wydobyć tysiące ton materiału skalnego, przy okazji odpompować znaczne ilości wody, aby utrzymać drożność wyrobisk. Cały ten materiał skalny należy przesiać, skruszyć i zmielić na drobne frakcje, poddać flotacji i po wysuszeniu odseparowanych składników wyekspediować je do huty. Zadaniem wzbogacania flotacyjnego jest rozdział minerałów użytecznych od skały płonnej czyli mówiąc w uproszczeniu skalę z miedzią bardzo drobno się mieli i miesza z wodą, dodając odrobinę ksantogenianu. On to sprawia, że po wpuszczeniu do takiej zawiesiny bąbelków powietrza, cząsteczki miedzi (ale nie tylko) z "chęcią" się do nich przyklejają - jak do windy, którą wywozi je na powierzchnię. Następnie są skrzętnie zbierane, suszone i w postaci koncentratu zawierającego już od 20 do 30 proc. metalu wędrują do hut. A reszta? Reszta, czyli tysiące ton mieszaniny wody ze zmieloną skałą, która tworzy swoisty szlam, wędruje na składowisko odpadów.

Skoro w 1976 roku ZG Korad w Iwinach był największą kopalnią rud miedzi w Europie to równocześnie miał największe składowisko odpadów. Oczywiście w tym czasie plany piecioletnie realizowało się w cztery lata, więc nie było czasu, funduszy i ochoty na finezjne traktowanie odpadów. Ponieważ żadna duża rzeka w pobliżu nie przepływała, a nawet gbyby była to pewnie nie wytrzymałby tej ilosci bezpośrednich zrzutów szlamu, więc znaleziono zaglębienie w terenie, zamkniete z trzech stron, z czwartej strony usypano groblę, za materiał posłużył piasek, którego w pobliskiej dolinie Bobru było w nadmiarze, podciągnięto na brzeg niecki rurociąg z zakładu flotacyjnego i voila, składowisko gotowe. Dzień i noc płynął sobie ten szlam, w założeniu miał równomiernie rozkładać się po całej powierzchni, gdy słonko przygrzeje to woda do góry, tak sobie odparuje (nie myślcie że zaraz głupia do Bałtyku), muły równiutko rozłożą się i kolejna warstwa pokryje dotychczasową. Wraz z kolejną pięciolatką dosypywało się piasku, który słynne już "boldożery" przerabiały na wyższe wały ochronne.
Tak więc uczeni specjaliści sądzili, że szlam i woda, dostarczane po flotacji jedną rurą, rozprowadzą się w nim równomiernie w tym zbiorniku, tymczasem w praktyce szlam zbierał się w zachodniej części u wylotu rurociągu, a w pobliżu wschodnich wałów powstał rów wypełniony wodą. Nikt nie widział, nikt nie myślał tej wody, a ostatnią akcję podwyższania wałów zakończono w kwietniu 1967 roku, wszak kraj potrzebował cennych dewiz. Zbiornik ten miał ostatecznie pojemność 16,4 mln m3 oraz obwałowanie o długości 610 m.
Skoro mamy wodę, mamy piasek to trzeba tylko czekać kiedy nasiaknięty piasek zacznie przeciekać. I ciekł, mieszkańcy pobliskich zabudowań informowali o zbierających się dużych ilościach wody w okolicznych rowach, ale specjaliści uspakajali:Tak ma być, wszystko pod kontrolą.
13 grudnia 1967 roku o godz 3:15 rozpoczęła się ta najdziwniejsza katastrofa w historii polskiego górnictwa, w której nie ucierpiał ani jeden gónik, ale zginęło 18 mieszkańców okolicznych wsi, w tym jedna, cała 5-osobowa rodzina z budynku stojącego się najbliżej grobli, 570 osób odniosło rany. Obawy mieszkańców się sprawdziły. Tego feralnego ranka doszło do nagłego przerwania grobli osadnika, wyrwa u podstawy miała szerokość 68 m, przy koronie 134 metry.

12 milionów metrów sześciennych wody i błota runęły w stronę domów. Fala zniszczyła 121 budynków mieszkalnych i ponad 400 zabudowań gospodarskich, zabudowań czyli łącznie z całym inwentarzem żywym (konie, krowy, drób). Szlamem pokryta została powierzchnia długości 19 kilometrów i szerokości kilkuset metrów zalewając wsie Iwiny, Raciborowice Dolne, Lubków, Tomaszów Bolesławiecki, Kraśnik i Dąbrowa, poskręcane szyny kolejowe, ciężkie wagony rzucone kilkaset metrów od stacji, powyrywane drzewa i zburzone domy. A z wyrwy w tamie sączyła się lepka brunatna maź.

Ówczesne media o tragedii informowały lakonicznie, sucho, bez emocji, nazywając ją powodzią, bez wskazywania jakichkolwiek ofiar śmiertelnych, by nie podważać wiary w sens socjalistycznej gospodarki, a i tak zaczęły informować dopiero po tym, jak wiadomość podało Radio Wolna Europa. Już wówczas lepiej było zapomnieć o niej, zapomnieć o ofiarach. Czy trzeba pisać o wysokości rekompensat, jakie otrzymały ofiary katastrfy od władz PRL?.
Służba Bezpieczeństwa prowadziła swoje dochodzenie, gdyż w pobliżu tamy znaleziono lont do odpalania materiałów wybuchowych. Jak ustalono, że jeden z górników wyniósł z kopalni laskę dynamitu. Dla niego szczęsliwie w chwili wypadku był w pracy pod ziemią, a nawet esbecy nie wierzyli w możliwość dokonania sabotażu. Niespełna rok po tragedii przez sądem za zalanie Iwin błotem odpowiadało w sumie sześć osób, m.in. projektant tamy i kierownik jej budowy. Zapadły wyroki skazujące. Zdaniem sądu dopuszczono się zaniedbań w trakcie budowy, z zeznań świadków wynikało, że piasek, z którego wzniesiono tamę, nie był ubijany. Po trzech miesiącach Sąd Najwyższy (to ci szybkość działania, nie to co dziś) uniewinnił skazanych i wypuścił na wolność, gdyż uznał przyczyny wypadku za trudne do ustalenia, a oskarżeni nie mogli przecież zapobiec katastrofie.
Jeszcze przez lata trwało mataczenie w sprawie przyczyn tej katastrofy. Aktualnie za główną przyczynę katastrofy uznaje się niedostateczne rozpoznanie geologiczne podłoża na etapie projektowania i lokalizacji budowli – w konsekwencji wadliwe wykonanie zbiornika (oś grobli wyznaczono nad uskokiem nr 5 prostopadłym do jej osi). Do tego dochodzą nieudokumentowane podejrzenia o prowadzonych tej nocy pracach strzałowych w wyrobiskach zlokalizowanych pod zbiornikiem osadowym. Dodajmy do tego technologię budowy wału z nieubitego piasku (wyśrubowane normy pracy socjalistycznej) i mamy przepis na tragedię.

 Aktualnie istniejący na terenie gminy Polkowice zbiornik osadowy Żelazny Most to największy w Europie zbiornik odpadów poflotacyjnych czyli szlamu po wydobyciu rudy miedzi przez KGHM. Zajmuje około 1400 hektarów. Wały otaczające zbiornik mają długość ponad 14 kilometrów. Rocznie trafia tam ponad 20 mln ton szlamu. Właśnie trwają prace projektowe nad powiększeniem zbiornika o kolejne 300 mln metrów sześciennych odpadów, a jego powierzchnia wzrośnie o 600 ha terenu. Bez rozbudowy zbiornika KGHM musiałby wstrzymać produkcję, bo nie miałby gdzie składować poflotacyjnych odpadów. Oczywiście specjalisci twierdżą, że jest super bezpieczny, a na dodatek nie szkodzi środowisku, jak i każda z trzech hut kombinatu.
Nie sprawdzałem czy zbiornik w zakładach Ajkai Timfoldgyar na Węgrzech również spełniał w X.2010 roku ostre, unijne normy bezpieczeństwa, cóż, bariera językowa nie do przeskoczenia.
Zarząd KGHM w Lubiniu w 1989 roku podjął decyzję o wstrzymaniu wydobycia w kopalini ZG Konrad, po dawnym zakładzie pozostały na powierzchni niewykorzystywane górniczo budynki i hałdy płonnego urobku. Przeszłość kopalnianą przypomina kapliczka św. Barbary. Podstawę jej polowego ołtarza ozdabia wykonana w miedzianej blasze plakieta przedstawiająca górników przy pracy. Otwór szybu przykryto betonową płytą, w której zalano koło z dawnej wieży wyciągowej. W Iwinach zaś nie znajdziemy żadnego pomnika, kapliczki ani krzyża, które byłyby poświęcone ofiarom katastrofy.Jedynym śladem po niej są dzisiaj mogiły na cmentarzach i gruby pokład wyjątkowo nieurodzajnego szlamu poflotacyjnego w przydomowych ogródkach.
 


Wróćmy do wspomnianego owcześniej Pomnika Pamięci Ofiar Lubina '82, na jednym z głazów podtrzymujących krzyż wyryto sentencję "Milczą, a jednak wołają". Ofiary z 13 XII 1967 roku również milczą i wołają o pamięć.

 Tej pamięci nie okazują władze KGHM, nie okazuje też salonowy bloger, piszacy o sobie:
W 1992 roku kierowałem strajkiem w obronie "Polskiej Miedzi", który poparła niemal cała, wówczas 38-tysięczna załoga. Dzięki naszemu zwycięstwu skarb państwa nie utracił pakietu kontrolnego w KGHM, a pracownicy zyskali 16% pakiet bezpłatnych akcji, stając się faktycznym współwłaścicielem firmy. Dziś pamięć naszego strajku jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że trzeba walczyć o "Polską Miedź. Jest to jedno z moich najważniejszych zadań jako posła na Sejm II, III, IV, V , VI kadencji.
16.08.2012 Geolodzy z KGHM odkryli złoża złota
KGHM odkrył bogate złoża miedzi, srebra i złota w okolicy kopalni pod Bolesławcem zamkniętej ponad 20 lat temu. Ich eksploatacja ma na lata zabezpieczyć miejsca pracy, gdy miedzi zabraknie w obecnych kopalniach.
Polska Miedź kilka lat temu rozpoczęła badania złoża w okolicy Warty Bolesławieckiej. Właśnie tam od 1953 do 1987 roku wydobywane były miedź i srebro z kopalni Konrad. Pod koniec lat 80. została ona zamknięta, gdyż wydobycie metali przestało być opłacalne.

Władze lokalne już niecierpliwie przebierają nogami, kiedy to znów pojawią się dochody z eksploatacji nowych złoż.
Panowie, może najpierw wypadałoby się rozliczyć z przeszłością?
A o tym złocie może jeszcze napiszę, kto wie?.

 

 

 

 

 

 

 

geoal
O mnie geoal

"Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura