Czy to młodzieżówka PiSu wracała z przysłowiowego jabłuszka, czy może posłanka Kruk, za przeproszeniem, warzywa sprzedaje, ale coś dziwne te jabłka, co to się nimi poseł Łatas zajadał. Rzekłbym, że nawet dosyć skwaśniałe, by nie powiedzieć „sferemntowane”. Zresztą to nie pierwsze przypadek, gdy takimi jabłkami objadał się poseł naszych dzielnych konserwatywnych. Wszyscy pewnie pamiętamy jak niejaki Kaczyński Ryszard tuż po szarlotce zaliczył swym autem przydrożne ogrodzenie. Zjabłkami trzeba ostrożnie, co pokazał już Parys z Troi i pewien wrażliwy młodzieniec
w American Pie.
Ale chyba owe jabłka mądrości nie tylko sprzedawane są w Sejmie, ale w ogóle, jako intelektualny deser, serwowane są w naszej polityce od dosyć dawna. Oto niejakiemu Zyzakowi zarzucają, że posłużył się oralnym i to nawet nie seksem, ale po prostu źródłem, oskarżającym Lecha Wałęsę. A przecież gdy Adam Szostkiewicz pytał Jana Tomasza Grossa o oralne źródła w „Strachu” to mu Pan Jan odpowiedział, że Zamiast deliberować nad problemem, czemu dać pierwszeństwo: dokumentacji, która na kawałku papieru z urzędowym nagłówkiem opisuje jakieś wydarzenie, czy relacjom zebranym i spisanym na gorąco, sięgam po prostu po źródła obu rodzajów. Niejaki Zyzak, też więc sięgnął do takich źródeł, wciąż jeszcze ciepłych, a nawet żywych. Zwłaszcza, że przez lata karmiono go tezą o ubeckich świstkach, co to nic są nie warte. Przecież warte są tylko wspomnienia uczestników. No to niejaki Zyzak sięgnął do wspomnień.
Tymczasem inny sadownik, Piotr Gontarczyk, przy okazji uczniowskiej bury, jaką udzielił niejakiemu Zyzakowi (przy ocenie Wałęsy trzeba zachować niezbędną dozę obiektywizmu) oralny spór postrzega zupełnie inaczej. Nie jestem – pisze – zwolennikiem żadnego ze wspomnianych poglądów. Za kluczową sprawę uważam bowiem nie charakter dostępnego źródła (dokument archiwalny czy relacja), tylko jego wiarygodność. Trudno się tedy z Panem Piotrem nie zgodzić, najważniejsza jest wiarygodność. I dlatego Pan Piotr pisząc o PPR opierał się na zeznaniach wymuszonych, bodajże torturami. Wszak nie ma nic bardziej wiarygodnego niż zeznawanie pod knutem, co już udowodniła inkwizycja kościelna, ta wielce zasłużona dla reform instytucja prawa karnego (za co wobec tego nasz Papa przepraszał?).
Donald Tusk też postanowił się do tego obrzucania jabłkami włączyć i pogroził, że obetnie IPN budżet. Jak nie przymierzając, pedofilom obcinał co nie co. Oj będzie musiał niezależny, apolityczny i honorowy prezes Kurtyka znów kogoś zwolnić, by udobruchać cara. A może i kogoś zatrudnić. Osobiście proponuje apolityczną Janinę Jankowską z Rady Programowej TVP. Sprawdza się coraz bardziej, żeby nie powiedzieć: głośniej. Ale coś czuje nosem, że pewnie zwolnią niejakiego Zyzaka. Wszak zwalnianie kogoś z pracy za to, co robi po tejże pracy godzinach, jest u nas pewnym, moralnym standardem. Stąd tylu blogerów pisze pod własnym nazwiskiem. Bo przecież jakoś niejakiego Zyzaka trzeba ukarać, a proces cywilny bądź karny, nie wchodzi w grę, gdyż jest to granda, bezprawie i niemal stalinizm (wiadomo, za Stalina mnóstwo było procesów o ochronę dóbr osobistych). Oczyma wyobraźni widzę listy otwarte: My, niżej podpisani, bez względu na to, czy zgadzamy się z opiniami, że Wałęsa sikał do kazalnicy, czy uważamy je za przesadne, twierdzimy, że autor książki lub artykułu ma prawo przytaczać tego typu, również błędne, opinie na temat uczestników publicznej debaty, chyba że do kazalnicy sikać miałby Bronisław Wildstein.
Tylko dziwnym trafem premierowskiego postulatu obcinania budżetu IPN nie chcą poprzeć zwolennicy prywatnej edukacji, państwa minimum, i prywatnego mecenatu nad jakąkolwiek działalnością człowieka. Czyżby się więc znowu jabłek najedali i tak jak przy PFRONie, pokochali instytucje utrzymywane z podatków, biurokrację i państwowe molochy…?
PS W salonie ciągle syf, więc będę wklejał również na swim blogu w onecie
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka