12 września 1989 r. zniknął Erno Ujvarossy, nadzorca prac renowacyjnych przy świątyni i bliski znajomy pastora Laszlo Tokesa. Jego zmasakrowane ciało odnaleziono dwa dni później. 18 września odbył się pogrzeb Ujvarossyego. Uroczystość ta przerodziła się w milczący protest całej społeczności wiernych. Przemawiając nad grobem przyjaciela, Tokes stwierdził m.in.: „Zabójcy Erno Ujvarossyego chowają się między nami, w tłumie”, co było czytelną aluzją do Securitate. W ciągu następnych dwóch miesięcy władze starały się usunąć zbuntowanego pastora, a także osłabić jego wolę walki dokonując rewizji w mieszkaniach jego znajomych i zmuszając ich do przeprowadzki do innych miast. 2 listopada niezidentyfikowani osobnicy próbowali się wedrzeć do domu Tokesa, lecz zostali odparci. Nasiliły się również kontrole finansowe.
Na początku grudnia władze zarządziły całkowitą blokadę parafii. Wpuszczano jedynie wiernych na nabożeństwa. Jednocześnie w mieście pojawiły się ulotki wzywające do obalenia Ceausescu. 6 grudnia oznajmiono proboszczowi, że decyzja o wysłaniu go do Mineu jest nieodwołalna. 10 grudnia Tokes w czasie nabożeństwa zakomunikował wiernym, iż zostanie ewakuowany w ciągu tygodnia. 15 grudnia o godzinie 8.00 rano grupa parafian zebrała się pod mieszkaniem pastora, aby uniemożliwić wykonanie tej decyzji.
(…)
Grupa inicjatywna 15 grudnia liczyła 10–12 osób, jednak tłum szybko zaczął rosnąć i o 11.00 rano pod domem Tokesa była już ponad setka zgromadzonych. Pastor mieszkał przy ulicy Timotei Ciparu, położonej niedaleko Piata Maria (plac Marii, obecnie Piata Sf. Maria, plac Św. Marii), jednego z ważniejszych punktów komunikacyjnych miasta. Po południu przybyli również studenci węgierscy i rumuńscy.
Od tego momentu władze popełniły wiele błędów, co było jednym z głównych powodów rozlania się na cały kraj protestu w obronie mało znanego poza Timisoarą duchownego. Pierwsze złe decyzje podjął Radu Balan, niedawno mianowany pierwszy sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PCR. Trudno stwierdzić, co stałoby się gdyby od razu postawił na rozwiązanie siłowe, jednak wybrany przezeń sposób rozładowania napięcia spowodował tylko jego wzmocnienie. O godzinie 16.00 Balan osobiście udał się pod dom proboszcza, aby przekonać się, jak liczny jest tłum. Następnie wsiadł do samochodu i odjechał. Pojawiły się również osoby zidentyfikowane przez zgromadzonych jako pracownicy Securitate. Postali oni pod parafia około półtorej godziny, a następnie wycofali się. Było to działanie skrajnie niekonsekwentne i przez to dodało animuszu protestującym. Efekt ten dodatkowo wzmogły plotki, nie wiadomo, przez kogo rozpuszczane, że część Securitate po cichu sprzyja demonstracji. O godzinie 17.00 w oknie swojego mieszkania ukazał się sam Laszlo Tokes i wezwał tłum do rozejścia się. Zarządził również, by obwieszczenie o podobnej treści zawisło na wrotach świątyni. Prawdopodobnie pragnął uniknąć eskalacji konfliktu i w ten sposób odciął się, w pewnym sensie, od protestu.
Demonstracja zaczęła jednak żyć własnym życiem. Pewną rolę odegrała tu pogoda – mimo połowy grudnia w dzień utrzymywała się temperatura sięgająca kilkunastu stopni Celsjusza powyżej 0. Pastor utracił kontrolę nad tłumem, a jego sprawa stała się tylko pretekstem. Władze nadal jednak były przekonane – i to był kolejny błąd – że rozwiązanie „problemu Tokesa”, najlepiej siłowe, zakończy protesty. Na Piata Maria wysłano sekretarza ds. organizacyjnych Komitetu Miejskiego Partii, który zaczął przekonywać, że decyzja o ewakuacji proboszcza została cofnięta. Nie dało to jednak żadnych rezultatów. Na miejsce przybył też burmistrz Timisoary Petre Mot i wzywał do rozejścia się, lecz i jego apel nie został wysłuchany, a w czasie przemówienia dało się słyszeć gwizdy. Po wycofaniu się burmistrza niektórzy demonstranci zaczęli wznosić pierwsze okrzyki przeciwko Ceausescu. Przez całą noc przed mieszkaniem Tokesa koczowało kilkadziesiąt osób.
Około godziny 23.00 Radu Balan, kompletnie zdezorientowany i nie będący w stanie podjąć żadnej decyzji, zadzwonił do Emila Bobu i opowiedział mu o wydarzeniach w Timisoarze. Rano okazało się, że siły porządkowe nadal nie interweniują, tak więc dla zebranych była to pierwsza noc, w czasie której nie odczuwali żadnej obecności organów państwa. Był to niezmiernie ważny moment psychologiczny. Sam Tokes wspominał, iż lokalne siły milicyjne mogłyby szybko i bez problemu rozbić nocny protest, jednak tego nie uczyniły, co dodało sił demonstrantom. 16 grudnia włączono Tokesowi nieczynny od września telefon. Niezależnie od tego wieść o manifestacji rozeszła się wśród mieszkańców stolicy Banatu i pod domem pastora gromadziło się coraz więcej osób. O 10.00 rano do Balana zadzwonił Ceausescu i nakazał natychmiastową i bezwarunkową ewakuację zbuntowanego pastora.
(…)
Około 18.30–19.00 na Piata Maria rozpoczęły się walki, które trwały mniej więcej dwie godziny i zakończyły się porażką sił porządkowych. Widok pokonanych i wycofujących się milicjantów dodał demonstrantom animuszu. Zrewoltowany tłum rozlał się po całym mieście, wznoszono okrzyki przeciwko Ceausescu. Część manifestantów zaczęła demolować i rabować sklepy w centrum miasta. Do boju stanęły znajdujące się w Timisoarze jednostki podległe ministerstwu spraw wewnętrznych, czyli milicja, Securitate, straż pożarna i straż graniczna. Chaotyczne starcia trwały do godziny 4.40 rano 17 grudnia, aresztowano około 180 osób, z czego część poddano brutalnym przes³uchaniom. Sytuacja w mieście nie była jednak opanowana i wszyscy zdawali sobie z tego sprawę.
16 grudnia o godzinie 21.00 generał Iulian Vlad zwołał zebranie szefów wszystkich wydziałów Securitate. Na spotkaniu tym postanowiono wysłać do Timisoary specjalną grupę, aby przejęła zarządzanie kryzysem z rąk władz lokalnych, przestraszonych, niekonsekwentnych i niepewnych. Na czele tego zespołu stanął Emil Macri, oficer o dużym doświadczeniu w tego typu operacjach (był w Dolinie Jiu w 1977 r. i w Braszowie w 1987 r.). Wszedł do niej też Filip Teodorescu, zastępca szefa kontrwywiadu, a także inni oficerowie służb specjalnych. Grupa ta specjalnym pociągiem (dlaczego nie użyto samolotu lub śmigłowca – nie wiadomo) wyruszyła o 23.00 do stolicy Banatu, gdzie dotarła o 6.30 rano.
17 grudnia okazał się bardzo długim dniem. O 3.00 w nocy, na podstawie orzeczenia Sądu Wojewódzkiego, ze swojego mieszkania został ewakuowany Laszlo Tokes. Akcję tę przeprowadziła milicja. Pastor spakował meble do ciężarówki, a sam został wsadzony do dacii i oba samochody odjechały w kierunku Mineu. Gdy zaświtało, w całym mieście czuć było ogromne napięcie. Była akurat niedziela i ludzie nie szli do pracy. O 10.00 do Timisoary zaczęły ściągać jednostki wojskowe, które maszerowały głównymi ulicami nie wywołując początkowo żadnej reakcji ze strony mieszkańców. Ta demonstracja siły nie odniosła jednak spodziewanego efektu. Jeszcze w czasie jej trwania na Piata Maria zebrało się ok. czterech tysięcy osób. Inna grupa zaatakowała gmach Komitetu Wojewódzkiego PCR. Balan poinformował o tym fakcie ministra obrony narodowej Vasile Mileę i ten wydał wojsku rozkaz wkroczenia do akcji. O godzinie 11.00 oddziały przebywające w Timisoarze otoczyły siedzibę Komitetu i w ten sposób rozpoczęły się walki. Żołnierzom mówiono, że zamieszki zostały wywołane przez obce agentury.
Do akcji włączyły się też zagraniczne media, które umiędzynarodowiły konflikt i powiększały jego skalę. Już 17 grudnia węgierska telewizja mówiła o rozbitej przez policję manifestacji „dziesiątków tysięcy Węgrów”. Temat ten i sposób jego przedstawienia został podchwycony przez inne media, w tym Radio Wolna Europa. Zagraniczne środki masowego przekazu odegrały dużą rolę w zafałszowywaniu obrazu wydarzeń, powiększając aż do absurdu liczbę uczestników zajść, a później liczbę zabitych i rannych.
Tymczasem o godzinie 11.00 w Bukareszcie rozpoczęło się posiedzenie Politycznego Komitetu Wykonawczego, na którym szybko podjęto konkretne decyzje. Dyskutowano też o ewentualnym zwołaniu wiecu, na którym potępiono by publicznie uczestników zajść w Timisoarze. O 12.00 został wydany szyfrowany rozkaz (indicativul) „Tabela ABC-ANA”, oznaczający wzmocnienie ochrony obiektów wojskowych. W tym samym momencie ogłoszono, iż następnego dnia Ceausescu uda się z zaplanowaną wcześniej wizytą do Iranu. O 13:30 walki rozszerzyły się na całe centrum miasta. Vasile Milea, po rozmowie z Ceausescu, o tej właśnie godzinie wydał komunikat dla całej armii, iż sytuacja w Timisoarze stała się poważna i wojsko musi wkroczyć do akcji. Ponieważ ekipa funkcjonariuszy Securitate z Macrim na czele wyraźnie nie zdała egzaminu, postanowiono wysłać do stolicy Banatu również misję wojskową. O 15.30 grupa ta, złożona m.in. z sekretarza KC Iona Comana (który sprawdził się 14 grudnia w Jassach), wiceministrów obrony narodowej generała Stefana Gusa i Victora Ananasie Stanculescu oraz kilku generałów, w tym Mihaia Chitaca, komendanta stołecznego garnizonu, wsiadła do samolotu (już nie do pociągu) i odleciała do Timisoary, gdzie walki nadal się rozszerzały.
(…)
20 grudnia rozpoczął się w Timisoarze strajk generalny we wszystkich największych zakładach przemysłowych. O 8.00 rozpoczęła się pokojowa manifestacja pod gmachem Wojewódzkiej Rady Narodowej. Protestujący bratali się z żołnierzami, dały się słyszeć okrzyki „Armia jest z nami!”. O 11.00, za aprobatą Milei, Gusa kategorycznie zakazał podległym mu jednostkom użycia broni i wydał zgodę na przepuszczenie pochodu robotników, którzy szli pod siedzibę Rady Narodowej i Opery, gdzie ukonstytuował się Rumuński Front Demokratyczny (Frontul Democrat Roman), złożony głównie z byłych dysydentów i osób niezaangażowanych wcześniej politycznie. Około 13.00 zgromadzeni zaczęli odmawiać wspólnie modlitwę „Ojcze Nasz”. O 14.00, również za aprobatą Milei, Gusa wydał rozkaz wycofania wojska do koszar. O 14.30 na lotnisku w Timisoarze wylądowali premier Constantin Dascalescu, Emil Bobu i trzech ministrów. Przyjmował ich Ion Coman. W samochodzie odbył się taki dialog:
[Dascalescu:] Gdzie jest wojsko? [...] W koszarach? Co robi w koszarach? Dlaczego nas nie broni?
[Coman:] bo nie da się już nic zrobić.
[Dascalescu:] Wypuściliście z rąk Timisoarę!
[Coman:] Timisoara jest w rękach mieszkańców Timisoary.
Adam Burakowski (ur. 1977), doktor nauk politycznych, absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego (2001) oraz Studium Europy Wschodniej UW (2004). W 2003 r. praktykant w Cold War International History Project w Woodrow Wilson International Center forr Scholars w Waszyngtonie oraz w Ambasadzie RP w Bukareszcie. Od 2004 r. asystent, od 2007 r. adiunkt w Instytucie Studiów Politycznych PAN. Od 2006 r. zastępca dyrektora Polskiego Radia dla Zagranicy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka