Aż strach wyjść na ulicę, gdy się pomyśli co, po aferze z Pawlakiem, wymyśli teraz Platforma Obywatelska. Chcieli już w Platformie kastrować, debatować o eutanazji, a poseł Gowin ogłosił się nawet (i to w Wyborczej!) duchowym ojcem zamrożonych embrionów. Powiadam Wam, zaprawdę: strach wyjść na ulicę. A nuż bowiem jakiś dojrzały i rozmrożony, rzecz jasna, embrion z Kościoła Łagiewnickiego, zacznie mi przy korzeniu ucinać albo, nie daj Boże, rozpocznie kolejną debatę. Wszystko bowiem znieść można, byle by już ci państwo z Platformy, choćby i na momencik, przestali mi debatować. Bo, zdaję się, że oni debatują tam ciągle i ciągle, a ten rząd w ogóle jest chyba tylko od debatowania i "zadebatowywania" tematów na śmierć. Gdy tylko na horyzoncie pojawią się jakiś problemy, Pan premier szybcikiem ogłasza debatę akurat w innej sprawie, w sejmie uroczyście prosi posłów o pomoc, Sławku Nowaku szczerzy zęby w telewizorze, a dziennikarze u Janiny Paradowskiej nazywają Tuska mężem stanu. Debatować będą wiec także i teraz, bo nie da się ukryć, że z Pawlakiem jest pewnym problemem. Co prawda nie jest to jeszcze problem z rodzaju tych, co mieliśmy u poprzedniej koalicji. W końcu Pawlak konkubinie załatwiał biznesowe konfitury, ale jej w zamian za te konfitury nie gwałcił, tudzież nie molestował niepełnoletnich dzieci. Ale problem Pawlaka jest, tak jak jest problem opcji. Opcje się unieważni ustawą, ale Pawlaka się unieważnić nie da. Zresztą kto by tego chciał, bo na pewno nie nasi strażacy.
Cóż więc teraz wymyśli Platforma? Być może właśnie jakąś nową debatę. Albo i nawet jakąś wojnę. Dziennik już zresztą pisze, że minister Czuma idzie na wojnę z korporacjami, i to nie byle jakimi, bo tymi najbardziej krwawymi, tj. prawniczymi. Iście rewolucyjne są pomysły Pana ministra, ot, choćby jeden wspólny egzamin pierwszego stopnia, tudzież jeden zespół do układania pytań. Co prawda te wojenne pomysły, są autorstwa ministra Ćwiąkalskiego, ale jak wojna to wojna, na wojnie jak wiemy nie ma litości. Nawet, dla zdrowego rozsądku. Wojna ma być zresztą krwawa, bo jak zapowiedzieć miał Pan minister, zlikwiduje się pytania z prawa finansowego, a także, o zgrozo, pytania dotyczące treści rozporządzeń unijnych. Co prawda, nie znam nikogo, kto by się tych rozporządzeń uczył, pewnie dlatego, że egzaminach pytań takich, jak do tej pory, nie było, ale widać, na wszelki wypadek, nieistniejące pytania należy skreślać. Tylko przed kim chce Pan minister aplikantów bronić, skoro sam powołuje zespół do układania owych zawiłych pytań? Czyżby im także nie ufał?
Są też tacy, co mogą stwierdzić, że Pawlaka, przepraszam za słowo, Pan premier pokryje, i to nie byle jak, bo na czerwono. Już zresztą zaczyna się dogadywać z SLD, bo gdzie, jak nie na postkomunistycznej lewicy może się dogadać w sprawie kryzysu, eutanazji i in vitro? Dali zgodę na wydobycie bursztynu dla ks. Jankowskiego, dadzą i na zakaz in vitro, byle tylko ich nie lustrować, w czym akurat Episkopat ich poprze. W końcu z jednego, wspólnego są pionu - ludzi, że tak powiem, korporacyjnych. Nie jest więc dobrze, strach przed debatą, przed czerwono-czarnym albo nawet i wojną. Zdaje się, że nawet nie pomoże nam niezależny i apolityczny politolog Migalski, który, jak się okazuje, przez ostanie lata pisał coś a la W poszukiwaniu straconego etosu (W stronę Jarosłanna, W cieniu zakwitających polemik, W stronę Gosiemantes, Sodoma i Platforma, Uwięzieni, Nie ma Dornotyny, PiS odnaleziony).
I nie dość więc, że taki tu strach niemal przestraszny, to na dodatek straszy jeszcze red. Rybiński. Pisze, że Al Gore jest jak Adolf Hitler, a Hilary Clinton to Stalin, czy chyba raczej Stalinka. Ponoć Pan redaktor wyczytał to w jakieś mądrej amerykańskiej książce. A przecież nie trzeba czytać mądrych amerykańskich książek (sam Gingrich poleca!), wystarczy Władimir Bukowski (Partyzant Prawdy, wyd. Fronda 2008), który przez jedną część książki udowadnia, jaki to stalinizm był zły, że to gułagi, morderstwa i najbardziej zbrodniczy system na świecie, a w drugiej stwierdza, że dziś czuje jak w stalinizmie, bo mu nie dają w holu uniwerku … zapalić papierosa. Oj, coś chyba te zbrodnie stalinowskie nieco być muszą przereklamowane (gdzie im do schetynescu!). Mówić można co się chce, krzyczeć na kogo się chce, i tylko defekować dymem papierosowym, w obecności innych nie dają. Tymczasem nie tylko u mnie w domu, ale i w polskich Kościołach też nie można palić sobie papierosów. A przecież, było nie było, ale Dom Boży domem dla Soso nigdy nie był i nigdy nie będzie.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka