Im dłużej będą trwały obostrzenia z powodu epidemii, tym większe prawdopodobieństwo, że zmienią one trwale nasze nawyki i zwyczaje.
Nie tylko będziemy dużo częściej myć ręce. Dozowniki z płynem dezynfekującym zobaczymy w bardzo wielu miejscach publicznym, a za dotknięcie pieczywa czy warzywa w markecie gołą ręką nałożą surowe kary.
Prawdopodobnie też przejdziemy na świecie na starojapoński styl powitania czyli ukłon zamiast uścisku ręki, co najwyżej na pokazanie rozmówcy otwartej uniesionej dłoni z odległości 2 metrów.
Ostatecznie zaniknie ( a nawet zostanie zabronione, jako wyjątkowo zarazkowo niebezpieczny ) tak krytykowany już dotychczas polski cmok-nonsens, czyli całowanie pań w rękę.
Osoby z katarem, kichaniem czy przeziębieniem ( podwyższoną temperaturą ), będą musiały nosić maseczki poza domem, a w windach, korzystając z komunikacji zbiorowej czy wchodząc do sklepu, apteki czy poradni lekarskiej obowiązkowo.
I pewnie niewielu z nas kichnięcie skomentuje zwyczajowym jak dotychczas "na zdrowie".
W kościołach i w przy wejściu do np.klubów czy dyskotek można się spodziewać kołowrotków liczących ludzi, by nie przekroczyć dozwolonej liczby na metr kwadratowy.
Woda święcona w świątyniach albo w ogóle zostanie zabroniona, albo dopuszczalna tylko w formie dozowników. To samo z opłatkiem, który być może wręczany będzie tylko zafoliowany.
Prawdopodobnie rola religii instytucjonalnej zmaleje, gdy ograniczona zostanie frekwencja w kościołach, na ślubach, chrztach czy pogrzebach albo np. chodzenie po domach po kolędzie. Można się też spodziewać uderzenia przez pierwsze lata w finanse kościoła, bo budżet będzie musiał się skupić na innych celach, a i taca będzie skromniejsza. I tak prawdopodobnie religia zostanie usunięta ze szkół albo katecheci przejdą na garnuszek kurii.
W sądownictwie można się spodziewać, że przy tłoku w aresztach już tak chętnie zapuszkowania nie będą klepane nawet przez prorządowych sędziów, gdyż może to oznaczać wyrok śmierci dla aresztanta, szczególnie dla osoby starszej, cierpiącej na inne choroby, które teraz były lekceważone przez decydentów stwierdzeniem, że w więzieniu też można się leczyć!?
W gospodarce ponownie wrócą handlowe niedziele, by krótkookresowo odrobić ekonomiczne straty, a na przyszłość by unikać nadmiernego zatłoczenia. W sklepach pozostaną osłony wokół kas, a nie jest wykluczone, że na stałe obsługa marketów będzie pracowała np. w przyłbicach.
Stając w kolejkach i w ogóle ludzie już zawsze będą zachowywali 2 metrowy odstęp.
Karty kredytowe i inne formy bezgotówkowych płatności jeszcze bardziej zaczną wypierać zarazogenne banknoty i monety. Może sklepy z tego tytułu zdecydują się nawet na jakieś rabaty?
Mówienie do człowieka, z którym się nie mieszka, twarzą w twarz, będzie wręcz zabronione i traktowane jako objaw zbrodniczej agresji. Prawdopodobnie mówiąc do kogoś, będziemy kierować swe usta nawet lekko, ale w bok.
Chętniej ludzie będą wychodzili na spacery, by chociaż mieć namiastkę fizycznego kontaktu z innymi, którego przed zarazą mieli w nadmiarze. Kontakt via FB i Twitter już nie będzie taki cool, więc może zaobserwujemy proces dystansowania się od takowego.
No i w polityce, skoro już Parlament i rząd mają pracować zdalnie, ostatecznie zostanie wprowadzone głosowanie w wyborach przez internet, przed którym tak się bronił dotychczas obecny obóz rządzący Polską.
W każdym razie świat po zarazie nie będzie już taki sam jak przed nią.
P.S. Moja lepsza połówka ze mną polemizuje i twierdzi, że wróci z całą mocą stary porządek.
P.S. Będę wdzięczny komentatorom także za inne projekcje przyszłości postepidemiologicznej, oprócz polemiki oczywiście.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo